12. Wino i...

197 19 7
                                    

Siedzieliśmy już długie trzy godziny w restauracji, jedząc, pijac i śmiejąc się z różnych rzeczy, jak zwykle. Było to dla mnie ciężkie ale czego nie robi się dla własnego celu? HAHAHA JA ZROBIE WSZYSTKO!

Długo nie musiałem czekać, aż dziewczyna się upije i będziemy musieli wrócić do domu, zajęło to może i trzy i pół godziny ale dałem radę to przetrwać,  we względnym spokoju. Może i czasem chciałem ją udusić czy kopnąć pod stołem z dużą siłą, jednak się powstrzymywałem. Przecież muszę zaskarbić sobie jej względy, a przemocą tego nie uczynię, chce wrócić do piekła. To mój największy cel, jak do tej pory.

Trzymając dziewczynę pod rękę, po zapłacie za posiłek, ruszyłem w stronę najbliższej opustoszałej alejki. Moja towarzyszka ledwo szła więc musiałem wykorzystać swoją cienistą postać, by szybko i sprawnie dostać się do mojego domu. Nie uważam aby należał do niej czy też nas, należy tylko do mnie.

Nie wiele myśląc, gdy znalazłem odpowiedni kąt, przemieniłem się w swoją naturalną formę i przeniosłem nas do jednej z sypialni, do tej mojej. Zauważyłem że w niej czuła się najlepiej, więc wykorzystywałem ten fakt jak najlepiej się dało. Wpuszczałem ją do niej od tygodnia, dzieliłem z nią łoże oraz moją całą przestrzeń osobistą, mimo ogromu dyskomfortu i niechęć.

Czułem się źle, fakt bycia tak blisko z tą kobietą, sprawiał że chciałem wymiotować. Chciałem się jej pozbyć jak najszybciej z mojej strefy osobistej, ale wiedziałem że nie mogę, nie mogę stracić tego czasu, jaki wkładałem w to aby mi choć odrobinkę zaufała.

Powstrzymywałem się jak tylko mogłem by nie wybuchać, czasem jednak mi to nie wychodziło. Szarpałem ją, krzyczałem, nawet zdarzyło się ze prawie ją uderzyłem. Ale za każdym razem, ubolewając, przepraszałem i przytulałem ją do swojej klatki piersiowej i wplatalem palce we włosy, mówiąc że mam zły dzień I nie chciałem by to tak wyszło. Oczywiście że kłamałem, nie zależy mi na niej a na powrocie do piekła, do mojej biblioteki i ciepłego kominka w hotelowym pokoju.

Wspominałem dużo przez ten czas, który tu spędziłem, eksterminacje, hotel, nawet moje pierwsze spotkanie z Vaggie.  Cóż, polubiłem ich w jakimś stopniu, ale jednak też miałem w tym swoje cele. Niczego nie robię nadaremnie, zawsze mam cel i dążę do niego, nawet i dosłownie, po trupach.

Westchnięcie samo uciekło mi z ust, gdy dziewczyna, zamiast mnie puścić i położyć się do łóżka, przytuliła mnie, dość mocno jak na swój stan. Powstrzymałem się od odepchnięcia jej, odwzajemniłem, według niej, pieszczotę i położyłem głowę na tej należącej do dziewczyny. Nie wygodnie mi i to bardzo.

- Wiesz Alastorze... Dzisiejszy dzień był naprawdę wyjątkowy. Dziękuję za to, że przy mnie jesteś. Mam tylko ciebie.- bełkotała w moją koszulę, przeszły mnie zimne dreszcze, zrobiło mi się nie dobrze.

Nie chciałem tego słuchać, nie chciałem słyszeć z jej ust już ani jednego słowa, chciałem by zamilkła i to na wieki. Jednak byłem już świadomy że nawet jeśli umrze, nie będę miał od niej spokoju. Trafi do piekła po śmierć, za używanie czarnej magii jak i za morderstwo, nigdy do końca się od niej nie uwolnię, chyba że nie przeżyje eksterminacji lub ktoś, kto posiada anielską broń jej nie załatwi.

- Wiem Kochana. Pamiętaj że zawsze możesz na mnie liczyć. Bardzo mi na tobie zależy. Sam nie wiem dlaczego, ale w moim wnętrzu, gdy cie widzę rodzi się, coś bardzo przyjemnego i nie chce tego tracić. Nie chcę stracić ciebie.- powiedziałem najbardziej czułym głosem na jaki było mnie stać, dłoń ułożyłem na jej biodrze i zacząłem delikatnie je masować.

Próbowałem z całych sił być jak najbardziej rozluźnionym, byleby nie zorientowała się ze blefuje i wszystko co mówię jest tylko złudzeniem i jednym wielkim kłamstwem.

PIEKŁO NA ZIEMI  [ ALASTOR ]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz