rozdział 4

27 4 0
                                    

Stokrocia Sadzawka obudziła się wcześnie, a w uszach nadal echem odbijały się jej słowa Białego Świtu. Kotka wyszła z legowiska i od razu poszła w stronę sterty zwierzyny, która okazała się pusta, nie licząc dwóch myszy i królika. Patrol jeszcze nie wrócił? Dziwiła się Stokrocia Sadzawka. Kotka wzięła mysz i usiadła pod dębem. Szybko zjadła mysz i zaczęła się myć.

- Hej Stokrocia Sadzawko - miauknął Blada Łapa idący w jej stronę.

- Hej.

- Jak było przy Księżycowym Strumieniu?

- Dobrze, a co?

- Tak tylko pytałem - miauknął kocur - dziwne że jeszcze nie wrócił patrol łowiecki prawda?

- Tak, ja też byłam zdziwiona gdy poszłam do sterty zwierzyny.

- Blada Łapo! Pójdziesz dzisiaj na patrol graniczny razem z nami dobrze?

- Dobrze już idę!-kocur spojrzał na siostrę - to widzimy się później.

- Pa.

Kotka patrzyła jak Blada Łapa odchodzi, a potem wstała i już miała wyjść z obozu, gdy usłyszała głos za sobą.

- Stokrocia Sadzawko chodź na chwilę.

To był głos Szczawiowej Gwiazdy. Stokrocia Sadzawka podeszła do niej i razem poszły pod dąb.

- Coś się stało?

- Czy na pewno chcesz, szkolić Jeziorną Łapę? - zapytała Szczawiowa Gwiazda.

- Tak, a o co chodzi?

- W takim razie o wysokim słońcu zwołam zebranie.

- Dziękuje Szczawiowa Gwiazdo - miauknęła kotka - a czy Liściasty Płomień wie?

- Tak, i sama myśli, że Jeziorna Łapa ma potencjał, który mógł by marnować swoje umiejętności gdyby był wojownikiem.

- Dobrze.

Szczawiowa Gwiazda wstała i skierowała się w stronę swojego legowiska. Ciekawe czy Jeziorna Łapa wie? - myślała Stokrocia Sadzawka. Ale pewnie tak, bo przecież musieli by mu powiedzieć.

- Stokrocia Sadzawko! - to był Jeziorna Łapa który właśnie do niej biegł.

- No hej.

- Słyszałaś? Będe twoim uczniem! - powiedział pełen entuzjazmu.

- Wiem, też się cieszę.

- Nie mogę się doczekać!

- Rozumiem ale już idź bo pamiętaj, do wysokiego słońca nadał będziesz się uczyć na wojownika - przypomniała mu medyczka.

- Pamiętam.

- To dobrze.

Stokrocia Sadzawka wstała i wyszła z obozu, nazbierać między innymi jagody jałowca bo Jeża Skóra, skarżył się na ból brzucha Kotka skierowała się na polanę na której zwykle rósł. Może zbiorę też trochę ziaren maku. Stokrocia Sadzawka szła dalej, gdy nagle usłyszała szelest. Odwróciła się sprawdzić co to, ale niczego nie zauważyła. Stokrocia Sadzawka dobrze słyszała, ale gdy miała znowu iść coś na nią naskoczyło, przewaliło i przygniotło.

- Złaź! - syknęła kotka. Stokrocia Sadzawka uwolniła się z uścisku i zwaliła to coś z nóg. Kotka zamarła gdy zobaczyła że to Mroźny Pazur.

- Co ty robisz?! Chciałeś żebym umarła z strachu?!

- Nie, ale mam dla ciebie propozycje.

- Jaką?

- Czy chciałabyś dołączyć, do Mrocznego Nieba?

- Zdrajca! - kotka pojęła to w sekundę. On chciał ją zwerbować, by walczyła po stronie Mrocznego Nieba!

- Pożałujesz tego! - po czym kocur się na nią rzucił i drapnął w nos. Stokrocia Sadzawka syknęła i zaatakowała jego bark, a potem przecięła mu ucho. Kocur zawył, przygniótł ją, a gdy miał zadać ostateczny i możliwe że śmiertelny cios na polanę wbiegł partol graniczny Zielonego Futra.

- Zostaw ją! - Blada Łapa rzucił się na mroźnego pazura i przejechał mu pazurami po pysku, a potem ugryzł go w ogon. Mroźny Pazur syknął i prawie przejechał pazurami mu po nosie, ale Blada Łapa w porę od skoczył. Oszołomiona Stokrocia Sadzawka odczołgała się i zaczęła wylizywać sobie rany. Za to Wełniane Futro, Perłowy Zachód i Zielone Futro, zdążyli już odciągnąć Mroźnego Pazura od Bladej Łapy.

- Nie zbliżaj się więcej do mojej siostry! - syknął Blada Łapa otrzepując się z kurzu.

- Musimy powiadomić Szczawiową Gwiazdę - miauknęła Zielone Futro. Stokrocia Sadzawka kulała, dlatego Blada Łapa pomógł jej dojść do obozu.

- Mroźny Pazurze, dzisiaj udowodniłeś, że nie można ci ufać - syknęła Szczawiowa Gwiazda - zaatakowałeś Stokrocią Sadzawkę, a potem ucznia własnego klanu!

- Co z nim zrobisz szczawiowa gwiazdo? - zapytała Zielone Futro.

- Nie mogę ci już ufać, po tym co zrobiłeś, Mroźny Pazurze - miaukneła kocica - niestety. ale musisz opuścić ten klan.

- Dobrze, jesteście tylko bandą zwykłych mysich móżdżków!

- Wynoś się! - krzyczał klan.

Stokrocia Sadzawka przypatrywała się z cienia temu wszystkiemu i nadal była oszołomiona. Jak on mógł ją zaatakować? A ja mu ufałam! - Myślała kotka.

- Zdrajca! - syczały koty, gdy Mroźny Pazur szedł w stronę wyjścia z obozu.

- Może teraz odchodzę, ale jeszcze wrócę! Zobaczycie! - syknął kocur po czym zniknął w cieniu.         

Cierpienie Stokrociej Sadzawki [Wojownicy] [mała korekta!]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz