Pierwsze oznaki

61 4 0
                                    

-Fu, ble, ochyda, ujdzie, nie, masakra.- Nora przegląda ubrania zakupione przez Zofię. Mi podobały się wszystkie, ale jej żadne.
- Kim jest ten Ted?- spytałam przyglądając się koronkowej bluzcę.
- Nudziarz z klubu szachistów.- odparła Nora wyrzucając w powietrze kolejne podkoszulki.- Jednak dosyć przystojny.
- Gdzie jest Luck?- spytałam niby od niechcenia. Jednak moje myśli skupiały się tylko na nim, na jego czekoladowych włosach i mrocznych oczach. W mojej głowię ciąglę odtwarzam sytuację, kiedy go przytuliłam. Pachniał męskimi perfumami i miętowym szamponem do włosów, pominę tą mniej romantyczną chwilę kiedy zaczeliśmy wbijać w siebie nawzajem paznokcie. W tamtym momencie tak mnie denerwował, że chciałam zadrapać go do krwi, jednak im dłużej myślę nad tym, tym bardziej robi mi się gorąco oraz sucho w gardle na samo wspomnienie jego ślicznej buźki.

-Zanim zaczniesz się ślinić w poduszkę, przypomnę ci, że ma dziewczynę.- z rozmyśleń wyrwał mnie głos Nory.

-C-co?!-poczułam jak moje policzki płoną więc szybko schowałam twarz w poduszkę.- Aż tak to widać...?- jęknełam wychylając czubek nosa.

- Widać i to cholernie.-potwierdzili równo bracia .

- Już trzy razy się pytałaś o Lucka i po tym śliniłaś w poduszkę, ja nawet nie chce wiedzieć co działo się w twojej wyobraźni.- dodał Frank obracając się na krześle.

- Ugh...- zakryłam rękami twarz czerwoną ze wstydu.

- I już trzy razy ci powtarzaliśmy, że odbiera Natalie z lotniska.- dobiła mnie Nora.

- Zapomnijmy o tym. Zajmijmy się twoją pierwszą randką.- próbowałam skierować rozmowę na inne tory, chociaż temat randek mnie nie interesuję.

Z kupionych rzeczy po wielu, wielu kłótniach wybrałyśmy z Norą ciuchy, którę obie uważałyśmy za najlepszę na tą okazję.

- Nie! Ubierz coś co nosisz na codzień, aby nie było, że ci zależy.- poradziłam Zofii prezentując czarną, przewiewną sukienkę.

-Ale jej zależy! Ubierz coś seksownego!- upierała się Nora, pokazując krótką, jaskrawo zieloną sukienkę bez ramiączek.

Zakładając wszystkie za i przeciw zdecydowałyśmy się na szary podkoszulek i jasne jeansy, delikatny makijaż oraz troche srebrnej biżuterii.

Dochodziła osiemnasta, a Lucka i tej słynnej Natalie wciąż nie było.

- Opowiedzcie mi coś o Natalie.- poprosiłam oglądając kolekcje płyt należącą do Zofii.

- Nie masz z nią szans.- powiedział Claus jakby czytając mi w myślach.

- Łał to było wredne.- skomentowała Nora piłując sobie paznokcie.- Ale prawdziwe. Natalie jest...Jak to określić?

- Natalie jest piękna. Jest wysoka, ma gęste kasztanowe włosy sięgające do pasa. Zawsze jest profesjonalnie umalowana i nigdy nie popełnia błędów, ma świetne wyczucie stylu i niesamowity talent aktorski.- dokończył Claus nie odrywając wzroku od monitora.

Jak ktoś może być tak idealny?
I na dodatek jest świetna w DD*?
JAK? Niech zdradzi mi swój sekret.

Zrezygnowana usiadłam na parapecie i spojrzałam w okno. Za oknem znajdował się widok na las, ciemny i mroczny. Pokój Zofii znajdował się na trzecim piętrze tego domu więc widok stąd był naprawdę wspaniały. W głębi lasu znajdowała się mała, oświetlana przez słońcę polana z jeszcze mniejszym oczkiem wodnym. Z daleka woda w nim wydawała się nieskazitelna i cały ten widok wyglądał bajkowo. To chore, ale nawet to kojarzyło mi się z Luckiem.
Zewnątrz mroczny w środku promienny.

Moje przemyślenia przerwał dzwonek do drzwi powtarzający się w nieregularnym tępie.
Po chwili w drzwiach pojawił się Luck i dziewczyna na wysokich szpilkach. Jak sądze była to Natalie. Wyglądała tak pięknie, że miałam ochotę wyjąć z kieszeni telefon i pstryknąć setkę zdjęć. Patrzyłam jak zaczarowana na dziewczynę śmiejącą się z czegoś co powiedział Luck. On traktował ją jak swoją księżniczkę.

- Cześć ofermy, jak tam mija wasze beznadziejne życie?-powitała się z moimi nowymi przyjaciółmi, chociaż nie jestem pewna czy to było skierowane do nich.

Bracia i dziewczyny uśmiechneli się krzywo. Do tej pory ciągle nawijająca Nora, teraz siedziała skulona i bawiła się kawałkiem materiału koszulki. Reszta siedziała jak na szpilkach i nie miała nawet odwagi się odwrócić.

- Hej!- uśmiechnełam się w kierunku dziewczyny.- Jesteś Natalie, tak?

- Ta.- spojrzała na mnie z obrzydzeniem co mnie wyjątkowo zirytowało.- A ty to..? Zresztą nawet mnie to nie obchodzi.- machneła lekceważąco ręką.

Spojrzała z góry na Clausa, który z niesamowitym refleksem wstał z krzesła i przysunął się do mnie. Brunetka usiadła na krześle i weszła na Destroy Dragon.

-Czemu jej się tak dajecie?-spytałam Clausa, gdy muzyka startowa z gry rozległa się w pomieszczeniu.

- Nie mamy wyboru. Ona może nas zniszczyć na tysiąc sposobów, chyba wspominałem, że jej ojciec jest naprawdę grubą rybą w świecie biznesowym?-westchnął.

Dziewczyna weszła na jakieś konto i zaczeła prezentować nam wszystkim swoje umiętności. Mimo, że robiło to na nich wrażenie, to w życiu nie może się równać z Bezimienia. Wzdychałam na wszystkie ochy i achy skierowane w stronę tej ignorantki.
- Patrzcie tak się rozwala smoki!- chwaliła się.- Wy nigdy nie dojdziecie do takiego poziomu.- zaśmiała się z własnego dowcipu, a ja poczułam jak jedzenie zbiera mi się do gardła.

Postanowłam jak najszybciej wyjść z tego pokoju.
Powiedziałam tylko Zofii, że powinnam już iść, bo pewnie się o mnie martwią w domu i pośpiesznie opóściłam ten skażony teren.
Obecność Natalie naprawdę źle na mnie wpływała.
Oprócz tego, że na lewo i prawo przechwalała się swoimi umiętnościami, to wkurzało mnie jeszcze to, że jest w każdej rzeczy, oprócz gry, odemnie lepsza.
Przyśpieszyłam kroku, ale moje myśli wciąż wypełniała wkurzająca Natalie.

Weszłam do domu i z głośno zatrzasnełam drzwi. Poszłam do łazienki i przyjrzałam się sobie w lustrze.

Jęknełam na widok tego co zobaczyłam i już jutro postanowiłam wprowadzić zmiany zaczynając od wizyty u kosmetyczki.

DD* = Destroy Dragon




Destroy DragonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz