-Marco Reus-
Nie umiem gotować, nie umiem wybierać prezentów. Pamiętałem tylko, że lubił ten zespół. Może mu się spodoba, a może nie trafiłem z albumem lub kolorem.. albo tekstem.. jestem taki beznadziejny. Poszedłem do kuchni. Otworzyłem lodówkę, a jedzenia nie było. Zrobiło mi się ciepło. Wziąłem kartkę i przeczytałem to, co tam napisał. Smakowało mu.. on wszystko zjadł. Dlaczego nagle chce mi się płakać? Otarłem oczy. Ta półka należała do mnie, więc będę stawiał jego jedzenie na tym samym miejscu. Poszukałem przepisu na coś Polskiego. Tyle, że na kolację. Chciałem zrobić mu cokolwiek. Byle by zjadł.. telefon zawiódł, więc poszukałem czegoś w pamięci. Hm.. a może.. to nie jest takie głupie. Tylko musiałbym pójść do sklepu.
Zrobiłem zakupy. Kupiłem składniki na sałatkę warzywną, która wygląda na nisko kaloryczną, ale jest bardzo pożywna i dobrą wędlinę. Chleb miałem. Przygotowałem sałatkę. Najlepiej, jak umiałem. Postawiłem miseczkę i kanapki na tym samym miejscu. Znowu z karteczką.
"Kolacja. Zjedz tyle, ile możesz"
X.Y.Z.
Zrobiłem przy okazji kanapkę i dla siebie. Oh jaka ta wendlina jest dobra. Warta swojej wysokiej ceny. Zrobiłem sobie kawę. Do kuchni wszedł Neuer. Nie lubiłem go. On zawsze miał taką arogancką postawę, a to należało do mnie.
- Oh patrzcie, kogo my tu mamy - wycedził w moją stronę. - Dziwko burdel nie jest w tę stronę - wstałem i ścisnąłem palce w pięść. To mnie naprawdę wpieniło.
- Kogo nazywasz dziwką!? - wrzasnąłem. Miałem ochotę mu przywalić w ten jego pusty łeb.
- Zabrałeś mi przyjaciela - podszedł w moją stronę. - Więc ja też Ci coś zabiorę - brałem już zamach, ale coś mi tu nie pasowało. Opuściłem rękę i wróciłem do picia kawy. Mężczyzna rozdziabił gębę, ale mnie to nie ruszyło. Może mnie prowokować, ale to nie on będzie odpowiadać za to, co zrobię.
- Przyjmij do wiadomości, że Thomas dostał od Ciebie w twarz po pijaku. Skoro nie chce Ci o tym powiedzieć to, to chyba nie moja wina - wziąłem większy łyk. - Poza tym nie będę z tobą rozmawiał - podniosłem filiżankę i poszedłem do siebie.
-Robert Lewandowski-
Przetarłem oczy. Była jakaś.. może 18. Rozciągnąłem się lekko. Zdecydowałem, że pójdę się napić. Poszedłem do kuchni nalać sobie wody. Byłem trochę głodny, ale zanim zrobiłbym to wszystko pewnie zrobiłoby mi się nie dobrze. Coś mnie podkusiło, żeby sprawdzić lodówkę. Z myślą, że może.. może ten ktoś znowu o mnie pomyślał. Nie myliłem się. Wyjąłem jedzenie na stół. Nawet się przeżegnałem przez to, że ktoś chce mnie karmić. Ktoś się mną interesuje.. wziąłem kęsa kanapki. Nie jadłem takiej wędliny od.. od bardzo dawna. Czułem poczucie winy, że jem. W końcu jest wieczór, ale.. nie mogłem się powstrzymać. Zjadłem trochę sałatki. Połowę jej zostawiłem, bo naprawdę już nie mogłem.
"Mogę zostawić sobie na jutro?"
R.L.
Schowałem miskę do lodówki. Wziąłem wodę i poszedłem do siebie. Napiłem się trochę. Dlaczego nagle czuję się lepiej? Wytarłem łzy rękawem. To chyba będzie moja ulubiona bluza.
CZYTASZ
~𝑳𝒊𝒂𝒓~ Reus x Lewandowski ❌
FanficObiecywał, że nie odejdzie. Zaklinał się na Boga.. z resztą sobie to obiecali, a teraz okazało się, że gdy tamten odrzucił ofertę Bayernu, pomocnik zajął jego miejsce.. zostawił go tu sam. Jak można być tak podłym i tyle nosić maskę? Ile nienawiści...