6.

243 12 34
                                    

Pablo jechał dosłownie jak wariat. Mimo moich próśb ani mu się śniło zwolnić. Gdy w końcu dojechaliśmy pod jego dom, ja czułem jak mój obiad podchodzi mi do gardła. Momentalnie wyskoczyłem z auta, i podbiegłem pod najbliższy krzaczek zwrócić zawartość mojego żołądka.

-A Ty co? W ciąży jesteś?- zaśmiał się Pablo wysiadając z auta, a ja jedynie pokazałem mu środkowy palec.

Gdy już poczułem się lepiej udaliśmy się do jego domu. Dalej uważam, że to nie jest najlepszy pomysł aby on tam leciał. Narobi niepotrzebnych problemów, a poza tym Carla jest dorosła, i to jej decyzja czy dalej będzie z tym kretynem.

-Pablo przemyśl to. Moim zdaniem, to nie jest najlepszy pomysł.- odezwałem się wchodząc za nim do jego sypialni.

-Lecę do niej. Jeśli Ty nie polecisz ze mną, to polecę sam... Łaski bez.- warknął Gavira wyjmując walizkę z pod łóżka, która okazała się...spakowana.

-Czekaj...Kiedy Ty się spakowałeś?- zapytałem unosząc brew. Pablo spojrzał na mnie, i zaśmiał się pod nosem.

-Już jakiś czas temu. Czekała na tą okazję.- odpowiedział, a ja aż złapałem się za głowę. To już obsesja.

-Jesteś nienormalny. Pablo nie lećmy tam, to jej życie. Jest dorosła, i wie co robi.- odparłem, a Pablo spojrzał na mnie wściekłym wzrokiem.

-Pedri, ja ją kocham...Nie mogę jej stracić... Czuję, że ona w głębi serca też mnie kocha, w jakiś tam sposób.- odpowiedział, a ja czułem jak tracę siły, i nerwy do niego.

-Nie możesz jej kochać człowieku! Masz żonę, dziecko. Ogarnij się! Nie masz już 19 lat tylko 24! Czas się ustatkować!- wrzeszczałem na niego, jednak widziałem, że moje słowa do niego nie docierają.

-Ustatkuje się z Carlą. Polecę tam choćby sam, nie potrzebuje Ciebie jeśli masz mi tak gadać.- odparł po czym mnie wyminął.

-Jedźmy do mnie. Szybko się spakuje, i polecę z Tobą.- odpowiedziałem zrezygnowany, a Pablo od razu rzucił się na mnie, i ściskał mnie z całej siły.

Po chwili zabraliśmy się do auta, i ruszyliśmy ponownie w stronę mojego domu. Całą drogę myślałem o tym, że to co robimy jest nienormalne. Wiedziałem, że nie ma sensu go powstrzymywać od tej decyzji, dlatego jedyne rozsądne wyjście to podróż razem z nim, i dopilnowanie, że nie odwali nic głupiego.

-Poczekaj w aucie.- zaleciłem gdy podjechaliśmy pod mój dom. Pablo kiwnął głową, a ja wysiadłem z auta i pokierowałem się szybkim krokiem do domu.

-I co? Poleciał tam?- na wejściu rzuciła się na mnie zdenerwowana Monica. Przez moment patrzyłem na nią zastanawiając się, co mam jej powiedzieć. -Pedri słoneczko?

-Muszę się spakować, lecę z nim.- wypaliłem, po czym ruszyłem w stronę naszej sypialni, a Monica spojrzała na mnie jak na wariata.

-Słucham? Po co tam z nim lecisz?- zapytała podążając za mną.

-Nie zostawię go samego. On zawsze mnie we wszystkim wspierał, i był przy mnie w najgorszych momentach mojego życia. To mój najlepszy przyjaciel.- odparłem, i najwidoczniej Monica odpuściła po tych słowach, bo tylko pomogła mi się spakować.

-Uważaj na siebie..Błagam.- odezwała się moja żona po chwili ciszy. Od razu wziąłem ją w swoje objęcia, i pocałowałem.

-Wrócę jak najszybciej to możliwe...Oby z Carlą.- odpowiedziałem. Blondynka jedynie pokiwała głową i odkleiła się ode mnie.

-Leć, bo Pablo pewnie się niecierpliwi.- szepnęła, a ja pocałowałem ją ostatni raz, i wyszedłem z sypialni..

•POV CARLA•

I still love you... ~Pablo GaviOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz