2. Kompletnie mnie to nie obchodzi

1 2 0
                                    


Odkąd zaczęłam pracę w klinice minęło około półtora miesiąca, i naprawdę musiałam przyznać sama przed sobą, że ta klinika pochłonęła całe moje życie, Brooke oczywiście chciała mi pokazać jak ta praca wyglądała naprawdę. Miała do mnie ogromne zaufanie. Stali pacjenci dobrze mnie przyjęli i również dość szybko przyzwyczaili się do mojej obecności. Jedyną osobą niezadowoloną z tej sytuacji był Nate - wciąż narzekał, że spędzam w tym miejscu tak wiele czasu zupełnie nie dopuszczając do siebie tego, że właśnie to chciałam robić w życiu. Przecież doskonale o tym wiedział, więc nie potrafiłam zrozumieć jego pretensji. Te praktyki naprawdę były dla mnie ważne, po pierwsze to od nich poniekąd zależało moje zaliczenie nie chciałam zawalić roku.

Tamtego dnia w deszczowy piątek, znów wyszłam późno z kliniki. Pośpiesznie szłam do samochodu, ponieważ wiedziałam, że Nate czeka na mnie z obiadem. Obiecałam, że tego dnia nie zostanę długo lecz znów go zawiodę. Kosmyki moich ciemnych włosów wpadały mi do oczu i niezdarnie próbowałam je ogarnąć. - Śpieszysz się gdzieś? - za sobą usłyszałam ten charakterystyczny lekko zachrypnięty głos. Poniekąd wiedziałam by nie wdawać się z chłopakiem w dyskusję. Ostatnie kilka dni naprawdę dał mi popalić na naszych spotkaniach, a o wybuchach złości już nie wspomnę. W głowię przywołałam wydarzenia, z wtorkowej terapii grupowej, chłopak rzucał kąśliwe uwagi, jego ton głosu wręcz ociekał jadem. Ale mimowolnie odwróciłam się, sprawiając, że wspomnienia rozmyły się w niepamięć zmierzał w moim kierunku, obracając między palcami białą zapalniczkę.

- Nie chce by mój facet, znów wszczynał awanturę, że zasiedziałam się w klinice. - sapnęłam opierając się o swój samochód. - A ty? masz jakieś plany na wieczór? - pytanie wyrwało się z moim ust. Przez chwilę chłopak przyglądał się uważnie mojej twarzy, następnie przeniósł wzrok gdzieś w dal tak jakby chciał uniknąć kontaktu wzrokowego.

- Mam trening wieczorem - No tak, na terapii grupowej dowiedziałam się, że Archer trenuje, opisywał wtedy, że łatwiej mu pozostać czystym gdy wyładuje się na treningu. I faktycznie, miał rację wiele osób uzależnionych decyduje się na takie wyładowywanie emocji. - Simmons namawiał mnie bym zaczął z nim biegać, myślę, że również powinienem spróbować. - westchnął zarzucając kaptur na głowę. - Nie będę cię już zatrzymywał. Miłego wieczoru Auroro, mam nadzieję, że ten palant nie będzie się na ciebie wydzierał przez naszą pogawędkę. - wsadził dłonie do kieszeni swojej kurtki po czym ruszył w przeciwnym kierunku.

*

Dojeżdżając pod moje mieszkanie czułam dreszcze przechodzące przez całe moje ciało. Miałam cichą nadzieję, że uniknę kolejnego spięcia z chłopakiem i będę mogła zrelaksować się w ten piątkowy wieczór. Lecz nadzieja matką głupich, i wyparowała zaraz po tym jak przekroczyłam próg mieszkania. - jestem! - krzyknęłam, ściągając płaszcz i odwieszając go na wieszak. - Nate? - chłopak zupełnie się nie odzywał siedział w kuchni przy małym stole, obserwując jak przechodzę do pomieszczenia. - Prze - urwałam gdy zobaczyłam jak unosi dłoń do góry dając mi tym do zrozumienia bym zamilkła.

- Co było znowu takiego ważnego Auroro? - zapytał pocierając swoje skronie. Był wściekły było to widać gołym okiem.

- Naprawdę nie chciałam się spóźniać, po wyjściu z kliniki Archer mnie jeszcze na chwilę zatrzymał. przecież wiesz, że nie robię tego specjalnie. - powiedziałam ściszonym głosem.

- Więc wolisz urządzać sobie jakieś prywatne pogadanki z jakimś ćpunem niż wrócić i zjeść ze mną normalnie posiłek? Prosiłem cię o coś. - w jakimś stopniu rozumiałam jego złość. Obiecałam mu, że się nie spóźnię. - Jak nie uczelnia, to praktyki. Za niedługo już będziemy się tylko mijać.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Oct 22, 2024 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Delicate MindOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz