Rozdział 1

452 19 9
                                    

Witajcie w Vanor Academy!

#DSAnapapierze

Poznajcie Blair Murphy...

♥️

CZERWIEŃ

- Nienawidzę cię niewdzięczny bachorze! - usłyszałam krzyk babci. Kobiety, która wychowywała mnie od dziecka jedyna osoba, jaką miałam na tym świecie. Jej donośny głos rozniósł się na klatce schodowej kamienicy, w której mieszkałyśmy, gdy otworzyła drzwi mieszkania.

- Nie mam gdzie iść. Nie wyrzucaj mnie!

- Masz szesnaście lat! Wystarczająco długo trzymałam cię w domu. Wynoś się! - wskazała na frontowe drzwi.

- Dlaczego to robisz? Jestem ostatkiem, który po niej został! Czemu do kurwy mnie wyrzucasz, skoro ją tak bardzo kochałaś?! - poczułam jak moja głowa odlatuje w bok, a policzek zaczyna niemiłosiernie piec. Spojrzałam na nią, ale jedyne, co ujrzałam to i wyłącznie nienawiść, którą mnie darzyła. Nic więcej.

Nagle zerwała się i chwyciła poły mojej cienkiej kurtki, wyszarpując mnie, a na końcu, popychając, przez co upadłam w ostatnim momencie, podpierając się na drżących rękach.

- Jak śmiesz! Masz już szesnaście lat! Wynocha stąd! JUŻ!!!

- W porządku. Tylko, dlaczego to robisz? - spytałam ze łzami w oczach.

- Bo to przez ciebie ona nie żyje. - gdy wypowiedziała te słowa pierwszy raz bez krzyku i frustracji...ze spokojem w głosie i odrazą...uderzyły we mnie z taką siłą jak nigdy.

Stałam jak słup soli i wpatrywałam się w osobę, która nienawidzi mnie do tego stopnia, iż oddałaby wszystko by mnie nie było na tym świecie. Wiedziałam to od zawsze, a jednak żyłam głupią nadzieją, że gdzieś tam w środku, jednak kocha mnie, skoro się mną opiekuje. Jednak to był błąd. Złudzenie i marzenie.

- Ale... ja nie mam dokąd pójść. - mój głos zaczął się łamać. Ale już było za późno. Nie zdążyłam nic więcej dopowiedzieć, a drzwi zamknęły się z hukiem przed moim nosem. Oszołomiona stałam jeszcze parę minut ze wszystkim co miałam, czyli jedną torbą podróżną.

Dopiero po chwili emocje we mnie uwolniły się. Jedna wilgotna strużka popłynęła po moim policzku, skapując na moją czarną bluzkę.

Nie mogłam tu zostać. Nie mogłam i nie chciałam, gdyż zdawałam sobie sprawę, że babka poprosi jednego z pijaków, rzucając mu centówką by wyrzucił mnie stąd.

Nie wiedziałam, co mam ze sobą zrobić. Nie miałam żadnych krewnych ani pieniędzy, nie licząc paru dolarówek w kieszeni.

Wyszłam z budynku, a gdy tylko otworzyłam drzwi zimne powietrze buchnęło mi prosto w twarz.

Mijałam już kolejną z wielu ciemnych uliczek. O tej porze roku ma dworze było potwornie zimno, a cienka kurtka i trampki z poszarzałymi sznurówkami nie pomagały.

Mogłam szczerze przyznać jak bardzo nienawidziłam tej kobiety. Choć nigdy nie dałam po sobie tego poznać w środku żywiłam do niej samą odrazę i obrzydzenie. Zdawałam sobie sprawę z tego, jak źle mnie traktowała jednak mimo wszystko byłam jej wdzięczna, że nie wyrzuciła mnie za drzwi. Aż do dziś. Gdy zrozumiałam jak bardzo mnie nie trawi. Wiem, że nie mogła tego pojąć, iż moja matka oddała za mnie życie. Było to dla niej nie niezrozumiałe i absurdalne tak jak i dla mnie. Dlaczego to zrobiła? Dlaczego zostawiała mnie z tą kobietą, pomimo iż wiedziała jaka jest? Gdy opisywała w swoim pamiętniku wszystkie krzywdy, które jej wyrządziła i modliła się o jak najszybszą ucieczkę. Nie rozumiałam, tego. Nie rozumiałam że zostawiła mnie samą.

Dead souls AcademyWhere stories live. Discover now