Rozdział 17 - Jedynym marzeniem, jakie miałam, byłeś ty

247 26 4
                                    


- Chodź tu, mała - mruknął Darius.

Najpierw powędrował do niego mój wzrok.

Patrząc na pofałdowany brzuch i nabrzmiałe mięśnie klatki piersiowej na jego przystojną, leniwą twarz, nie miałam wyboru.

Mimo że byłam zaangażowana w to, co robiłam, wysunęłam jego kutasa z ust i, całując po drodze, wspięłam się w górę jego ciała.

Kiedy już tam dotarłam, jego obie ręce powędrowały w moje majtki na tyłku – one i stanik to były jedyne rzeczy, które miałam na sobie (słonecznie żółte, tak jak mój nastrój ostatnio) i wymruczał – One spadają. Ty wchodzisz.

Poczułam, że oczy mi się przymrużają, kiedy pochyliłam się na bok, ściągnęłam majtki i wsiadłam z powrotem.

Umieściłam go w odpowiedniej pozycji i wzięłam go w siebie, opadając, Darius zatapiał się, wypełniając mnie i mój kręgosłup wygiął się w łuk, a głowa opadła do tyłu.

Zaczęłam się poruszać, a Darius objął rękami moje biodra - Powoli. Patrz na mnie.

Spojrzałam na niego i poruszałam się powoli.

- Chryste, jesteś cholernie piękna – mruknął.

- Ty też.

Jego usta wykrzywiły się, a potem chwycił wargę w proste, białe zęby, kiedy przechyliłam biodra w dół.

– Kurwa – warknął.

- Okej?

Jego palce wbiły się w skórę - Kurwa, tak.

Poruszałam się i obserwowałam go, czułam go dotykiem, węchem, rozkoszowałam się nim.

Obserwował mnie, napinając i rozluźniając palce, zachęcając mnie do ruchów i kontrolując mój rytm.

W końcu jego dłoń przesunęła się po moim biodrze w dół i do środka, jego palec trafił w to miejsce i nie miałam wyboru. Podskakiwałam szybciej, odbijając się mocniej.

– To jest to, mała – warknął.

– Chcę cię pocałować – powiedziałam mu.

- Chcę obejrzeć twój występ - odpowiedział.

Jego palec wywierał większy nacisk.

Moja głowa ponownie opadła do tyłu.

Dostał swoje przedstawienie.

– Tak, idź po to, Malia – mruknął, wypychając biodra.

- Kochanie, ja zaraz...

Krzyknęłam, bo poleciałam z niego.

Zanim zdążyłam mrugnąć, był już za mną, trzymał rękę na moich plecach, popychając mnie w dół, a potem złapał po obu stronach bioder, podciągając mnie do kolan, po czym ponownie uderzył.

- Tak – syknęłam, wpadając na niego, szukając tego ponownie i, znajdując to, schowałam twarz w pościeli i jęknęłam.

Byłam tak bardzo, bardzo blisko.

Trzymając ręce na moich żebrach, podciągnął mnie do góry, aby mnie nadziać na niego, wpychając się, gdy podskakiwałam, jego dłoń obejmowała moją pierś, a druga zagięła się dokładnie w odpowiednim miejscu między moimi nogami.

Moja głowa opadła z powrotem na jego ramię.

– Nie mam cię dość – warknął mi do ucha.

– To samo – wypchnęłam.

Druga szansa - pojednanieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz