17. Sekrety i gobliny

65 5 17
                                    

– Sophia, słuchasz w ogóle co do ciebie mówię? – Sebastian przewrócił oczami ze zniecierpliwieniem i szturchnął ją lekko w bok. – Co jest grane?

Zamrugała szybko powiekami i spojrzała na niego spłoszona.

– Nic, zamyśliłam się...

– A o czym? – zapytał kopiąc po drodze jeden z kamieni. – Od rana jakoś dziwnie się zachowujesz, wiesz?

Sophia w odpowiedzi wzruszyła ramionami.

– Myślę o tym... że jeżeli zacznę ważyć eliksir, to przecież będzie musiał gotować się bez przerwy przez tydzień – mruknęła bez przekonania. – Nie mam za bardzo do tego warunków...

– Pff, to żaden problem, przecież nastawisz go w Krypcie.

– Nie wiem, czy Ominis się zgodzi...

– Wystarczy, że ja się zgadzam. – Sebastian zawyrokował. – Ale jak chcesz, to możesz go poprosić, na pewno się zgodzi. Tylko nie mów mu, że to dla Anne, tylko... no nie wiem, że to zadanie od Sharpa w ramach odrabiania zaległości. Ominis nie będzie nawet dopytywał.

Sebastian zadowolony z tego jak szybko wymyślił wymówkę dla Sophii, uśmiechnął się szeroko i wsadził ręce do kieszeni.

– No to teraz powiedz mi o czym tak naprawdę rozmyślasz – dodał znów szturchając ją zaczepnie.

Sophia wydała się zaskoczona, a Sebastian uśmiechnął się do niej szelmowsko.

– Sophia... chyba nie myślisz, że wciśniesz mi taki kit, co? Nie uwierzę, że byś się aż tak głowiła nad oczywistą sprawą...

Sophia milczała przez chwilę. Ptasi trel rozbrzmiewał wesoło, gdy jej stopy smętnie szurały po żwirze.

– To naprawdę nic takiego, ja tylko... nie wyspałam się – mruknęła bez przekonania. – No tak, wybacz, wczoraj długo obserwowaliśmy niebo razem z Amitem.

Uśmiech spełzł z twarzy Sebastiana, gdy głowa podsunęła mu obraz Sophii spędzającej uroczy wieczór pod gwiazdami, razem z najlepszym uczniem w ich klasie. Sebastian zacisnął usta i wziął głęboki wdech, próbując się uspokoić – przecież oni tylko obserwowali sobie niebo, bo obydwoje lubią astronomię, prawda? Nic więcej... oni nic więcej...

Sebastian z wysiłkiem odgonił od siebie te głupie podejrzenia. Nieznośnie go deprymowało rozmyślanie o Sophii spędzającej czas z innymi chłopakami. Nie wiedział na kogo właściwie kierował swoją złość. Czy na Sophię, bo jej nie wystarczał? Na innych chłopaków, bo też chcieli spędzać z nią czas? A może na siebie, bo stawał się coraz bardziej żałosny? Dotąd jeszcze tak nie było, żeby Sebastianowi brakowało pewności siebie.

Szli więc dalej w ciszy, a Sebastian zastanawiał się jak mógłby dalej pociągnąć rozmowę. Dlaczego Sophia była dzisiaj taka dziwnie cicha? Czy nie cieszyła się z ich wspólnego wypadu do Hogsmeade?

Myśli Sebastiana natrętnie zaczęły posuwać kolejne elementy, przez które tak niepewnie się przy niej czuł. Przykładowo ta cała astronomia. Nie potrafił tego pojąć co tak fascynowało Sophię w tych nocnych obserwacjach – gwiazdy przecież zawsze wyglądały tak samo i czasem tylko było je widać lepiej, czasem gorzej. Zmieniało się tylko położenie planet, co też nie wydawało mu się jakoś zbytnio interesujące.

Sebastian jakkolwiek by się nie starał, nie potrafił również podzielać zafascynowania Sophii eliksirami. Ich warzenie było dla niego dosyć żmudnym zajęciem i był zdania, że do najciekawszych momentów podczas lekcji Sharpa należały czyjeś wypadki. A jeszcze lepiej było, gdy sprawiały, że lekcje kończyły się wcześniej.

Tylko w ciemności widać gwiazdy | Sebastian SallowOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz