3.8

251 22 7
                                    

Czwartek, 27 czerwca 2024
Godzina: 1.43
POV: Michał

Dzisiaj musieliśmy obydwoje wstać wcześnie ze względu na wylot, który będzie odlatywał o 5 nad ranem. Przez cały tydzień pakowaliśmy się i musieliśmy kupić dwie duże walizki, bo oczywiście wszystko nam się nie zmieści. No jeszcze musieliśmy we wtorek pożegnać się z kilkoma przyjaciółmi Zuzi, bo przecież by nie wytrzymała, oczywiście był to Wojtek, Michalina, Sara, Antoni, Mateusz i Kordian.

Wstałem z łóżka i obudziłem Zuzię. Na szczęście nie musiałem długo jej budzić bo od razu się obudziła. Po czym udaliśmy się razem do kuchni i przygotowałem nam szybkie śniadanie. Podczas robienia śniadania Zuzia się mnie spytała:

- Którym samochodem jedziemy?

- Nie wiem, mi to obojętne możemy moim. - odpowiedziałem, kończąc robić posiłek.

- Tylko, że gdzie go zostawimy? - spytała się.

- Zarezerwowałem miejsce, idealnie obok lotniska. - odpowiedziałem - Będzie bezpieczny.

- No spoko. - powiedziała.

Po czym skończyłem robić kanapki. Zaniosłem je na stół i szybko z Zuzią je zjedliśmy. Po zjedzeniu śniadania poszliśmy do sypialni i się przebraliśmy. Ja ubrałem czarne spodenki, koszulkę z mojej płyty, łańcuch z krzyżem, opaskę na czoło i okulary przeciwsłoneczne. Zuzia ubrała się bardziej kolorowo niż ja, wręcz jest to oczywiste.

Szybko po czym wzięliśmy walizki i wyszliśmy z domu, zamykając go na klucz. Zeszliśmy na dół i wsiedliśmy do mojego auta. Zuzia przez całą drogę spała, chociaż na lotnisko mieliśmy 15 minut.

Jak byliśmy na miejscu zaparkowaliśmy w wyznaczone miejsce, które wcześniej zarezerwowałem i wyszliśmy z auta, wyciągając z niego walizki. Szybko udaliśmy się na lotnisko i poszliśmy do terminalu, gdzie dawało się papiery na potwierdzeniu lotu oraz oddawało bagaże. Później poszliśmy na bramki, gdzie sprawdzali czy nie mamy jakiejś broni czy coś. Po czym poszliśmy czekać na otwarcie bramek prowadzących do samolotu.

***

Czekaliśmy na otwarcie bramek chyba 30 minut, w dodatku że wcześniej to co robiliśmy trochę zajęło nam to. Ustawiliśmy się w kolejce i czekaliśmy na naszą kolej. Na szczęście nie musieliśmy długo czekać bo byliśmy prawie na samym początku kolejki. Szybko przedostaliśmy się do samolotu i zajęliśmy swoje siedzienia.

Do lotu jeszcze 30 minut, więc można by było się przespać jednak jedna myśl mi nie dawała spokoju. Chodzi o to, że chce się Zuzi oświadczyć ale nie wiem jak to zrobić. Nie wiem też jak mnie potraktuje, wiem że mnie kocha ale chyba nie aż tak żebyśmy byli narzeczonymi. Chociaż, może sie zgodzi. Nie miałem jeszcze pierścionka bo kupię jakiś w Los Angeles.

- Michał, długo będziemy lecieć? - spytała się nagle Zuzia, wytrącając mnie z moich myśli.

- Skarbie jeszcze nawet nie wylecieliśmy. - zaśmiałem się - Będziemy lecieć z gdzieś 16 godzin, wiem że długo ale wiesz, te strefy czasowe dlatego tam długo.

- Tak, tak wiem. - powiedziała.

Po czym wróciłem do moich poprzednich myśli. Pomyślałem też czy Zuzia przypadkiem nie zajdzie w ciążę w USA. Jakby zaszła to nie wiem co byśmy zrobili jakbyśmy lecieli spowrotem do Polski. Jednak nie wydaje mi się, żeby zaszła od razu pierwszego tygodnia czy miesiąca w ciążę.

Nagle poczułem jak Zuzia kładzie głowę na moim ramieniu. Zbytnio mi to nie przeszkadzało no bo przecież chce się przespać. Kilka minut później samolot wystartował do lotu. Postanowiłem się też tak jak Zuzia przespać ze słuchawkami na uszach żeby nie słyszeć ludzi.

Like I said it's to late || Young Multi (ZAKOŃCZONE)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz