Nie, nie, nie,

43 7 0
                                    

Kiedy opóściłam mieszkanie Wilsona zaczęłam cicho łkać i jak najszybciej zamówiłam taksówkę. Już na samym początku powiedział o parę słów za dużo. Gdybym została tam chwilę dłużej nie umiałabym zakryć tego, że jego słowa mnie ranią.

Muszę znaleźć ten naszyjnik, to jedyna pamiątka po babci. Jest dla mnie najważniejszy na świecie i odkąd pamiętam nigdy go nie zdejmowałam.

Wsiadłam do taksówki z myślą, że nic gorszego się już dzisiaj nie wydarzy.

Chyba nie mogę sama sobie wierzyć.

*****

- Znalazł się?- zapytali niemal jednocześnie bliźniacy.

- A czy wyglądam jakby się znalazł?- oboje się nie odezwali- no właśnie, nie. Już pomijając fakt że Nicolas to największy i najbardziej arogancki dupek jakiego w życiu spotkałam.

Oboje się zaśmiali na moje słowa, a ja nie komętując tego ruszyłam w kierunku kuchni.

- Pomiędzy nienawiścią, a miłością jest cienka granica!- kszyknoł za mną Luck.

- Pierdol się!- odkszyknełam i nalałam sobie wody z cytryną.- Nigdy, ale to przenigdy nie będziemy przyjaciółmi, a co dopiero razem.

- Nigdy nie mów nigdy- zaśmiał się Eliot.

- Kurwa, skończcie już. Mówcie sobie co chcecie, ale ja zdania nie zmienię. Z tak zadufanym i zapatrzonym w siebie człowiekiem nie chce mieć nic wspólnego. Chyba nikt go nie nauczył, że czasem warto trzymać język za zębami.- krew w moich żylach zawrzała kiedy wróciłam pamięcią do dzisiejszego spotkania.

- Przykro mi, ale dzisiaj wychodzimy ze znajomymi na miasto, a ty idziesz z nami. Sophia mówiła, że chce cię bliżej poznać i mieć nową koleżankę z którą będą mogły robić te wszystkie babskie rzeczy.- no właśnie słyszę jak mu przykro.

- A ty z nią jesteście razem?

- Co, my?! Nigdy! To tylko przyjaciółka.- powiedził blondyn odwracając wzrok.

- Ta jasne. Nigdy nie mów nigdy.- zacytowałam jego słowa.- a tak w ogóle to o której mam być gotowa.

- Na dziewiętnastą.

- Przecież mamy jeszcze cztery godziny.

- Tak, ale nie chcemy się spóźnić dlatego mówimy ci wcześniej.- powiedział Luck i ruszył w kierunku schodów.

- Niech będzie, ale sprawdźcie jeszcze raz czy tego naszyjnika nie ma u was w aucie.- czy ja serio nie mogę żyć w spokoju, tylko co chwilę się coś przytrafia.

Jeszcze wtedy nie wiedziałam, że naszyjnik to nie będzie najgorsza rzecz.

*****

Dochodziła dziewiętnasta, a ja kończyłam makijaż. Nie chciałam nie wiadomo jak się odwalić, ale nie chciała też odstawać. Zrobiłam lekki makijaż i założyłam szerokie dżinsy i czarny top. Włosy postanowiłam zostawić tak jak są i całosć uzupełniłam perfumami. Założyłam ukochane trampki i zeszłam na dół.

- No idziecie czy nie, podobno nie chcecie się spóźnić a jest za pięć dziewiętnasta!- po chwili usłyszałam hałas z góry, a zaraz potem dwójka idiotów zbiegała ze schodów.- w końcu. - wywróciłam oczami i skierowałam się do wyjścia. A oni ruszyli zaraz za mną.

race your heart Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz