Tucker– Darren, mogę cię prosić na moment? – Wołam mojego asystenta, który momentalnie pojawia się w progu gabinetu, nerwowo poprawiając swój krawat.
– Jestem, panie Ashford – odchrząkuje, zbliżając się do mojego biurka.
– Widzę – komentuję pod nosem.
Obserwowanie Darrena przy pracy przypomina mi mnie na początku kariery. Jest młody, odrobinę zagubiony i roztrzepany, ale widzę, że ma potencjał, dlatego czasem bywam względem niego aż nazbyt wymagający. Lubię go i wierzę, że jeśli odpowiednio nim pokieruję, kiedyś zostanie świetnym prawnikiem, ale zanim to się stanie, czeka go naprawdę sporo ciężkiej pracy, którą z największą przyjemnością mu zagwarantuję.
Dla mnie także nikt nie był pobłażliwy. Kiedy odbywałem pierwszy staż w kancelarii ojca, przez pierwsze miesiące parzyłem kawę i segregowałem papiery, a zanim ktokolwiek dopuścił mnie do pracy przy pierwszej sprawie, minęły prawie dwa lata. Nie chcę powtarzać wątpliwych nawyków Neila Ashforda, więc wykazuję się większą wyrozumiałością od niego i od początku powierzam Darrenowi poważniejsze zadania, co nie oznacza, że nie proszę go czasem o przygotowanie czarnej kawy.
– Co to jest? – pytam, wskazując na elegancką kopertę leżącą na blacie.
– Zaproszenie – oznajmia niewzruszony.
– Może inaczej – mamroczę sam do siebie. – Skąd wzięło się na moim biurku? – precyzuję, gdy on patrzy na mnie z nieodgadnionym wyrazem twarzy.
– Pańska matka była tu dziś rano i uparła się, żeby osobiście dostarczyć je do pana gabinetu – tłumaczy. – Mówiłem jej, że powinna zaczekać, aż zjawi się pan w pracy, ale nie była skora do kompromisów.
Mam ochotę roześmiać się w głos, gdy mówi o niej w tak kulturalny, okrężny sposób, choć jestem w stanie się założyć, że zachowywała się jak uparta suka do momentu, w którym nie uległ, pozwalając jej wejść do biura. Kwiecisty język i umiejętność omijania tematu to bardzo przydatne cechy u przyszłego prawnika, więc fakt, że Darren posiada obydwie te cechy, dobrze wróży.
– Najpierw musiałaby znać znaczenie tego słowa – burczę pod nosem. – Idź dziś na dłuższą przerwę, Darren. Zasługujesz na to po konfrontacji z Rosanną Ashford – oznajmiam i obserwuję, jak walczy z wpływającym na jego twarz uśmiechem.
– To wszystko, proszę pana?
– Tak, możesz wracać do pracy – oznajmiam, wbijając wzrok w ekran. – Nie zapomnij przesłać mi umów, o które wczoraj cię prosiłem. I przygotuj się na jutro. Jedziemy na spotkanie z klientem.
– Oczywiście, panie Ashford. – Posłusznie kiwa głową, po czym wychodzi z mojego gabinetu, zamykając za sobą drzwi.
Sięgam dłonią do czarno–złotej koperty, na której widnieje moje imię i nazwisko wyryte fikuśną, zdobioną czcionką i otwieram ją szybkim ruchem, spodziewając się, co może być w środku. Moi obracający się w elitarnym towarzystwie rodzice organizują kilkanaście wytwornych imprez w ciągu roku, zapraszając do naszego rodzinnego domu ludzi, których skrycie nie lubią, ale muszą tolerować, jeśli wciąż chcą zaliczać się go grona śmietanki towarzyskiej. Dlatego gdy spoglądam na zaproszenie, nie jestem zaskoczony jej treścią. Cóż, może poza jednym, małym szczegółem.
Rosanna i Neil Ashford mają zaszczyt zaprosić Tuckera i Savannah Ashford na doroczny bankiet ...
Nie czytam dalej. Nie obchodzą mnie brednie związane z celem tej imprezy, wymaganym ubiorem czy terminem potwierdzenia swojej obecności. Moje oczy skupiają się wyłącznie na imieniu mojej jeszcze–żony, które widnieje na ozdobnym papierze.
CZYTASZ
Temporary Fix [Love Songs #3]
RomanceŚwiat Tuckera Ashforda legnie w gruzach w chwili, gdy jego żona żąda rozwodu. A przynajmniej tak mu się wydaje. Po raz pierwszy od piętnastu lat zostaje singlem i musi nauczyć się funkcjonowania w pojedynkę, czego nie ułatwia mu zawiedziona jego los...