Komentujcie i zostawcie gwiazdkę!
#DSAnapapierze
Poznajcie MROK... nigdy nie wiesz kiedy pojawi się za rogiem...
♥️
MROK
Wysiadam z samochodu i idę przez opustoszałą drogę na magazyn ukryty za krzakami na totalnym zadupiu by wykonać jeden ze swoich obowiązków. Otwieram boczne drzwi za pomocą kluczy, które dostałem. Od razu wita mnie mroczna cisza. Nikt się nie odzywa... nie słychać nawet szmeru. Wchodzę w głąb, a zza rogu dostrzegam już przywiązane do krzeseł ciała piątki ludzi. Żywych. Jeszcze...
Gdy orientuję się, że na krześle siedzi jeden z radnych chcę mi się śmiać.
- Drogi senator... - mówię prześmiewczo, bo tylko tę emocję na chwilę obecną odczuwam. Mężczyzna w starszym wieku podnosi na mnie wzrok, w którym widzę strach i ukryte błaganie. - Czym sobie Pan zasłużył na to miejsce?
Nie odzywa się. Tylko patrzy.
Podchodzę bliżej niego. Każdy ze skrępowanych tu spogląda na mnie.
- Pytam się. - mówię, ściągając z siebie koszulę... w końcu szkoda by było ją poplamić.
Podchodzę do stołu, na którym przygotowane mam narzędzia. Zabieram do ręki sztylet. Niewyszukany i prosty w użyciu.
- Zdradziłem. - w końcu z jego ust uchodzi wyznanie.
A więc zdrada...
Taka kara czekała za zdradę.
Śmierć.
Czasem nie wyszukana, szybka. A czasem długa bolesna i pewna. Nie była zależna od czynu, który popełniłeś, ale od stanowiska, na jakim się znajdujesz. Im wyżej jesteś, tym gorsza krzywda cię spotyka.
- Niech każdy się przyjrzy... jaka kara czeka za to przewinienie. - zwracam się do reszty. Każdy milczy. Niektóre z kobiet płaczą, a niektóre milczą pogodzone z losem.
- Ręka, czy od razu głowa? - pytam, patrząc nieustannym spojrzeniem na mężczyznę siedzącego przede mną. Ledwo podnosi głowę do góry, spoglądając na mnie przerażonym wzrokiem. Jednak nic nie mówi.
Przykro mi. Dziś nie jestem zbyt cierpliwy...
- Och. Nie umiesz się zdecydować? Pozwól w takim razie, że ci pomogę. - z tymi słowami za pomocą noża rozcinam skórę na jego ręce by następnie pod odpowiednim kątem ją złamać. Po pomieszczeniu rozlega się tępy gruchot. Nie zastanawiając się choćby chwili odrywam rękę od jego ciała w akompaniamencie jego długich i przeraźliwie głośnych krzyków.
Nie tylko jego...
Krew pryska, ściekając na posadzkę, a wnętrzności z kończyny zwisają.
Czyżby zabolało? Niemożliwe...
- Już?
- B-Błagam... przestań proszę. Mam rodzinę. Dzieci... - błaga ochrypłym i wycieńczonym głosem. Ale to nic zaskakującego. Zawsze błagają. Zawsze zastawiają się dziećmi... rodziną. Wykorzystują ich by uratować własną dupę. Zawsze proszą, choć wiedzą, że to nic nie da. To tylko podświadomość, która mówi im, że oprawca się ugnie pod ich skruchą. Jednak ludzie, tacy jak ja jej nie posiadają. A ludzie, tacy jak on dobrze o tym wiedzą... to tylko rytuał przejściowy, który prawie za każdym razem się odbywa.
Więc po co tracić ostatnie słowa na błagania? Ja bym rozkoszował się ostatnimi minutami życia w ciszy...
Następnym narzędziem, które wybieram to młotek i gwoździe. Tym razem jest to przemyślana decyzja.
YOU ARE READING
Dead souls Academy
RomanceMówią że dusza nie umiera. W tej akademii każda dusza jest martwa. Zwłaszcza jego. Blair Murphy w swoje siedemnaste urodziny zostaje wyrzucona z domu przez babcie która z całego serca jej nienawidzi. Dziewczyna wlecze się po ciemnych uliczkach nie...