Rozdział 2.6

175 11 2
                                    

Nie mógł im opowiedzieć wszystkiego ze szczegółami, o niebezpieczeństwie, którego żadne dziecko nie powinno doświadczać, o wojnie, w której to nie oni powinni walczyć. Ale mógł im powiedzieć o tym, że to nigdy nie było łatwe, i o tym, że nie wiedział czy dałby sobie radę bez niej u boku.

-Wygląda na to, że mama potrzebuje swojej własnej książki- wymamrotała Rose pomiędzy ziewnięciami.

-Wygląda na to, że czas spać- Harry zamknął książkę i wyplątał się z dwóch małpek, którego go oplatały i błagały o jeszcze tylko jedną stronę.

-Dobranoc- wyszeptał łagodnie, kiedy wreszcie się ułożyły i zasnęły, po czym pocałował je w czoło, gasząc światło i przymykając drzwi.

Kiedy wyszedł za próg, niemalże krzyknął z zaskoczenia.

-Jak długo tu stoisz?- wyszeptał do Hermiony, która stała koło drzwi w swoich szatach z Ministerstwa i patrzyła się na niego z nieodszyfrowanym spojrzeniem.

-Wystarczająco długo- to jedyne co powiedziała, po czym zarzuciła mu ręce na szyję i pocałowała z pasją.

-Mmph... Myślałem, że przetrzymają cię dłużej w pracy- wyraził swoje podejrzenia pomiędzy jej pocałunkami.- Hermiono! Obudzisz dzieci!

Nie wydawała się być w nastroju, żeby go posłuchać, więc przewrócił oczami i ją uniósł, przenosząc ich do sypialni.

Ledwo co odłożył ją na łóżko, a ona już zdejmowała swoje szaty.

Ich twarze prawie się stykały, a Harry żartobliwie trącił ją nosem.

-Może powinienem częściej opowiadać przy tobie bajki na dobranoc, skoro taką reakcję otrzymuję.

Hermiona zawsze nosiła pod szatami swoją białą koszulę, a Harry skwapliwie z tego korzystał, odpinając ją guzik po guziku i całując Hermionę w każdy kawałek powoli odkrywanej skóry.

-Harry- było coś w jej głosie, co kazało mu spojrzeć na jej zarumienioną twarz i błyszczące oczy.- Harry, chcę mieć jeszcze jedno dziecko.

-Co?- jego ręce zaprzestały działania.

-Chcę mieć jeszcze jedno dziecko- powtórzyła bardziej dobitnie i lekko się zaczerwieniła.-Wiem, że zapytasz dlaczego i dlaczego teraz, kiedy zdecydowaliśmy, że bliźnięta nam wystarczają. Nie wiem czemu. Wiem tylko, że wróciłam dzisiaj do domu zmęczona, i zauważyłam, jak mój mąż opowiada dzieciom najbardziej niedorzeczną i uroczą historię na dobranoc- naszą historię- i pomyślałam, że nie chcę słyszeć tego ostatni raz.

Harry zaśmiał się głośno, jednocześnie szczęśliwy i niedowierzający.- Zawsze chciałem mieć dużą rodzinę, Hermiono. Nie będę protestował.

-Kolejne dziecko, co?- uśmiechnął się z szelmowskim błyskiem w oku.- To się da zrobić.

Godziny później, kiedy oboje byli zmęczeni, a Harry już prawie zasypiał, poczuł jak Hermiona wtula twarz w jego plecy i szepcze:

-Mówiłam ci, prawda? Mówiłam, że będziesz niesamowitym ojcem i miałam rację.

-Miałaś rację- uśmiechnął się i z ufnością zamknął oczy wiedząc, że czekają na niego wyłącznie szczęśliwe sny.- Zawsze masz.

[T] Tam jest dom mój, gdzie serce moje (Harmione)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz