Jak tylko ruszyliśmy, Diego stwierdził, że koniecznie musi nam opowiedzieć pewną historię.
– Daj spokój – zaprotestowała Pilar. – Znowu chcesz nas zanudzać jakąś opowieścią z meczu?
– Nie, nic z tych rzeczy – chłopak brzmiał na podekscytowanego. – To historia z mojego dzieciństwa. Przypomniała mi się ostatnio i jest zajebiście zabawna.
– Zabawna historia z twojego dzieciństwa brzmi jak oksymoron – zażartowała Maria Angel, a Pilar nie omieszkała skwitować jej uwagi chichotem.
– Sama jesteś, kurwa, oksymoron – obruszył się Diego.
– Niech opowiada – odezwałam się. – Chętnie posłucham.
Po paleniu robiłam się zawsze ospała, więc było mi na rękę, żeby nie wdawać się w żadną rozmowę.
– Słyszycie? Nadia chce, żebym gadał. A ty José? – Dźgnął kumpla łokciem w bok. – Masz ochotę posłuchać o małym Diego?
– Zawsze chętnie posłucham o twoim małym.
Po jego słowach cały samochód ryknął śmiechem, nawet Esteban.
– No dobra, opowiadaj – zgodziła się wreszcie Pilar. – Ale jak na koniec się nie posikam ze śmiechu, to mi wisisz masaż stóp.
– Wolałabym jednak, żebyś się nie posikała – skomentowałam i znowu wszyscy się roześmialiśmy.
– Akcja miała miejsce dziesięć lat temu – podjął w końcu opowieść Diego. – Ojciec robił jakieś biznesy z Holendrami i zabrał mnie ze sobą do Amsterdamu. Przez cały tydzień opiekowała się mną Miranda.
– To ich pomoc domowa – podrzuciła mi szeptem Pilar, jakby przeczytała mi w myślach, że nie mam pojęcia, o kim mowa.
– Ale w sobotę ojciec miał dzień wolny i wyciągnął mnie na wycieczkę po mieście. Przepłynęliśmy się barką, poszliśmy do jakiegoś muzeum, ale głównie po prostu się włóczyliśmy uliczkami. W pewnym momencie zawędrowaliśmy do miejsca zdecydowanie bardziej zatłoczonego niż wszystkie inne. Zafascynowany czerwonymi latarniami, wokół których zebrała się grupa turystów, zacząłem biec w ich stronę, ale wtedy ojciec wydarł się na mnie i oznajmił, że musimy już wracać do hotelu.
– Boże, co za farmazony – szepnęła ponownie dziewczyna.
– Cicho! – ofukałam ją.
– No i wiecie, jak to jest, kiedy ośmiolatkowi się czegoś zabroni. Zacząłem płakać i tupać nogami. Odjebałem scenę na całego. Ale ojciec był nieprzejednany. Powiedział, że nie możemy tam iść, bo to miejsce tylko dla dorosłych. Zarzuciłem go wtedy gradem pytań: co to za miejsce i czemu niby dzieci nie mają tam wstępu, skoro to tylko jakieś światełka. Odpowiedział mi bardzo poważnym tonem, że w kamienicach oznaczonych tymi latarniami prawdziwi mężczyźni mogą za pieniądze zaznać prawdziwej przyjemności i że jak skończę osiemnaście lat, będę mógł sam się przekonać. Wierciłem mu jeszcze przez chwilę dziurę w brzuchu, ale nie dał się wybłagać. Wróciliśmy do hotelu i obrażony na cały świat zamknąłem się w swoim pokoju.
– No rzeczywiście przezabawna historia, Diego. – Pilar nawet nie próbowała kryć sarkazmu. – Tatuś nie pozwolił synkowi pooglądać dupeczek w Dzielnicy Czerwonych Latarni. Też mi coś. Uważaj, Nadiu, bo zaczynam sikać.
– To jeszcze nie koniec, debilko!
– Sam jesteś debil.
– Ej, nie kłóćcie się – przerwałam im.
CZYTASZ
Chiquita
Teen FictionPowieść młodzieżowa w klimatach "Clone" i serialu "Szkoła dla elity". Osiemnastoletnia Nadia Lewandowska przeprowadza się z Polski na słoneczne wybrzeże Hiszpanii. W ramach stypendium rozpoczyna naukę w prestiżowej prywatnej szkole w Walencji, ale z...