Rozdział 3 - Plac zabaw

144 25 1
                                    


Rockowe laski - retrospekcja

Nadal jakiś czas temu, ale nie tak dawno...

- Muszę oficjalnie wyrażać swoje odczucia na temat tego, gdzie się obecnie znajdujemy? – zapytała Toni.

Nie ruszyłam się z pozycji opierającej się o bagażnik samochodu obok Toni, zaparkowanego przy barze Shirleen na Colfax.

Ale również nie odpowiedziałam.

- No dobrze, nie złość się... – zaczęła, ale nie dokończyła.

Jednakże jej słowa sprawiły, że odwróciłam wzrok od frontowych drzwi baru i skierowałam go na nią.

- Co? - Naciskałam, kiedy nadal się nie odezwała.

- W pewnym sensie rozmawiałam z Tony'm o... wiesz.

Los chciał, że facet, którego spotkałyśmy ostatnim razem, miał na imię Anthony i wołali na niego Tony.

To było urocze, Tony i Toni.

Było też dobrze, bo Tony może przesiadywał w brutalnych barach, ale był dobrym facetem i bardzo lubił Toni, więc widywali się przez ostatnie cztery miesiące.

Chociaż było źle, bo teraz Tony wiedział, że Toni ma dopiero dwadzieścia lat, co oznaczało, że miał coś przeciwko jej chodzeniu do tego baru z dwóch powodów.

Po pierwsze, było to nielegalne, a po drugie, był opiekuńczy i nie chciał, żeby była w pobliżu knajpy.

Niedobre było także to, że wiedziałam, co znaczy „wiesz".

To dlatego mój głos był o dwie oktawy wyższy, kiedy zapytałam - Rozmawiałeś z Tony'm o Dariusie i Liamie?

Potrząsnęła głową.

- Nie. Nie o Liamie. Tylko zapytałam go o Dariusa. Zapewniam, że zachowywałam się naprawdę swobodnie – nie do końca mnie zapewniła – Powiedziałam, że przyjaźniłam się z nim jeszcze w szkole średniej, bo wiesz, że tak było, i że zastanawiałam się, po tym, co się stało, jak sobie radzi.

Okej, może nie było tak źle.

A teraz mnie to zainteresowało.

- Co powiedział?

Wyglądało na to, że nie chciała powiedzieć tego, co powiedziała dalej, ale powiedziała.

- Powiedział, żeby trzymać się z daleka. Wtedy go nie znał, ale teraz to naprawdę zły koleś.

Skupiłam swoją uwagę z powrotem na drzwiach wejściowych, bo już to wiedziałam. „Zły koleś" cztery miesiące temu ujawnił się po całym moim salonie, bardzo zły koleś.

Również, jak wracałam do domu jak w zegarku pierwszego dnia każdego miesiąca, zastawałam kopertę leżącą na blacie. Pierwsze dwie zawierały po trzy tysiące, ostatnie dwie po cztery.

Wszystko w gotówce.

- Więc wiesz – ciągnęła Toni – On dał jasno do zrozumienia, że wspiera opłaty na dziecko, co jest dobre, prawda?

Nie odpowiedziałam, bo opowiedziałam jej wszystko o wizycie Dariusza i kopertach, które ciągle dostaję, i nie trzeba było mówić, że czternaście tysięcy dolarów w gotówce było niezłe, jakby-trochę w porządku, skoro zarabiałam około tysiąca, ale tak naprawdę nigdy nie dociągałam do dwóch.

Szła dalej.

- Ale on nie zgadza się z resztą. Dlaczego więc znowu tu stoimy?

To było dobre pytanie, bo odczucia Dariusa w tej kwestii rzeczywiście nie pozostawiały wiele do interpretacji, więc tak naprawdę nie wiedziałam.

Druga szansa - pojednanieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz