Rozdział 40

3.9K 371 151
                                    




Szybkie ogłoszenie przed czytaniem 🧡

"Take a Chance on Me" jest już dostępne w przedsprzedaży w księgarniach internetowych taniaksiążka.pl i empik 🫶🏻 Będzie mi bardzo miło, jeśli sięgniecie po moją debiutancką książkę i umieścicie ją na swoich półkach 🖤

Miłego czytania!

______________

Joy

– Ktoś do ciebie przyszedł – anonsuje tato, wchodząc bez pukania do mojej sypialni. Rozgląda się dookoła, a na jego twarzy natychmiastowo pojawia się pełen obrzydzenia grymas, gdy dostrzega, że od trzech dni tkwię w tym samym miejscu, w dodatku mając na sobie te same ciuchy.

– Nie jestem w nastroju na gości – odpowiadam markotnie i zakrywam się szczelniej kołdrą.

– Naprawdę? Nie zauważyłem – kpi, a jego głos opływa ironią. – Czas wrócić do życia, dziecko. Wstań z łóżka, o ile jeszcze do niego nie przyrosłaś i do nas dołącz.

– Ktokolwiek to jest, niech idzie do domu – zarządzam.

Czuję się fatalnie i ostatnie, na co mam ochotę, to spotkania z ludźmi. Po ostatniej konfrontacji z Sav postanowiłam świadomie wycofać się o kilka kroków, by dać sobie i Tuckerowi przestrzeń na przemyślenie niektórych kwestii. Cóż, głównie jemu, co było prawdopodobnie najcięższą decyzją mojego życia, ale też, w moim mniemaniu, najrozsądniejszą jaką mogłam podjąć. Nie chcę wywierać na nim presji, a wiem, że tak długo, jak będę w jego pobliżu, będzie ją czuł.

Poza tym, zaczynam być tym wszystkim zmęczona. Mam dość ciągle towarzyszącej nam niepewności, wiecznych kłód, które wszyscy rzucają nam pod nogi, a już na pewno nie mogę dłużej znosić tego cholernego czworokąta, w którym się znajdujemy razem z panią Ashford i Sav. Ostatnie wydarzenia sprawiły, że to wszystko przytłoczyło mnie z podwójną mocą, a ja przestałam mieć siłę, by po raz kolejny się bronić.

– To nie będzie łatwe – odpiera ojciec, wyrywając mnie z rozmyślań. – Twoje koleżanki są dość uparte.

– Koleżanki? – Wystawiam głowę spod pierzyny. – Nie mam zbyt wielu koleżanek.

– Też tak myślałem – śmieje się, gdy gromię go spojrzeniem. – Ale w progu naszego mieszkania stoją brunetka i ruda z noworodkiem, a ja naprawdę nie potrafię się ich pozbyć. Jeśli mam być szczery, odrobinę mnie przerażają. Nie wiem, skąd je wytrzasnęłaś, dzieciaku, ale nie chodź tam więcej. – Opis, który słyszę od mojego taty, pasuje tylko do dwóch znanych mi osób.

To muszą być Lauren i Naomi.

Chociaż jeszcze przed chwilą zapierałam się, że nie opuszczę swojej sypialni, po usłyszeniu tej informacji wyskakuję z łóżka i zaczynam krzątać się po pokoju, próbując doprowadzić się do porządku. Cieszę się, że je zobaczę, ale jednocześnie nie chcę dać po sobie poznać, w jak agonalnym stanie się znajduję, choć w głębi duszy wiem, że nie umknie to ich uwadze. Prawdę mówiąc, myślę, że to moje samopoczucie jest głównym powodem ich wizyty.

Proszę tatę, by jeszcze przez chwilę ich czymś zajął, na co niechętnie się godzi, a ja w tym czasie doprowadzam się do porządku. Cóż, na tyle, na ile można zrobić to w kilka minut. Zmieniam piżamę na dżinsowe szorty i koszulę, spinam włosy w kucyk i pryskam się podwójną dawką dezodorantu, licząc, że nie odkryją przez to, że ostatni prysznic brałam wczoraj popołudniu.

W końcu wyłaniam się z sypialni i kroczę prosto w stronę salonu, gdzie dziewczyny siedzą już z moim tatą, który wydaje się przytłoczony ich obecnością. Moja teoria potwierdza się zresztą w momencie, gdy znika z pomieszczenia w tej samej chwili, w którym ja do niego wchodzę, co niezmiernie mnie bawi. Wiecznie przechwalający się swoją siłą pan policjant traci swoje umiejętności, gdy do głosu dochodzą nieco zbyt otwarte kobiety.

Temporary Fix [Love Songs #3]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz