– Pójdę po klucz – szepnęła Sophia, kiedy ostrożnie przekroczyli próg pustej biblioteki.
– Nie trzeba – w blasku różdżki, na twarzy Sebastiana zaigrał cwany uśmiech.
Sophia zrobiła zaskoczoną minę, co go jeszcze bardziej rozbawiło.
– Chodźmy, już ci wyjaśniam – dodał i machnął ręką, ruszając w głąb biblioteki.
Sprawa była bardzo prosta – Sebastian wcześniej już dwa razy wyciągał klucz z biurka Madame Scribner i wiedział, że nie można było stworzyć jego kopii. Gdy więc był tu ostatnio z Sophią i pobiegł powstrzymać Irytka, nie mógł zamknąć jej w Dziale Ksiąg Zakazanych. Przykleił klucz pod blatem, a drzwi do Działu pozostały otwarte.
– Alohomora – Sebastian skierował różdżkę na zamek drzwi prowadzących do Działu Ksiąg Zakazanych – Wróciłem tu rano i zamknąłem je po prostu zaklęciem...
Gdy usłyszeli ciche kliknięcie otwieranego zamka, Sebastian prychnął pod nosem, zadowolony że znowu przechytrzył Scribner.
Sophia skinęła krótko głową na znak że zrozumiała, a Sebastian poczuł się tym lekko rozczarowany – liczył na to, że Sophia bardziej doceni jego mały podstęp.
W ciszy przeszli przez kratowane drzwi i Sebastian zaprowadził ją do tak dobrze mu już znanego regału z tabliczką: „KLĄTWY".
– Które to były... – Sebastian mruknął cicho, lustrując wyblakłe tytuły na grzbietach.
Następnie zaczął ściągać książki, w których widział wcześniej receptury eliksirów. Część przełożył do rąk Sophi. Ściągnął z półki jeszcze dwie książki, po czym powędrowali do okrągłego stołu.
Z okna pod którym stół był ustawiony, dobiegał teraz intensywny blask księżyca, sprawiając że ich twarze rzucały teraz ostre cienie. W bladym świetle, wnętrze biblioteki wydawało się chłodniejsze i mniej przyjazne. Odrobinę jakby też nierealne.
– No dobrze – Sebastian chrząknął i zerknął na Sophię. – tych receptur wiele nie było, szybko powinniśmy się obrobić...
Sięgnął by zapalić świecę wetkniętą do lichtarza ustawionego na stole. Nikły, złocisty blask podkreślił aurę tajemniczości w pomieszczeniu. Zaczęli wertować księgi.
Na starych, pożółkłych kartkach gdzieniegdzie atrament już wyblakł, lecz Sebastian tak już się przyzwyczaił do tych ksiąg, że nie zwracał na to uwagi. W otaczającej ich ciszy, słychać było tylko dźwięk przewracanych stron oraz ich ciche oddechy.
– To może być dobre!
Sebastian lekko się wzdrygnął, gdy Sophia niespodziewanie się odezwała. Popatrzył jak przesunęła bladym palcem po fragmencie tekstu.
– „Eliksir pochłaniający" – Sophia mruknęła i zmarszczyła brwi – W sensie... niby to wygląda tak, że może pochłonąć resztki czarnomagicznego zaklęcia... wykorzystując do tego energię witalną...
Sebastian westchnął cicho.
– No tak, czyli jak to mówi Ominis: „Za czarną magię trzeba płacić cenę". – wzruszył ramionami – Brzmi logicznie.
– W tym wypadku, raczej coś zrekompensować – Sophia powiedziała cicho, zaciskając na chwilę usta w skupieniu – „Energię witalną"... – zamyśliła się na chwilę – Podejrzewam, że Anne będzie musiała najpierw się dobrze wyspać i zjeść coś pożywnego, zanim zażyje ten eliksir...
W jej głosie, Sebastian dosłyszał niepokój.
– Myślę, że to nic strasznego. – stwierdził lekkim tonem – Może po prostu wykorzystamy ten eliksir, który zażyłaś po załatwieniu tamtego trolla w Hogsmeade?
CZYTASZ
Tylko w ciemności widać gwiazdy | Sebastian Sallow
FanficSophia Johns, choć nie ufa nikomu, zaufa Sebastianowi Sallowowi. Chce mu pomóc zdjąć okrutną klątwę rzuconą na jego siostrę Anne, a Sebastian chce jej pomóc zapanować nad Starożytną Magią - mocą, nad którą czarodzieje nie mają kontroli, a do której...