rozdział 5

22 3 0
                                    

-stokrocia sadzawko wszystko dobrze?-miauknął blada łapa.

-chyba tak.

-to dobrze.

Kotka nadal przeżywała to co się stało, a mianowanie jeziornej łapy na jej ucznia zmieniono na jutro.

-niech wszystkie koty zdolne łowić zwierzynę zbiorą się pod burzowym kamieniem!

Wszystkie koty zebrały się zdziwione po skałą.

-czy mianowanie jeziornej łapy nie miało się odbyć dopiero jutro?-zapytał ją blada łapa.

-no tak-mruknęła stokrocia sadzawka.

-blada łapo podejdź!

Stokrocia sadzawka oniemiała i blada łapa chyba też bo stanął jak wryty ale podszedł do szczawiowej gwiazdy.

-dzisiaj udowodniłeś że jesteś gotów by zostać wojownikiem-miaukneła szczawiowa gwiazda zerknęła na migoczący nos która pokiwała głową po czym szczawiowa gwiazda kontynuowała-od dzisiaj będziesz się nazywać blade niebo klan gwiezdnej nadziei szanuje twoją odwagę i wita cię jako pełnoprawnego wojownika klanu.

-blade niebo, blade niebo!

Stokrocia sadzawka również wiwatowała ale widziała że jedynym kotem który nie świętował był bursztynowa łapa.

-Gratuluje!-zamruczała kotka do brata-nareszcie jesteś wojownikiem!

-to niesprawiedliwe! Ty już dostałeś imię wojownika a ja nie!-syknał bursztynowa łapa po czym poszedł w stronę legowiska uczniów.

-szkoda że jego też nie mianowali.

-wiem ale przecież jutro mieliście mieć ten test więc już jutro do ciebie dołączy a poza tym teraz musisz odbyć czuwanie.

-to prawda.

-w takim razie idź coś zjedz-kotka strasznie się cieszyła że blade niebo już jest wojownikiem.

Stokrocia sadzawka nie miała ochoty nic jeść więc skierowała się do swojego legowiska sprawdzić zapasy ziół.

-a co jeśli o niego chodziło w przepowiedni?-myślała kotka przypominając sobie słowa mroźnego pazura i białego świtu.

Stokrocia sadzawka obawiała się że ten dzień może zmienić wszystko.

-jeziorna łapo do czego służy kocimiętka?-zapytała jeziorną łapę który od dwóch wschodów słońca był jej uczniem.

-kocimiętka stanowi najlepsze lekarstwo na zielony kaszel.

-dobrze a powiedz mi co to jest i do czego służy-stokrocia sadzawka podała mu mocno pomarańczowy kwiat.

-to jest nagietek który zapobiega infekcji.

-dobrze a teraz chodź musimy uzupełnić zapasy na porę spadających liści.

Robiło się coraz chłodniej a zwierzyny było coraz mniej i klan zaczął słabnąć.

Ale stokrocia sadzawka była bardzo zdziwiona jak szybko jeziorna łapa zapamiętuje zioła.

-nie mogę się doczekać mojej pierwszej nocy przy księżycowym strumieniu!

-ale pamiętaj to nie jakaś byle jaka noc. To noc medyków.

-wiem, wiem ale i tak się cieszę!

-ty się cieszysz z wszystkiego.

-nie prawda ale bardzo się też cieszę z pory spadających liści!

-nie ważne.

Koty szły lasem aż dotarły nad strumień nad którym rosła mięta wodna.

-tylko nie wejdź na terytorium klanu trzciny falującej-mruknęła kotka.

-dobrze stokrocia sadzawko!

-a teraz chodź musimy jej trochę zebrać.

Kotka podeszła nad strumień i zebrała jej trochę.

-Proszę proszę kogo my tu mamy? Intruzi na naszym terytorium?-kotka usłyszała głos kamiennego wiatru.

-przecież nie przekroczyliśmy granicy?-kotka była zdziwiona granica zaczynała się dalej.

-w takim razie co robicie tak blisko granicy?-syknął kocur.

-zbierałam miętę wodną która rośnie po naszej stronie granicy.

-a mi mówiono że ją przekraczacie.

-kto ci tak powiedział?!

-on-i nagle z krzaków wyszedł mroźny pazur.

-to ty!-syknęła kotka do kocura-nie można mu ufać! Zaatakował mnie i mojego brata!

-a czemu niby miałby cię atakować?

-ponieważ chciał żebym dołączyła do mrocznego nieba!-stokrocia sadzawka nie mogła w to uwierzyć! Oni mu ufają!

-em stokrocia sadzawko może już idźmy?-zapytał jeziorna łapa który się temu wszystkiemu przyglądał.

-dobrze-mruknęła kotka ale gdy mieli iść mroźny pazur się na nią rzucił ale w ostatnim momencie zrobiła unik.

-stać!-usłyszeli głos zielonego futra-atakujesz ponownie naszą medyczkę?! A ty mu na to pozwalasz?! Co z was za koty?!-syknęła-o wszystkim dowie się szylkretowa gwiazda obiecuję wam to! Idziemy!

Stokrocia sadzawka poszła za patrolem który przyprowadziła zielone futro.

-nic wam nie jest?-miaukneła zaniepokojona.

-nie wszystko dobrze-stokrocia sadzawka była coraz bardziej pewna że nawiązuje to do przepowiedni białego świtu.

-a ty jeziorna łapo?

-też.

-to dobrze.

Koty wróciły do obozu i odrazu opowiedziały wszystko szczawiowej gwieździe która obiecała o wszystkim powiedzieć na zebraniu. Gdy zielone futro przestała rozmawiać z szczawiową gwiazdą stokrocia sadzawka do niej podeszła.

-czy możemy porozmawiać-zapytała stokrocia sadzawka.

-tak.

Szczawiowa gwiazda zaprowadziła ją do swojego legowiska. Było one ciemne i było w nim przyjemnie chłodno.

-o czym chciałaś porozmawiać?

-bo gdy byłam przy księżycowym strumieniu dostałam przepowiednię od białego świtu o krwi która poleje się wszędzie i o lodzie który zamrozi serca zdrajców.

-dobrze i teraz już wiesz co to oznacza?

-myślę że w tej przepowiedni może między innymi chodzić o mroźnego pazura i jego zdradę klanu.

-hm... możliwe.

-i myślę że to dopiero początek.

-dobrze będziemy w takim razie wysyłać więcej patroli granicznych.

-dobrze szczawiowa gwiazdo-stokrocia sadzawka była ciekawa co dokładnie mogła oznaczać ta przepowiednia, ale jedno wiedziała na pewno.

Ta przepowiednia zmieni jej życie na zawsze!  

Cierpienie Stokrociej Sadzawki [Wojownicy] [mała korekta!]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz