18. Panna obrażalska

366 20 8
                                    

Miłego czytania kochani 💗😘💗

Viktoria:

Nie odzywałam się do chłopaków przez tydzień. Siedziałam całymi dniami w pokoju. Schodziłam tylko jak serio byłam głodna. Do pokoju wpuszczałam tylko Emily, Chase'a, Alexandra i Logana. Sophia też chciała pogadać, ale nie za bardzo chciałam, bo pewnie bracia i Nate ją do tego namówili.

Zapomniałam, że jest chyba też moją przyjaciółką, więc ją wpuściłam następnym razem. Gadałyśmy i się śmiałyśmy. Nawet zrobiłyśmy z Em i Soph nocowanie. One się chyba polubiły. Serio spotykamy się razem, ale żadna z nas nie czuje się tą trzecią.

Jak zwykle siedziałam w swoim pokoju obrażona na caly świat kiedy ktoś wparował bez pukania do pokoju.

- Stara! - Krzyknęła Sophia.

- Co tam? - Zapytałam nie wiedząc o co chodzi.

- Idziemy na zakupy już!

- Nie chcę. - Jęknęłam.

- No już. Rusz tą swoją seksowną dupę i jedziesz na zakupy.

- Ale ja nie mogę. Jeszcze do siebie nie doszłam po wypadku. - Mówiłam, bo wiedziałam, że chłopcy im tak by mnie nie wypuścili.

- Chłopcy powiedzieli mi, że od poniedziałku idziesz do szkoły, a jest piątek, więc mogę cię zabrać na zakupy. Idzie też z nami Em, więc rusz się. Za pół godziny na dole. - Powiedziała i wyszła.

No nie wierzę. Akurat jak mi się nie chce to jednak mogę? Świat się chyba na mnie uwziął. Dobra lepiej już się zwlekę z tego łóżka, bo jeszcze mnie dziewczyny za kłaki wywleką bez makijażu i w piżamie.

Po dwudziestu minutach byłam gotowa. Wzięłam tylko jeszcze torebkę, do której wpakowałam telefon i portfel.

Wyszłam z pokoju i ruszyłam na dół gdzie przeszłam do salonu. Siedzieli tam już Liam, Oliver, Nate, Em i Soph.

- O proszę! Panna obrażalska w końcu raczyła ruszać swoje dupsko i zejść na dół. - Krzyknął Oliver.

- Taaaa też was miło widzieć. Dziewczyny idziemy? - Zapytałam, na co one tylko kiwnęły głowami. Pożegnały się z chłopakami i ruszyły za mną do wyjścia.

W ciszy jechałyśmy. To znaczy ja siedziałam cicho i patrzyłam się przez szybę samochodu, a dziewczyny o czymś gawędziły. Byłam całkowicie wyłączona, więc nie zauważyłam nawet kiedy dojechałyśmy na miejsce.

- Halo! Ziemia do Vik! - Usłyszałam i zobaczyłam dłoń, która machała mi przed twarzą.

- Sorka zamyśliłam się.

- No chyba za bardzo, bo stoimy tu od pięciu minut. - A ja tylko wytrzeszczyłam oczy i wyszłam z samochodu.

Chodziłyśmy po sklepach, a raczej one chodziły, bo ja się wlekłam. Nareszcie po tych wszystkich mękach poszłyśmy do Starbucksa. Zamówiłyśmy sobie po kawie. Ja oczywiście karmelową.

Pogadałyśmy o wszystkim i o niczym. Po jakiejś godzinie siedzenia postanowiłyśmy wracać do domu. Wracając byłam już bardziej rozmowna. Dziewczyny jednak mimo wszystkich przeciwskazań poprawiły mi humor.

Po dojechaniu wzięłam zakupu i pożegnałam się z dziewczynami. Jak weszłam do domu. Bez żadnego przywitania zdjęłam buty i kurtkę, a potem ruszyłam od razu do pokoju.

Nadal jestem nich zła. Rozumiem, że się martwią. Naprawdę to rozumiem, ale bez przesady. Jestem silna. Nie jestem, aż taką kaleką. No dobra może jestem, ale to nie znaczy, że nie daję radę.

Zakochana w motocykliście - W trakcie korektyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz