Betowała niuniul89 ;)
-----------------------------
Nie widziałam Harry'ego przez resztę tygodnia. No cóż, widywałam go przelotnie po drugiej stronie atrium Ministerstwa, zdarzyło się nam nawet razem jechać windą, ale nie spotkałam się z nim tak naprawdę.
Przestał czekać na mnie przy wejściach do Ministerstwa z babeczkami i termosem herbaty. Nie zapraszał mnie już do siebie na kolację. Nie odpowiedział nawet na moje próby kontaktu, żebyśmy ustalili szczegóły przyjęcia z okazji ukończenia szkoły, które Lyra, Lily i kilku ich przyjaciół urządzało w ten weekend w Trzech Miotłach. Zamiast tego wysłał sowę. Kiedy w ogóle Harry wysyłał sowę zamiast po prostu wpaść?
Rozszyfrowywałam wyrazy twarzy Harry'ego odkąd byłam nastolatką i ta ponura burza w jego oczach, była jedną z najgorszych, jakie widziałam. Biedny człowiek miał złamane serce, a ja byłam tego powodem. Pomimo tego, że powiedziałam, że nasze rozstanie jest jedynie tymczasowe, on, podobnie do mnie, musiał przeczuwać, że to koniec.
Musiałam zwalczyć kilka impulsów, żeby odwołać wszystko. Żeby zaciągnąć go do pustego biura, albo po prostu teleportować nas do Whitestone Cottage i powiedzieć mu, że się myliłam. Że powinnam była dać nam więcej czasu. Że za nim tęsknię i chcę spróbować jeszcze raz. Że chciałabym go pocałować, obudzić się w jego ramionach i opowiedzieć mu o swoim dniu.
Ale bywały też chwile, kiedy chciałam zaprosić go do siebie na kolację i nalegać, żebyśmy porozmawiali, żebym mogła wyjaśnić mu moje powody, żeby zrozumiał, dlaczego musieliśmy się rozstać. I właśnie to... ten fakt, że nieustannie zmieniałam zdanie, na temat tego, czego od niego chciałam... był tylko kolejnym dowodem na to, że musiałam trzymać się z daleka.
Gdybym wyciągnęła rękę, to tylko po to, żebym ja poczuła się lepiej – żeby wziąć to, czego od niego potrzebowałam. Ron miał rację. Raniłam Harry'ego, wysyłając mu sprzeczne sygnały, gdy próbowałam uporządkować moje nowe życie i nadszedł czas, żeby to się skończyło.
A skoro mowa o Ronie – był wściekły o to, co zrobiłam, ale osiągnęłam już limit w radzeniu sobie ze zrozpaczonymi czarodziejami, z którymi miałam zwyczaj sypiać i łatwo było go zignorować.
Ostatecznie miałam rację. Harry i ja byliśmy bardziej szczęśliwi osobno, niż gdy byliśmy razem, co jest zabawne, ponieważ Draco i ja zawsze mówiliśmy to samo o naszym małżeństwie. Ale wybiegam w czasie. To nie jest opowieść o teraźniejszości (a przynajmniej jeszcze nie). Był czerwiec 2025 roku i Harry i ja dopiero co rozstaliśmy się na dobre i pomimo bólu, jaki nam to sprawiało, wiedziałam, że tak będzie lepiej.
Ale gdyby była jedna rzecz, dla której mogłabym wrócić w czasie i ją zmienić – byłoby to wyczucie czasu. Niestety z mojego powodu Harry nie miał szansy, by w pełni cieszyć się ukończeniem szkoły przez swoje ostatnie dziecko – nadal czuję się z tego powodu dosyć okropnie.
Nie oznacza to, że zniknął w łazience dziewczyn na drugim piętrze i płakał przez cały dzień w towarzystwie Jęczącej Marty. Nie był aż tak smutny. To było dla niego po prostu wyczerpujące – spędzenie dnia z Ginny, rozmowa z niezliczoną ilością osób i konieczność spotkania się ze mną.
Harry był tym typem osoby, dla którego socjalizacja na dużą skalę była wyczerpująca, a kiedy dodano do tego jeszcze inne czynniki, a na dodatek nie miał na kim się oprzeć, na koniec dnia był kompletnie zwalony z nóg. Przebrnął przez kolację, którą Draco, Harry, Ginny i ja zorganizowaliśmy razem z rodzicami dwójki przyjaciół Lyry i Lily w restauracji na obrzeżach wioski, ale wykręcił się, kiedy nadszedł czas, aby udać się do Trzech Mioteł na większą imprezę.
CZYTASZ
[T] Lost and Found | Dramione
FanfictionTo jest historia o zapominaniu. Co, jak na ironię, prowadzi do wielu wspomnień. Straciłam dwadzieścia lat swojego życia w jedną noc. Jednak w tej stracie - w tej samotnej przestrzeni pomiędzy tym, jak myślałam, że moje życie się potoczy, a tym jak s...