Nadal ten sam dzień
Daniel mnie nie pocieszał. Pozwolił mi się wypłakać. W ogóle zachowywał się jak nie on. Nawet już nie żartował. Kiedy zobaczył, że kończą mi się łzy, po prostu mnie przytulił i dopiero po chwili się odezwał:
– Powiesz mi, co się stało?
– A nie będziesz się śmiał?
– Żartujesz sobie? W życiu! Ale chcę wiedzieć, za co mam obić mordę twojemu trenerowi.
– Nie możesz go bić! – zaprotestowałam.
– Jeszcze go bronisz?
Musiałam się zastanowić. Dan pewnie i tak nie mówił poważnie. Przecież nie uderzyłby nauczyciela. Opowiedziałam mu więc, jak wybrałam się dziś do Eryka i kogo zastałam w jego mieszkaniu. I jak jego „kochanie, kto przyszedł?" nadal brzmiało mi w uszach.
Dan słuchał i nie zadawał pytań. Dopiero kiedy skończyłam i znowu zaczęłam zawodzić, nie wytrzymał:
– Iwi, do cholery! Przestań już się mazać. Nie zniosę tego dłużej.
Podniosłam na niego zapłakane oczy. Że co?
– Czemu na mnie krzyczysz?
– Zobacz sama. Płaczesz przez jakiegoś chuja. O mało nie wpadłaś przez niego pod samochód! Zajebałbym gnoja, gdyby coś ci się stało, rozumiesz???
Nie lubiłam, jak Daniel przeklinał ani kiedy wyłaził z niego troglodyta. Tym razem jednak zrozumiałam, że wynikało to z jego troski o mnie. Takiej prawdziwej, przyjacielskiej. Nie udawanej, bo czegoś ode mnie chciał.
– Nie musisz nic robić. Wystarczy, że jesteś. Już mi lepiej. Chyba już pójdę.
Dan zrobił wielkie oczy. Nie tego się spodziewał.
– I co, tak to zostawimy? Facet cię wykorzystał.
– Nie on jeden i nie mnie jedną. Takie rzeczy dzieją się ciągle. Po prostu wtopiłam uczucia i zaufanie.
– Ale on musi ponieść karę.
– Nie. Rezygnuję z treningów. Nie chcę go więcej widzieć – zdecydowałam. A może kiedyś się odkocham, pomyślałam jeszcze.
Kosowski pokręcił głową.
– Czy to mówi ta sama dziewczyna, która ostatnio trzy razy z rzędu pobiła młodzieżowy rekord Polski na treningach? – zapytał.
Tu mnie miał.
– Ta sama.
– W takim razie nie zrezygnujesz z takiej możliwości kariery sportowej przez jednego gościa, który nie umie trzymać chuja przy sobie – zdecydował za mnie.
– Ale ja chcę być lekarzem.
– I będziesz. Najlepszym. Ale najpierw zdobądź ten medal, Iwi. Proszę. – Daniel spojrzał na mnie oczami kota ze Shreka. – Zrób to. Wiem, że dasz radę.
– Myślisz, że jak wygram, to on wróci do mnie?
Dan tym razem się wkurzył:
– Ani mi się, kurwa, waż o tym myśleć! – warknął. – Masz wygrać dla siebie.
Dla siebie? Po co?
– Mogę spróbować, ale... nie wiem, czy dam radę widywać go dwa razy w tygodniu i nic nie czuć.
– Jesteś najtwardszą dziewczyną, jaką w życiu poznałem, Iw.
Gówno prawda.
– Nie jestem.
CZYTASZ
JA CIEBIE, TY NIE MNIE...
Novela Juvenil[NOWOŚĆ - ZAKOŃCZONA] Iwi, Dan, Mila i Rob to paczka przyjaciół "od piaskownicy". Mieszkają na jednej ulicy. Wszyscy chodzą do liceum i niedługo kończą osiemnaście lat. Zbliżają się wakacje i urodziny całej czwórki. I tu zaczynają się schody. Dwie...