rozdział 15

18 1 4
                                    

- Jeziorne Serce? - Miauknęła Stokrocia Sadzawka gdy wchodziła do legowiska - Czy na pewno chcesz odejść z klanu? Wszystkim będzie bardzo przykro, a zwłaszcza mnie.

- Tak, na pewno - Od miauknął czarny kocur.

- Ale dlaczego?! Ty nawet nie wiesz jaką przykrość wszystkim sprawisz! - Kotce łzy napływały do oczu, a Jeziorne Serce nie zdawał sobie sprawy że klan go potrzebuje!

- Przykrość?! Już to widzę! Pamiętasz jak Wilczy Ogon wolała żebyś ty wróciła? Klan mi nie ufa! - Jeziorne Serce syknął na Stokrocią Sadzawkę co rzadko się zdarza - Tak będzie dla wszystkich lepiej, nikt nie będzie już się obawiać że coś im zrobię, tylko dlatego że jestem synem Jabłoni!

- Ale przecież nikt tak nie mówi, że się obawiają czy coś - Stokrocia Sadzawka pomyślała że pewnie wszystko teraz zmyślił żebym go nie zatrzymywała.

- Widać po ich zachowaniu! Nigdy nie zauważyłaś? A no tak, ty zawsze wolałaś swoje prawdziwe rodzeństwo niż się interesować tym co się u mnie dzieje! - Jeziorne Serce stanął dęba bo uświadomił sobie że powiedział coś niezgodnego z prawdą, ale jednocześnie coś bardzo nie miłego.

- Tak?! Uczyłam cię! To ja cię wspierałam najbardziej! Olewałam czasami nawet swoje ,,prawdziwe rodzeństwo" jakbyś nie zauważył! - Szylkretowa kotka wyszła z legowiska pozostawiając tam Jeziorne Serce samego.

Jak mógł coś takiego powiedzieć?! - Myślała kotka - Dobrze wie że najbardziej o niego dbałam z całego mojego rodzeństwa, a że on nie był moim prawdziwym bratem... Olewałam swoją prawdziwą rodzinę! Dlaczego taki jest? I dlaczego w ogóle się tym przejmuję? Kotka nawet nie zauważyła że wyszła z obozu, no ale to może nawet i lepiej bo chciała pobyć sama.

- Czy on naprawdę uważa że się nim nie opiekuję i olewam go? - Szepnęła do siebie Stokrocia Sadzawka.

Kotce nagle zakręciło się w głowie i świat zniknął jej z oczu...

Obudziła się na ciemnej polanie.

- Czy to klan gwiazdy? Jeśli tak to dlaczego tu jestem?! - Stokrocia Sadzawka zaczynała się trochę bać. Ciągle tylko mroczne sny i przepowiednie. Ale chwila, przecież nie mogłaby zasnąć od tak. To zaczyna się robić podejrzane...

- Witaj - Usłyszała za sobą głos przez co podskoczyła ze strachu - O... Stokrocia Sadzawka tutaj? Nie spodziewałem się ciebie... 

Stokrocia Sadzawka spojrzała na kota i się przeraziła. Ten kot jest cały w krwi! Nie chwila... Trafiła do Mrocznego Nieba?! Nie przecież jest medyczką, nie mogłaby trafić na mroczne ziemie. A może...? Nie! Jest lojalna i nigdy  nikogo nie zabiła... Co ją tu sprowadziło?!

- Kim jesteś?! - Syknęła szylkretka - Po co mnie tu sprowadziłeś?!

Kocur tylko się na te słowa szyderczo uśmiechnął po czym odparł:

- Tak się odzywać do rodziny? Kto cię wychował? Ach no tak, Mgliste Wzgórze... - Kocur patrzył na nią zimnymi błękitnymi oczami.

- Do rodziny?! Ja cię nawet nie znam! - Co tu się na klan Gwiezdnej Nadziei dzieje?!

- Nie powiedzieli ci o mnie? No oczywiście, przecież nie chcą mnie znać - Miauknął obojętnie kocur - Jestem Mroczny Kieł. Nie poznajesz mnie? Byłem partnerem Trawiastego wąsa. naprawdę nic o mnie nie wiesz? No nic, teraz przynajmniej wiesz kim jestem.

- Co?! - Stokrocia Sadzawka się pogubiła - Na klan Gwiezdnej Nadziei! Już nic nie rozumiem! Ale chwila, co ja tu robię?!

- Nie wiem, sam się zdziwiłem kiedy tu przybyłaś - W oczach szarego kocura widać było że nie mówi prawdy.

- Czekaj, dlaczego trafiłeś do Mrocznego Nieba?!

- To tak teraz nazywają to miejsce? My na to mówimy po prostu Mroczna Ziemia - Odparł z chłodem w głosie Mroczny kieł.

- Chcę wrócić! Jak mam wrócić do klanu? - Kotka nie mogła tu zostać.

- A czy ty przypadkiem nie umarłaś? - Zapytał z obojętnością, ale gdy zobaczył wyraz twarzy Stokrociej Sadzawki dodał - Przecież żartuję! Na pewno nie zginęłaś, przecież jeszcze nie twój czas! A nawet jeśli, to byś zapewne trafiła na Migoczące Ziemie.

- Migoczące Ziemie? Co to? - Stokrocia Sadzawka nie miała pojęcia co to Migoczące Ziemie.

- No bo jest Mroczna Ziemia i Migocząca Ziemia - Mroczny kieł zdawał się być zdziwiony tym że szylkretowa kotka nie wiedziała co to.

- Chodzi ci o klan Gwiezdnej Nadziei?

- My tutaj tego tak nie nazywamy i tobie też radzę tego miejsca tak nie nazywać - Starszy kot patrzył na nią tak lodowatym spojrzeniem że Stokrociej Sadzawce łapy się pod nią ugieły.

- No dobrze, ale już wcześniej mówiłeś że ,,My". Kto tu jeszcze jest? A poza tym nie odpowiedziałeś na moje pytanie. Dlaczego tu trafiłeś?

- Ach, dosyć długa historia. A kto tu jeszcze jest? Wiele kotów tu trafiło. Chociaż przypominam sobie jednego dosyć znanego, a mianowicie Jabłoń - Mruknął kot

- Ale Jabłkowa Pręga, to znaczy teraz, Jabłoń żyje. Jak to niby możliwe że tu jest? - Zapytała Stokrocia Sadzawka.

- Wiesz, wielu się tu po prostu szkoli. Z czego co wiem, bo nigdy tu nikogo nie szkoliłem, po prostu gdy zasypiają to pojawiają się tutaj. Najwięcej szkoli się uczniów by zostać ,,Najlepszym wojownikiem w klanie" jak oni to mówią.

- Czy ktoś z naszego klanu tu się szkoli?! Przecież nie mamy uczniów - Stokrocia Sadzawka zupełnie zapomniała że chciała wracać, tylko teraz ciągle dopytywała Mrocznego Kła.

- Nie powiedziałem że tylko uczniowie się tu szkolą tylko że ,,najwięcej szkoli się tu uczniów" - Poprawił ją szary kocur - I pewnie się tu ktoś szkoli ale pewnie nie widziałem tego kota.

- Na pewno musiałeś kogoś widzieć! spróbuj sobie przypomnieć! - Kotka bardzo chciała się dowiedzieć czy ktoś przypadkiem nie szkoli się tu potajemnie.

- Gdy tak chwilę pomyśleć, to widziałem tu chyba kota z twojego klanu - Odpowiedział po chwili.

- Ale skąd wiesz że to był kot z naszego klanu?

- Większość kotów w twoim klanie ma długą sierść. No ale nawet jeśli nie z twojego klanu to pewnie znasz. W końcu jesteś medyczką, prawda? - Zapytał kocur z entuzjazmem którego kotka nie umiała pojąć.

- Jak wyglądał? - Zapytała Stokrocia Sadzawka z zaciekawieniem.

- Był chyba brązowy. Coś ci to mówi? - Mroczny Kieł popatrzył się na nią i czekał na jej odpowiedź.

- Mamy cztery brązowe koty w klanie: Dębowego Pazura, Jeżą Skórę, Zroszony Lot i Bursztynowego Pazura.

- Zroszony Lot na pewno nie bo ona jest już w starszyźnie tak samo jak Jeża Skóra... Poczekaj powiedziałaś ,,Bursztynowy Pazur"?! On jest bursztynowo brązowy i ma również bursztynowe oczy? - Kotka pokiwała głową - W takim razie go tu widziałem - Odparł już spokojnie - No przecież jego mentorem był sam Mroźny Pazur. Czego można było się spodziewać po uczniu legendy?

- ,,Legendy"? On niby jest legendą?! W sumie pewnie gdyby był tu jakiś kot który zabiłby przywódcę klanu to też byłby legendą? - Kotka nie mogła uwierzyć i w to że po pierwsze Bursztynowy Pazur się tu szkoli a po drugie, jak to możliwe że Mroźny Pazur jest legendą?! W sumie co się dziwić - O nie! Muszę wracać! Tylko jak?

Gdy tylko to powiedziała cały świat zniknął jej z oczu tak samo szybko jak gdy tu trafiła.

Cierpienie Stokrociej Sadzawki [Wojownicy] [mała korekta!]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz