Rozdział V

4 1 0
                                    

Kiedy wylądowaliśmy odrazu skierowaliśmy się w stronę domu. RON czekał na nas w kolacją.
RON: gdzie byliście?!
Widać po nim że był zdenerwowany.
IR: poszliśmy sobie troszkę polatać.
RON : Co mnie to interesuje?! Prawie pierogi wystygły!
Ja i IR patrzyliśmy się chwilę na niego jak na debila. Po czym walną nas trochę mocno patelnią.
IR i Czech: AŁ?!
RON: siadać i już nie marudzić.
Usiedliśmy, a potem poszłam do pokoju.

          *Niedziela godzina 10:54*
                            ~IR~
Coś mi nie pasowało. Czech nie była podobna do Ron'a. Chciałem z nim o tym porozmawiać.
IR: Ron?
RON:tak?
IR: możemy pogadać
RON: oczywiście. O czym?
IR: o Czechach.

                          ~RON~
Zdziwiło mnie to że chciał pogadać o mojej córce.
RON: coś jej się stało?
IR: nie, nie, tylko chodzi o to że ona nie jest do ciebie podobna i..
Zanim dokończył zdanie, zakryłem mu usta rękami. Ten mnie polizał w rękę, więc go puściłem.
RON: FUJ-
wytarłem się o niego koszule.
IR: sam chciałeś i czemu to zrobiłeś?
RON: pogadamy o tym jak Czech pójdzie się spotkać z polską...
Nie chciałem mu nic mówić ale skoro miałby zostać w naszej rodzinie...to musiał o tym wiedzieć...
IR: dobrze?

                     *Godzina 11:00*
                            ~Czechy~
Wyszłam z pokoju i skierowałam się w stronę drzwi. Jednakże zauważyłam że IR i Ron patrzą się na mnie kiedy pójdę. Wyszłam z domu ale nie dawało mi spokoju jak się na mnie patrzyli.

______________________________________
Przepraszam że żadko pisze :((

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Apr 06 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Czy mamy szansę?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz