„ i'ts time to end this"
Lively zacisnęła mocno pięści na materiale swojej koszulki, gdy przyglądała się niespokojnej sylwetce Luke'a przed nią. Wciąż klęczała przed chłopakiem, nie mogąc poruszyć się od chwili gdy ujrzała go w tym pomieszczeniu. Mimo upływającego czasu blondyn wciąż nie budził się, pozostawał w tej samej pozycji od niemalże kilku godzin. Lively również nie mogła wyjść z transu, w który wpadła na zmianę płacząc bądź nerwowo przeszukując wszystkie szafki w małym pomieszczeniu, w którym ich zamknęli. Był to stary schowek, który nadal zagracony był niepotrzebnymi meblami, bądź ciuchami. Nie odrywała spojrzenia od Luke'a. Na jego ramionach i odsłoniętych partiach ciała formowały się już fioletowe siniaki, które przerażały ją swoim rozmiarem. Jego koszulka, jak i czarne spodnie były mocno poszarpane, a w niektórych miejscach nawet przytargane. Wiedziała, że blondyn cierpi, jego usta mimo snu były mocno zaciśnięte, a powietrze wydychał niespokojnie. Spodziewała się, że napewno złamane ma kilka żeber, a jego ręce siniały już od zbyt mocno zawiązanego na nich sznura. Pocieszała ją jedynie świadomość, że blondyn wciąż oddycha, co oznaczało, że żyje. Odetchnęła głęboko i przetarła mokre policzki dłonią. Nie mogła patrzeć na Luke'a, zdając sobie sprawę, że to wszystko było z jej winy, to w jakim stanie jest chłopak i to, że się tu znalazł. Ponownie ułożyła twarz na jego kolanach, starając się już nie płakać, jedynie wymyślić coś by pomóc chłopakowi uwolnić się. Kreśliła palcem niestworzone kształty na jego kolanie, przymykając powieki i wsłuchując się w głuchą cisze. Przerywał ją jedynie oddech Luke'a, który był naprawdę głośny, Lively czuła, że chłopak cierpi. Mimo, że chciała aby się obudził, było dla niego o wiele lepiej teraz gdy spał i nie był świadomy swojego całego bólu. Łzy nie płynęły już z jej oczu, jednak przytłaczała ją bezsilność tak, że niemalże czuła ciężar uciskający jej kręgosłup. Była zmęczona, jednak nie mogła pozwolić sobie na sen. Próbowała wymyślić cokolwiek, co pomogłoby im wydostać się stąd. Nie chciała nawet myśleć o tym, że reszta próbuję ich szukać, również narażając swoje życie. Wystarczająco przygnębiała ją myśl, że Luke tu jest, nie chciała mieć wyrzutów sumienia z powodu reszty. Teraz gdy bała się o życie blondyna czuła, że tak daży go uczuciem, o którym nie chciała wcześniej myśleć. Mimo wszystkich kłamstw, ciągłego oszukiwania i tego jaki potrafił dla niej być, zależało jej na nim. Nie potrafiłaby znieść myśli, że mogłaby go stracić.- Lively - cichy szept nad jej głową poderwał tak gwałtownie jej ciałem, że niemalże wywróciłaby krzesło wraz z blondynem. Podniosła swoje spojrzenie, napotykając niebieskie tęczówki, których tym razem blask nie był tak intensywny. Luke rozglądał się po pokoju, mrużąc oczy i wykrzywiając usta w grymasie bólu, gdy tylko próbował wyprostować się i wyszarpać swoje dłonie, mocno zawiązane z tyłu krzesła.
- Luke...Luke, spójrz na mnie proszę! - Lively niemalże krzyknęła, gdy widziała jak chłopak coraz bardziej się szarpie i sprawia sobie jeszcze więcej bólu. Blondyn znieruchomiał i oddychając płytko, spojrzał w jej czekoladowe oczy. Lively wyciągnęła swoją dłoń chcąc zetrzeć stróżkę krwi, która już lekko zaschła na jego rozerwanej wardze, jednak cofnęła ją. Nie wiedziała czy jej dotyk również nie sprawi mu bólu. Luke jęknął głośno i odchylił głowę do tyłu, gdy jego ciałem szarpnęła kolejna fala mdłości.
- Gdzie jesteśmy? - szepnął cicho, przymykając na chwile powieki.
- W Blacktown.
- Czułem, że to wszystko czymś śmierdzi - warknął i zrezygnowany pokręcił głową na boki, tak jakby teraz zrozumiał coś, czego wcześniej nie wiedział.
- O czym Ty mówisz?
- Gdy szukałem Cię w klubie spotkałem Nick'a. Powiedział mi wtedy, że prosiłaś go aby zawiózł Cię do ojca, zaprowadził mnie do auta, w którym miałaś być. Później już niewiele pamiętam.
CZYTASZ
Everything I Didn't Say | l.h (cz.I)
FanfictionŚwiat nie szczędził jej okrucieństw. Wygasała każdego kolejnego dnia, kiedy znów czuła ten sam ból. Kiedy świat dał jej szansę, aby uciec od całego bałaganu, nie wiedziała, że wpakuję się w jeszcze większy. Historia, w której kłamstwa niszczą...