Rozdział 1

127 24 34
                                    

Chmury przysłoniły słońce, przez co dość szybko zapanowała ciemność, jakby pod klimat tego, co obecnie się działo. Zwierzęta jakby również przestraszone, pochowały się do swoich domków. 

W powietrzu zaczęło rodzić się napięcie. Nikt nie chciał powrotu czasów, kiedy to każdy krok trzeba było przemyśleć wiele razy, aby tylko dożyć jutra.

Na polanie obozowej gromadziły się koty, chcące poznać prawdę odnoście znalezionego martwego pobratymca, a konkretniej pobratymczyni.

Mgliste Serce powoli zbliżyła się do zebranych, a ci zsunęli jej się z drogi. Jako dawna morderczyni, kotka bez problemu mogła określić przyczyny śmierci, zwłaszcza jeżeli było to celowe morderstwo.

Koło jasno-rudego ciała była już medyczka Klanu Błyskawicy, kasztanowa, dość postawna kocica o wpadających w cyjan oczach. Widocznie udało jej się coś ustalić, gdyż zebrany tłum tylko się powiększał, a ich niepokojące ruchy ogonem, podkreślały, że się martwili.

Kotka, przechodząc przez drogę, jaką przygotowali jej pobratymcy, w oddali widziała swoich przyjaciół jeszcze z czasów istnienia Klanu Śmierci. To oni zbuntowali się przeciwko Bliźnie i pomogli Klanowi Błyskawicy ostatecznie rozgromić przeciwników.
Za to również zostali przyjęci wstępnie, jednak ich mianowanie zbliżało się z każdym wschodem. Jako jedyni nie wydawali się być dostatecznie przejęci tą sprawą, skoro nawet się nie zbliżyli. A może po prostu nie chcieli przeszkadzać...

— Złote Serce... — tylko tyle mruknęła Mgliste Serce, rozpoznając w wojowniczce nieco starszą od siebie, wiecznie pogodną i łagodną, dawną uczennicę Lwiego Połysku

Medyczka tylko powoli skinęła głową i położyła uszy po sobie. Nikt nie musiał nic mówić. Kocica zmarła już kawał czasu temu. Nie było już czego ratować.

— Wiesz co się stało? — zapytała spokojnie śnieżnobiała

— Została uduszona — wszyscy zaparli dech w piersiach. Zielonooka poczuła nieprzyjemne uczucie, jednak tylko głośno przełknęła ślinę. W jej głowie pojawiało się pełno scenariuszy, w tym jeden, że to Blizna jakimś sposobem mógł przeżyć, a to morderstwo ma być jakimś znakiem. Co jeżeli teraz buduje gdzieś na nowo jakąś grupę i zamierza powrócić? A co z Brzozową Pręgą? Rzekomo opuściła tereny klanów, ale czy na pewno i czy na stałe?
Mgliste Serce zdała sobię sprawę, jak wiele rzeczy ostatnio nie sprawdziła!

,,Uspokój się! Nie możesz popadać w panikę, ani tym bardziej jej pokazywać! To mógłbyć wypadek. Albo jakieś zwierzę po prostu " — pomyślała i wzięła głęboki oddech, aby po paru chwilach wypuścić powietrze

Ostrożnie obejrzała ciało, jednak poza śmiertelnym ruchem, zwłoki były w naprawdę dobrym stanie. Jedynie co rzuciło jej się w oczy to mała, podwójna rana na łapie.

,,Wygląda jak ugryzienie żmii" — przyjrzała się temu. Nie była medykiem, ale na tym to się akurat znała

— Hmmm... Nie mogę wykluczyć, że to jednak mogło być morderstwo, ale cała ta sprawa wygląda dość dziwne. Nie ma żadnych innych obrażeń i wygląda to tak, jakby została wzięta z zaskoczenia. Na jednej z jej łap jest prawdopodobnie ugryzienie węża. Być może to właśnie któryś z nich dopuścił się tak okropnego czynu — wysnuła wniosek, który — miała nadzieję — wszystkich uspokoi.

— Jesteś pewna, Mgliste Serce, że to nikt z dawnych morderców? — zastrzygła uszami na słowa innej kotki. Calico o morskich oczach, a równocześnie zastępczyni.

— Tak mi się wydaje, Morska Bryzo. Klan Śmierci mordował niezwykle chaotycznie, najczęściej zostawiając pełno ran na ciele ofiary. Krew... Była takim trochę wyznacznikiem tego, że jesteś mordercą. Tutaj nic takiego nie ma. To zupełnie nie w ich stylu — wyjaśniła, dość nieprzyjemne wspominając tamte czasy. Może dawniej uznałaby to za coś naprawdę godnego podziwu, ale nie obecnie, kiedy to przejrzała na oczy.

Wojownicy: Mgła 3 Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz