Rozdział 6

105 9 2
                                    


Connie

Gorąco.

Było mi gorąco odkąd opuściłam dom pana Ryana. Oparłam czoło o kierownice bierąc głebokie wdechy i wydechy.

Nie rozumiałam go.

Przez większość czasu jaki z nim spędziło (a nie było go wiele), mężczyzna był oschły wobec mnie, jednak przez jedną czwartą czasu był...czarujący? Nie wiem czy to odpowiednie określenie.

- Weź się w garść Connie - wyszeptałam sama do siebie zerkając w lusterko. - To twój szef. Zajmij się robotą a nie myśleniem o panu Raynie. - Karciłam sama siebie tym samym powodując, że zaczęłam się uspokajać

Nareszcie odpaliłam samochód opuszczając posesję dwubiegunowego bruneta. Przemierzając ulice Albany wróciłam do wiadomości brata.

Od: Simon <3
Connie oni wiedzą, że mieszkam teraz u ciebie. Rozmawiałem z Pablo i będę nocował u niego, żeby cię nie narażać.
Kocham cię siostra i dziękuję za pomoc ale muszę sam naprawić to co spiepszyłem. Nie mieszaj się w to proszę.

Normalny człowiek zapewne nie mieszałby się w to dalej. Ja jednak nie potrafiłam. Kocham Simona, był w końcu moim młodszym bratem, o którego mama zawsze kazała mi się troszczyć. I zamierzałam robić to dalej.

Zatrudniłam się jako opiekunka dla Ruth dla niego. Chciałam mu w ten sposób pomóc.

Nie będę ukrywać, że ta mała blondynka mnie oczarowała. Była uroczym oraz grzecznym dzieckiem. Dużo opowiadała o sobie oraz o rodzinie. Oczywiście były to tematy, które już od dawna są w internecie. Wyznała mi nawet kto jest jej ulubionym wujkiem. Zaskoczę kogoś jeśli powiem, że tym ulubieńcem jest Xavier? Dziewczynka powiedziała mi, że z nim najlepiej się dogaduje przez fakt, że jest on najmłodszy z braci Ryan i najbardziej dziecinny.

Pod blokiem byłam dopiero godzinę później. Po drodze wstąpiłam jeszcze na zakupy.

Już chciałam wyjąć klucze, jednak wtedy zauważyłam, że drzwi od mojego mieszkania są otwarte. Zmarszczyłam brwi wchodząc do środka.

- Simon? To ty? - zapytałam przekraczając próg.

Usłyszałam trzask. Ktoś pchnął mnie na ścienę. Poczułam pieczenie z tyłu głowy przez siłe uderzenia jaką przywaliłam. Spojrzałam na twarz oprawcy. Był to mężczyzna. Miał piwne oczy, delikatne rysy twarzy oraz blond włosy. Miał wąsa i kilkudniowy zarost a jego ramiona odziane były w garnitur. Spoglądał na mnie oczami, z których tryskały pioruny. Przerażał mnie.

- Kim pan jest? - zapytałam drżącym głosem. Moje dłonie trzęsły się ze strachu.

Facet przybliżył się do mnie układając prawą dłoń na moim gardle. Zaczął je ściskać. Czułam jak coraz mniej tlenu dopływa do moich płuc. Co się do cholery jasnej dzieje?

- Przekaż braciszkowi, że zegar tyka - warknął mi do ucha. Wszystkie dźwięki docierały do mnie stłumione, a wzrok miałam zamglony. Chwila moment a się uduszę. - Niech przestanie bawić się ze mną w kotka i myszkę bo skończy wąchając kwiatki od ziemi - dodał przegryzając mój płatek ucha. Poczułam obrzydzenie. Kiedy myślałam, że to jest już mój koniec - puścił mnie.

Złapałam się za obolałe gardło oddychając łapczywie. Dławiłam się własną siłą. Opadłam na panele kuląc się pod ścianą. Spojrzałam na włamywacza z załzawionymi oczami.

- Proszę się stąd natychmiast wynieść! - wykrzyczałam załamującym się głosem. Zaśmiał się. Ten śmiech będzie mnie nawiedzał co noc.

- To tylko ostrzeżenie dla Simona. Następnym razem nie będę taki delikatny. - Wyszedł. Trzask drzwi odbił się o moje uszy.

Obvious Destiny +18Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz