Który to był już dzień? Jaki miesiąc? Ile minęło lat? W tym przeklętym, cukierkowym świecie można było stracić zupełnie poczucie czasu. Barwna kraina do której trafił ponownie, gdy zginął z rąk słynnego Sayianina, działała mu na nerwy. Choć polana, którą widywał codzienne, obsypana była kwieciem i jawiła się jako coś najpiękniejszego na świecie, zawziętego wojownika wciąż przechodziły mdłości. Może lepiej zniósłby pobyt w tym miejscu, gdyby przyszło mu spędzić wieczność w samotności. Ktoś przewidział jednak, że wtedy nie byłoby to żadną karą dla międzygalaktycznego imperatora. Dlatego przydzielono mu do towarzystwa całą grupę cyrkowców, którzy nigdy się nie męczyli. Dzięki ich siłom wciąż od nowa mógł przeżywać karnawał i radość, której tak nie cierpiał. Nie ważne ile by nie planował i nie starał się uwolnić z tego więzienia. Jedyną drogą ucieczki było dla niego tylko zagłębianie się w własne rozmyślania. Silna wola i wytrwałość na nic zdawały się w kwestii rozpamiętywania przeszłości, gdy tuż przy uchu brzęczała mu kolejna urocza wróżka. One już dobrze wiedziały, co próbował osiągnąć poprzez medytację. Karnawał trwał, a on... Wielki, samozwańczy władca kosmosu, tkwił w samym jego centrum zaczepiony w ogromnym kokonie zawieszonym u konarów potężnego drzewa kwitnącej wiśni. Gdyby nie pewien dupek, nie wróciłby do tego miejsca...
Dopadnę cię Goku, zemszczę się za wszystko, co mi zrobiłeś. Pożałujesz tego, że kiedykolwiek mnie spotkałeś.- Freezer w myśli przeklinał swego dawnego przeciwnika. Pomimo upływu czasu wciąż chował do niego urazę. Gdyby nie ten przeklęty pajac, durna kupa Sayiańskich mięśni, on - dumny Changeling nigdy nie utknąłby w podobnym miejscu. Kto wie, może jeszcze do tego momentu siałby postrach w całym wszechświecie. A jego imię budziłoby strach!
- Freezer!- Wzdrygnął się na sam dźwięk znajomego głosu. Nie ważne, co by nie robił, nie mógłby nigdy zapomnieć jego właściciela. Przeklął pod nosem zdając sobie sprawę z tego, że na pewno ten małpiszon wpadł w odwiedziny po to, by go dręczyć. Nie odwrócił się jednak w jego kierunku. Nie miał zamiaru patrzeć w oczy tego dupka. Poza tym wciąż był na niego wściekły, niech ten prostak wie...
Gdyby tylko mógł skopałby mu dupsko dla wyrównania rachunków, ale również i dlatego, że ponownie go odwiedzał w tym żenującym świecie.
- Dawno się nie widzieliśmy! Co u ciebie słychać?- Zabrzmiało za jego plecami, co przyprawiło Changelinga o ból głowy. Freezer nie był szczególnie wierzący, lecz jedno było pewne, to musiało być Piekło, skoro ktoś ponownie pozwolił temu durniowi go odwiedzić...
- Czego chcesz? Nie widzisz, że jestem zajęty?- Mruknął pod nosem irytując się tylko jeszcze bardziej, gdy złapał się na tym, jak głupio musiał zabrzmieć w tym momencie. Nie musiał nawet sprawdzać miny bruneta, aby zyskać stuprocentową pewność, iż ten właśnie miał czelność wyśmiewać się z niego.
- Mówże, o co chodzi... Z pewnością nie wpadłeś tu na herbatę- ponaglił go wiercąc się w swym kokonie. Wyglądało to z pewnością nie mniej zabawnie, jak wcześniejsza, żenująca próba zachowania twarzy, ale było już stanowczo za późno, aby się nad tym zastanawiać.
- Masz rację, nie wpadłem tu na zwykłe pogaduszki. Mam do ciebie propozycję- Son postanowił nie owijać w bawełnę. Zresztą rozmowa z Freezerem nigdy nie była mu po drodze. Znając swego rozmówcę na tyle, by wiedzieć, że tylko jeszcze bardziej go rozwścieczy dodał:
- Jeśli jednak nie masz teraz czasu... to pójdę sobie. Wpadnę następnym razem, może za jakieś kolejne naście lat...- Tymi słowami udało mu się jednak zaciekawić biało-fioletowego potwora zamkniętego w cukierkowym świecie. Freezer poruszył się niespokojnie, po czym ruchem swych bioder wprawił w ruch swój niewygodny kokon. Ta drobna czynność pozwoliła mu okręcić się wokół własnej osi i tym samym znaleźć oko w oko ze swym zaciekłym wrogiem.
CZYTASZ
Świadectwo życia
FanficHistoria napisana została na podstawie serii mangi/anime Dragonball. Nie będzie więc ściśle trzymać się faktów. Może zawierać kontrowersyjne treści, t.j. odmienne zakończenie losów pewnych postaci. Niniejsze "Świadectwo życia" jest czymś w rodzaju o...