Rozdział 5

553 24 7
                                    

Gdy obudziłam się rano, czułam się tak, jakby przejechał mnie tir.

Aaron wciąż leżał u mojego boku i spał. Byłam pewna, że zajmie mu to jeszcze trochę, bo w nocy nieźle dałam mu popalić. Wymiotowałam od czwartej przez co go obudziłam. Czułam się paskudnie, a kiedy chciał wejść do łazienki, ja zamknęłam się na klucz. Siedział więc pod drzwiami do godziny szóstej, czekając, aż wyjdę. Gdy w końcu się ogarnęłam wróciliśmy do łóżka i przez następną godzinę zapewniałam go, że nic mi się nie dzieje.

Nie miałam pojęcia czym było spowodowane moje samopoczucie, ale pewnie po prostu czymś się zatrułam. Moja głowa promieniowała takim bólem, że nie byłam w stanie jej podnieść. Całe szczęście nie chciało mi się już wymiotować, zapewne dlatego, że zwyczajnie nie miałam już czym. Przekręciłam głowę w bok i wyciągnęłam zdrętwiałą rękę, by otworzyć szafkę nocną. Szło mi to opornie, ale w końcu mi się udało. Szukałam dłonią leków przeciwbólowych, ale nie udało mi się ich znaleźć. Zamiast tego strąciłam jakąś szklankę, stającą na szafce, przez co chłopak obok mnie drgnął.

-Leyla? - szepnął zaspanym głosem.

-Przepraszam, nie chciałam cię obudzić. - odpowiedziałam mu, z każdym słowem, czując się coraz gorzej.

Aaron przekręcił się na brzuch i oparł się na łokciach, by na mnie spojrzeć. Jego oczy rozszerzyły się do rozmiarów piłeczek pingpongowych. Otworzył usta, po czym je zamknął. Później znów je otworzył i znów zamknął, aż w końcu się odezwał:

-Boże, Leyla wyglądasz tragicznie.

Chciałam się uśmiechnąć, ale wyszedł z tego bardziej jakiś grymas.

-Dzięki, każda dziewczyna chce usłyszeć takie słowa po przebudzeniu. - zażartowałam, jednak po wyrazie jego twarzy od razu zrozumiałam, że wziął to na poważnie.

-Znaczy... po prostu... Miałem na myśli... - szukał odpowiednich słów, jednak szybko pokręciłam  głową.

-Spokojnie. Tylko żartowałam. - uspokoiłam go. -Wyobrażam sobie jak wyglądam.

Aaron patrzył na mnie jeszcze chwilę, aż wstał z łóżka. Podszedł do fotela, na którym zostawił w nocy swoje ubrania i je założył. Potem znów na mnie popatrzył i uśmiechnął się delikatnie.

-Pójdę obudzić dziewczyny i ogarniemy jakieś śniadanie. Zejdź jak poczujesz się lepiej.

Obserwowałam jak wychodzi i sięgnęłam po telefon, który leżał pod moją poduszką. Od razu po odblokowaniu wyświetliła mi się wczorajsza wiadomość od Diego. Przygryzłam wargę, zastanawiając się, czy odpisywać. W końcu zrezygnowałam. Wyszłam z instagrama i spojrzałam na godzinę. Była jedenasta.

Obolała podniosłam się z łóżka i przejrzałam się w lustrze. Wyglądałam tragicznie, ale nie miałam ochoty na nic innego niż związanie włosów w luźnego koka i wyjście z pokoju.

Gdy zeszłam na dół wszystkie spojrzenia automatycznie padły na mnie. Lily i Kate patrzyły na mnie zmartwione, a Aaron szybko do mnie podszedł i chwycił za nadgarstek. Delikatnie pociągnął mnie w stronę krzesła, stojącego przy wyspie kuchennej, a ja odbiłam się od podłogi, żeby na nim usiąść.

-Proszę. - Lily podsunęła mi pod nos tosty, ale gdy tylko na nie spojrzałam zrobiło mi się niedobrze. Kompletnie nie miałam apetytu.

Michael Angelo Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz