25 Przykro nam.

1.9K 71 34
                                    

ALEX

Usłyszałem jak jakiś metal upada. Dźwięk dobiegał z łazienki. Właśnie tam była Hailie.

-Hailie!? - zapytałem. Ale nie dostałem odpowiedzi. - Hailie! - powiedziałam głośniej.

Nie dostałem odpowiedzi. Zbliżyłem się do drzwi by je otworzyć ale te były zamknięte. Kurwa.

-Hailie otwórz! - krzyknąłem.

Nic.

Nie czekałam. Za bardzo się o nią bałem. Wyważyłem drzwi a tam zobaczyłem Hailie całą w krwi. Leciała ona z rąk ale nie tylko. Leciała też z ud i kostek.

-Kurwa! - krzyknąłem. - TATO! MAMO! CAMDEN! - krzyknąłem na cały głos. Mój głos nie był stabilny. 

Zdałem bluzkę i zacząłem zaciskać rany na rękach dziewczyny tak by jak najmniej krwi uciekło.

-TATO PROSZĘ! - Krzyknąłem miałem nadzieję że go obudzę. - VINCENT! KTO KOLWIEK! - krzyknąłem.

Wyjąłem z kieszeni telefon i zadzwoniłem po karetkę. Pani która przyjmowała zgłoszenie była kurewsko nie miła i powiedziała że ona się rozłącza bo inni też potrzebują pomocy.

-KURWA TATO! MAMO! CAMDEN! VINCENT! WILL! - miałem wołać kolejna osobę ale usłyszałem kroki.

Ktoś powoli wchodził do naszego pokoju. Z zamkniętymi oczami wszedł do łazienki i się przeciągnął. Ziewnął raz i przetarł oczy. Mowa tu oczywiście o Dylanie.

-Na chuja drzesz mordę? - Wtedy jego wzrok spadł na mnie i na Hailie. - O kurwa! HAILE! ZADZWONIŁEŚ PO KARETKE?

-TAK! - zapłakałem. - biegnij po nich!

Już po chwili do pokoju zlecieli się wszyscy. Tata i Camden uciskali rany na ciele Hailie. Will stał obok mnie i próbował mnie uspokoić co mu nie wychodziło. Vinc wychodził po karetkę. Shane płakał obok mnie. Tony stał w progu i patrzył na to wszystko nadal nie dowierzając. Dylan on z kolei zaczął panikować. Blanche płakała a Beny ją pocieszał. No i moja mama ona całą w łzach ale pomagała w zatrzymaniu krwi. Nawet nie wiem kiedy przyjechała karetka i zabrała Hailie. Ja tylko siedziałem w kącie i płakałem. Nie umiałem powstrzymać łez. Wtedy przyszedł do mnie mój ojciec. Stanął nad mną I popatrzył na mnie.

-Jestem z ciebie kurewsko dumny! Nawet nie wiesz jak dobrą robotę odjebałeś. A teraz wstawaj jedziemy do szpitala dowiadywać się co z Hailie.

Posłuchałem ojca i po chwili byłem w dresach I czekałam w aucie aż Ethan usiądzie za kierownicą i zacznie jechać. Obok mnie siedział też Tony a dalej Shane. Uznali że chcą jechać z nami a ojciec nie miał żadnego ale. Mama siedziała na miejscu pasażera i nadal płakała.

Jadąc do szpitala cały się trząsłem bo mogło być dobrze a mogło być źle.

Weszliśmy do szpitala a ja otoczony w gronie Braci Hailie. Tak strasznie się bałem. Co jeśli zareagowałam za późno? Co jeśli ona nie przeżyje? Poczułem dłoń ojca na swoim barku.

-Idziemy chodź.

Skierowałem się za nim. Szliśmy po schodach na górę. Potem jakimś dziwnym korytarzem i stanęliśmy przed drzwiami do sali a wtedy wyszedł lekarz.

-Co z nią możemy wejść?

-Przykro mi - serce mi stanęło. Nie to nie możliwe. - ale nie możecie wejść jest późno a pani Monet jest jeszcze w śpiączce w razie powtórzenia próby będziemy ja wybudzać dopiero rano. - kamień spadł mi z serca.

Nogi nagle zrobiły się jak z waty i nie pamiętam potem już nic.

***

Obudziłem się w jakimś białym pomieszczeniu a obok mnie było drugie łóżko. Ktoś na nim leżał nie potrzebowałem dużo czasu by przypomnieć sobie co się stało w nocy.

Jak poparzony wstałem z łóżka i podbiegłem do Hailie która była przytomna Ale po prostu leżała i patrzyła w sufit. Przytuliłem ja bardzo mocno ale z jej strony nie było żadnej reakcji. Tak jakby była w nieprzytomna. A może była? 

-Hailie? - zapytałem niepewnie. Jej oczy lśniły bólem. 

-Przepraszam... - powiedziała. - przepraszam że musiałeś na to patrzeć nie powinnam była robić tego w toalecie - powiedziała szeptem. 

-Co ty kurwa mówisz!? Hailie ty chcesz żebym dostał zawału ty kurwa normalna jesteś!?- po policzkach spłynęły jej łzy- przepraszam nie powinienem krzyczeć ale jesteś dla mnie za ważna bym mógł cię stracić - uśmiechnąłem się do niej i złożyłem jeszcze kilka pocałunków na jej policzkach -  Od dzisiaj zamykam pokój i śpisz przywiązana do mnie - zaśmiała się lekko na mój żart - ale ja mówię serio skarbie. - pocałowałem ją w głowę. A potem złożyłem miliony całusów na jej twarzy na co lekko się zaśmiała. -  Co ja bym bez ciebie zrobił skarbie? - zapytałem a ona wzruszyła ramionami. - Gdzie reszta? 

-Bracia są na korytarzu chyba. No po za Tonym i Shanem bo oni pojechali po jakieś jedzenie a mama w toalecie tata na papierosie a Cam to nie wiem. A i Beny i Blanche pojechali do domu. 

-Czyli zostaliśmy sami? Hailie ja nie wiem co ci kiedyś zrobię dziewczynko dlaczego? 

-Nie wiem... tak jakoś wyszło - zapłakała. - mogę się do ciebie przytulić? 

-Nie pytaj mnie o takie głupoty oczywiście że możesz. - zacisnąłem ją w mocnym uścisku. - kocham cię bardzo mocno i nie przeżyłbym gdyby ci się udało - łzy zleciały mi z policzka . 

-Przepraszam... 

Wtedy ktoś wszedł do pokoju i myślałem że to ktoś z rodziny ale to było stadko lekarzy. 

-Musimy zabrać panią Monet na badania - powiedział jeden z lekarzy. 

-Może pan zaczekać minutkę?  - zapytała. 

-Przykro nam pani Monet ale inni też czekają na badania. 

Hailie przytaknęła a chwilę później zabrano ją na badania.

__________

Hejka 

Trochę krótki ale jest. 

Co chcielibyście zobaczyć dalej? Bo nie wiem zbytnio czy pisać jak już wyjdzie z szpitala czy jeszcze coś w szpitalu. 

Zachęcam do zostawienia gwiazdki i do wpadnięcia na moje drugie konto Natali_Daniles

Do następnego

Miłego dnia/nocy <333

Rodzina Monet-Haili zna już BliźniakówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz