Obudziłam się z dużym bólem głowy, ponieważ w nocy nie mogłam spać, gdyż tak bardzo się martwiłam o moją kochaną mamę. Nie wiedziałam czy zastanę ją rano stojącą przy blacie kuchnennym z szerokim uśmiechem, ani nie wiedziałam czy kiedykolwiek jeszcze ją przytulę i to było straszne uczucie, które mnie dobijało.
Miałam dośc tej głupiej niewiedzy .Wstałam z łóżka i rozejrzałam się dookoła, ale nie ujrzałam nigdzie bliskiej mi kobiety pomimo że przeszłam się po całym domu. Już byłam pewna, że stało się coś złego. Tylko co? Usiadłam na podłodze i zaczęłam płakać. Co ja mam teraz zrobić? Gdzie moja kochana mama?*-*
Przyszykowałam się, bo o trzynastej chciałam pójść sobie do biblioteki. Była dopiero ósma godzina, więc miałam dużo czasu. Jeszcze zrobiłam sobie śniadanie i poszłam na spacer z psem, małym jamnikiem czekoladowego umaszczenia. Jeszcze go nakarmiłam, więc to wszystko zajęło mi około dwie godziny. Potem poszłam na zakupy. Więc dziś nie miałam za dużo wolnego czasu, ale dałam sobie radę że wszystkim. Tylko najbardziej niepokoiła mnie ta sprawa z mamą. Gdzie ona tak nagle zniknęła? I czemu mi nie powiedziała dlaczego jej nie ma i kiedy wróci. Miałam dość, chciałam już, aby był koniec roku szkolnego, ale zostało mi jeszcze tylko dziesięć dni. Dam radę. Potem po wakacjach idę do liceum i strasznie się tym stresowałam, a na dodatek ta sprawa z moją rodzicielką...
***
Wieczorem siedziałam sobie spokojnie na kanapie, aż tu nagle ktoś zadzwonił do drzwi.
-Dzień dobry. Musimy powiedzieć pani coś bardzo ważnego.
Przede mną stali dwaj mężczyźni ubrani w stroje policjantów. To napewno musiało znaczyć coś złego.
-Dzień dobry- posłałam im zaniepokojone spojrzenie- Słucham o co chodzi?
-Chodzi o pani matkę. Jak dobrze wiemy od wczoraj nie zjawiła się w domu. Pani Emilia miała śmiertelny wypadek samochodowy- przerwał na chwilę dając mi czas na oswojenie się z tą informacją- Kierowca zna przeciwka był pijany i wjechał na jej pas. Rozumie Pani, co chce przez to powiedzieć?
-A..ale..jak to...mama nie żyje...
-W takim wypadku rozumie Pani, że będzie musiała Pani zamieszkać z prawnym opiekunem. To znaczy ojcem. Z naszych ustaleń wynika, że mieszka on w Nowym Jorku. Sprawdziliśmy już loty. Samolot jest pojutrze o godzinie 16³⁰, po pogrzebie. Ma pani jeszcze czas na pożegnanie się ze znajomymi i spakowane swoich rzeczy.
-Jak to... Ale czemu? Ja nie mogę zostawić mamy.
-Pewnie jeszcze to do Pani nie dociera, ale Pani matki już nie ma. Musi pani wyjechać. Niestety nie może na to nic poradzić. Przepraszamy, za tę trudną sytuację.
- Pogrzeb odbędzie się pojutrze. Niech Pani nie zapomni o samolocie i spakowaniu się.
