Rozdział 5

7 0 0
                                    

Maya

Co było nadzieją? Pytanie to powracało do mnie jak echo w pustym korytarzu, odbijając się od ścian i powodując dreszcze na mojej skórze. Jak mogłam jeszcze wierzyć w coś takiego? Gdybym miała siłę, szarpnęłabym się za włosy, próbując wymazać z pamięci obrazy, które teraz były tak bolesne. Luke... Jak mogłam uwierzyć, że ktoś tak bliski, tak ważny dla mnie, po prostu porzuci mnie na pastwę losu?

Wciąż widziałam jego oblicze przed oczami, ale teraz było ono tylko mglistą figurą, niejasną i odległą. Nawet nie znałam jego nazwiska, nie wiedziałam, jak teraz wygląda. Chciałam go ujrzeć jeszcze raz, chociażby tylko na moment, aby upewnić się, że to wszystko nie było tylko snem. Ale życie nie działało tak, jakbyśmy tego chcieli. Życie było nieprzewidywalne, pełne błędów i porażek, które czasami wydawały się zbyt trudne do zniesienia.

I właśnie moje takie było, dlatego postanowiłam zmienić się na gorsze - pomyślałam z gorzką ironią. Czy to było jedyne wyjście?

Nagle, głos Suzanne przerwał mi rozmyślania, szturchnięcie jej rękoma było jak szok elektryczny, który wytrącił mnie z moich myśli.

-A ci znowu co? – spytała, patrząc na mnie z niecierpliwością. - Nic, nic – odpowiedziałam automatycznie, chcąc jak najdalej oddalić się od tematu, który doprowadzał mnie do szaleństwa.

-Dupa, a nie nic. Gadaj – zaprotestowała Suzanne, a jej słowa brzmiały jak ostrze wbijające się w moją skórę. Ale musiałam się wygadać. - Dalej rozmyślam o, Luke'u... Nie mogę się przez niego cholernie pozbierać. Dlaczego on mi to zrobił..? – wyrwało się z moich ust, czując, że muszę to wykrzyczeć na cały świat.

-Chciał dobrze. A teraz dawaj wstawiaj i się nie zamartwiaj! To chłopak! Nie wiesz jak oni się zachowują?! Jak podli debile! – poruszyła Suzanne temat chłopców, a ja tylko kiwnęłam głową, udając, że słucham, choć moje myśli krążyły gdzieś daleko, poza tym światem.

One krążyły tylko wokół blondyna o niebieskich, oczach.

-Chodź idziemy poszukać czegoś co chowa przed nami, mama – powiedziała Suzanne, starając się odwrócić moją uwagę od tego, co sprawiało, że tonęłam w mroku.

Wyszłyśmy z mojego pokoju, a ja czułam się jak marionetka, poruszana przez niewidzialne siły, których nie potrafiłam ogarnąć.

-A tak w ogóle, co było napisane na tej kopercie? – spytałam, starając się znaleźć odskocznię od własnych myśli.

-Lepiej nie chcesz tego wiedzieć – odpowiedziała Suzanne od razu, ale jej słowa tylko wzmocniły moją ciekawość.

-No powiedz – nalegałam, czując, że może to być klucz do rozwikłania tej zagadki.

-Ona chyba ma kontakt z tatą, Luke'a... – powiedziała Suzanne, a jej słowa wstrząsnęły mną tak mocno, że aż kręciło mi się w głowie. Jak to możliwe, że nikt nam tego wcześniej nie powiedział?

-Na prawdę, Maya, nie przejmuj się tym, proszę – błagała Suzanne, ale to było za późno. Już dawno straciłam koncentrację nad światem, a moje myśli były gdzieś daleko, w przeszłości, która znów dała o sobie znać.

Przede mną pojawiały się czarne niczym, noc bez gwiazd i bez jakiegokolwiek dostatku światła, kropki. Najpierw jedna, potem dwie, a następnie było ich strasznie więcej. Na końcu historii nie widziałam nic. Upadłam, mając przed sobą, pustkę.

*

Sufit. Tylko mogłam go zobaczyć. Przekręciłam się w bok i ujrzałam moją białą półkę z książkami różnego rodzaju. Natomiast przy mnie znajdowała się też i moja Mama, a także Suzanne.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Apr 02 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Just UsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz