powodzenia

183 8 0
                                    

Reszta dni na Maderze minęła mi dość spokojnie. Starałam się nie myśleć za dużo o Bartku, z którym nadal nie wyjaśniłam sobie tej sytuacji, ale obiecałam sobie, że odrazu po tym jak przylecimy do Krakowa, pojadę do niego i porozmawiamy. Dzięki temu, mogłam podziwiać i zakochiwać się w Maderze w spokoju. Moja relacja z Antkiem się rozwinęła, naprawdę sie polubiliśmy, ale była ona czysto koleżeńska. Natomiast Laura z Kacprem mieli się ku sobie i myślę, że może coś z tego być w przyszłości.

Moja rozmowa z Bartkiem zblizała się wielkimi krokami, bo właśnie siedziałyśmy z Laurą w samolocie i oglądałyśmy obiecaną jej wcześniej część Harry'ego Pottera. Fakt, że film się kończył świadczył tylko i wyłącznie o tym, że moja rozmowa z Bartkiem się zbliża.

Z lotniska będziemy musiały wrócić taksówką, pomimo tego, że przed wyjazdem Bartek obiecał mi, że nas odbierze. Niestety wątpie, że to zrobi.

Cała ta kłótnia nie miała absolutnie sensu, była o głupote i tak naprawdę nie powinna mieć miejsca. Niestety, nie umiem cofnąć czasu, ale mam nadzieję, że chłopak zgodzi się na rozmowę.

Po skończeniu filmu, wylądowaliśmy  więc wyszłyśmy z samolotu i odebrałyśmy swoje bagaże. Kiedy już wychodziłyśmy z lotniska zobaczyłam Bartka szukającego kogoś w tłumie osób kierujących się do wyjścia. Nie wierzę. On jednak przyjechał.

W końcu trafił wzrokiem na nas i nam pomachał. Laura niechętnie, ale zaczęła iść w jego stronę. Wiedziałam, że dziewczyna jest na niego cholernie zła, ale przecież przeżyje z nim te 10 minut drogi do jej domu. Ja jednak szłam kawałek za nią, bojąc się konfrontacji z chłopakiem, mimo tego, że wyobrażałam ją sobie multum razy. Dziewczyna przytuliła się z brunetem na przywitanie, co odrazu po niej zrobiłam ja. Jednak ten przytulas różnił się od tego na pożegnanie, ten był taki lekki, bez uczuć. Podczas niego Bartek powiedział " pogadamy jak odwieziemy Laure". Strasznie ucieszyłam się na to co powiedział, bo oznaczało to, że chciał porozmawiać.

Bartek wziął nasze walizki, spakował je do bagażnika, a my wsiadłyśmy do auta. Z przyzwyczajenia usiadłam z przodu, co później nie okazało się najlepszym pomysłem, ponieważ było to strasznie niekomfortowe. Cała jazda odbywała się w ciszy. Absolutnie nikt się nie odzywał, wszyscy zajęli się swoimi myślami. Laura pewnie myślała o Kacprze, wskazywał na to jej lekki uśmiech na twarzy. Ja myślałam tylko i wyłącznie nad tym, jak mam wytłumaczyć się Bartkowi, a on był po prostu skupiony na drodze. Po kolejnych minutach niekomfortowej ciszy dojechaliśmy pod dom Laury. Wyszliśmy wszyscy z auta. Kiedy Bartek wyjmował jej walizkę, ja się z nią żegnałam i dziękowałam za cały wyjazd i jej wsparcie. Chłopak był już w aucie, kiedy dziewczyna szepneła mi "powodzenia" i poszła do domu. Ja wróciłam do auta i wiedziałam, że teraz czeka mnie ta najmniej przyjemna część- rozmowa.

right person, wrong time | Bartek KubickiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz