Wspinali się pospiesznie po krętych schodach. Na drugim piętrze, zamiast iść dalej, Vito pociągnął Livię w głąb korytarza.
- Vito... - zaczęła Livia, pewna, że się pomylił.
- Ciii! - zasyczał gnom i przyłożył palec do ust. Szli chwilę pustym korytarzem, gdy dobiegły ich podniesione głosy. Vito ponownie przykazał jej, żeby była cicho i stąpając na palcach skręcili w prawo, wchodząc w szerszy korytarz wyłożony grubym, czerwonym dywanem. Głosy były coraz bardziej wyraźne. Livia zbladła - znajdowali się niedaleko sali narad oraz sali tronowej. Za blisko wuja, stanowczo za blisko. Zatrzymała się, a serce zaczęło jej walić, jak oszalałe.
- Ja ni...- ponownie spróbowała, lecz gnom mocno zacisnął swoje długie palce na jej dłoni, przykazując milczenie. Livia sparaliżowana lękiem nie miała siły walczyć z ciągnącym ją Vito, posłusznie więc szła za nim, dokądkolwiek ją prowadził.
Gnom zatrzymał się w jednym z głównych holi, do którego wpadały pomniejsze korytarze, rozchodzące się licznymi odnogami po labiryncie zamku. Arkadowe sklepienie pomieszczenia pięło się wysoko ponad głowami. Pomalowane było w kolory nocnego nieba, na którym iskrzyły się liczne konstelacje i skupiska gwiazd. Livia odnalazła tam zbiór Ubogiego Kupca i Bazyliszka, Gwiazdę Zimową i Aren'thal. Ze względu na to, iż do holu nie wpadało za dużo światła, pod sufitem stale płonęły liczne świece zlewające się ze sklepieniem w jedno. Jasne ściany zdobione były kolorowymi gobelinami bogato tkanymi złotą nicią. Większość z nich przedstawiała historie i mity Solei, prezentując oblicze bohaterów i stworów z przeszłości. Uwagę Livii przykuł największy z nich, przedstawiający Smoka pożerającego górę. Smok był ogromny. Miał czerwone łuski i wydatny grzebień z białych piór na głowie. Jego ostre zębiska lśniły niebezpiecznie, a z rozwartych nozdrzy unosiły się dym. Ogon smoka zdawał się falować i mienić wraz z podmuchami wiatru wpadającymi do holu. Gad był piękny i straszny, ale przede wszystkim hipnotyzujący. Livia przystanęła nie mogąc oderwać od niego wzroku. Nigdy wcześniej go nie widziała.
- Livia! - Vito przywołał ją do siebie ledwie słyszalnym szeptem. Stał częściowo ukryty za postumentem rzeźby Pana Ziemi, znajdującej się w zaciemnionym rogu holu. Livia wyrwała się spod czaru smoka i szybko dołączyła do Vita. Gnom podtrzymywał dłońmi kamienną klapę, która otwierała przed nimi wnętrze posągu. Było ono ciasne i ciemne, Livia zajrzała tam z nieskrywanym lękiem. Zza rogu dobiegły ich odgłosy rozmowy, nie mając więc więcej czasu na przemyślenia, dziewczyna i gnom wskoczyli w trzewia posągu. Klapa cicho opadła i spadła na nich gęsta ciemność. Postument nie był duży, więc wewnątrz było naprawdę ciasno, jednak żadne z nich nie odezwało się ani słowem. Vito sprawnie przepchnął się przez Livię, boleśnie wbijając swe łokcie w jej uda, i odsłonił dwa małe otwory, przez które mogli obserwować to, co dzieje się na zewnątrz.
- Nie rozumiem czemu jesteś taki uparty - długowłosa kobieta o śpiewnym akcencie zwracała się do barczystego mężczyzny, który stał tyłem do rzeźby. Livia poczuła delikatnie ukłucie zazdrości, kobieta była naprawdę piękna. Jej jasne włosy, ozdobione srebrnym diadem, opadały lśniącymi kaskadami na piersi. Duże, jak u sarny oczy, otoczone były gęstym wachlarzem rzęs, jednak na jej twarzy próżno było doszukiwać się śladów makijażu. Choć jej oblicze niczego nie zdradzała, to w głosie słychać było kończącą się cierpliwość.
- Chyba sobie żartujesz Pernille - cierpko odezwał się mężczyzna, a Livia dostała gęsiej skórki: patrzyła na plecy swojego wuja. Żałowała, że dała zaciągnąć się Vitowi, aż tutaj. Jeżeli zostaną odkryci jej życie zamieni się w piekło.
- Nie wystawię się na śmieszność! - ze złością odpowiedział kobiecie.
- Śmieszność! - prychnęła królowa Lasu i skierowała się w stronę przeciwległego korytarza. Zatrzymała się jednak po paru krokach. Wuj odwrócił się w jej stronę, a Livia zdołała zobaczyć jego twarz. Była bardziej ulana, niż pamiętała, a zmarszczki mocno wyżłobiły się na jego zmęczonej twarzy. Bujne wąsy i broda lśniły srebrem, zaś włosy na głowie były przerzedzone. Luźna z założenia koszula opinała się mocno na wystającym brzuchu. Czas nie był dla niego łaskawy.
CZYTASZ
MAOME
FantasyNadchodzi święto przesilenia wiosennego, na które do stolicy Posset, Solei, zjeżdżają się delegacje z całego kontynentu i wysp. Po ciężkiej zimie i krwawych atakach biesów wszyscy z nadzieją wypatrują wiosny. Niestety, pieśń życia słabnie, a wraz z...