Przez kilka następnych tygodni nic się nie zmieniło. Wczoraj był piątek, a Luna powiedziała nam, że dzisiaj wyjeżdża. Nie mówiła na ile... Nick i Wika pożegnali ją wczoraj, a ja teraz idę. Wyszedłem z domu sześć minut temu i zaraz będę na skraju lasu. Spotkaliśmy się i od razu przytuliłem Lunę. Chciałbym jej już nie puszczać... Pożegnałem się z jej rodzicami i pobiegli. Patrzyłem się w stronę w którą biegli, aż nie zniknęli mi z oczu. Powolnym krokiem ruszyłem w stronę domu. Mam nadzieję, że szybko wrócą. Wracając poczułem silny zapach... I to wcale nie był zapach watahy Luny. Dzicy wilkokrwiści! O nie... Są strasznie niebezpieczni! Stanąłem i zastanawiałem się co robić... Nic nie przychodzi mi do głowy. Uciekłem najszybciej jak się dało do domu. Wbiegłem do swojego pokoju i zacząłem rysować. Rysowałem lunę. Niewiem, kiedy ją znowu zobaczę...
***** Luna *****
Wyjechaliśmy, bo mama dostała wiadomość od mojej cioci - Marii. Podobno jest ciężko chora i niema się kto nią zająć. Nie ma rodziny poza nami. Mama jest jej jedynym rodzeństwem, nie ma partnera ani dzieci, czy rodziców. Poszliśmy pieszo, bo to tylko sto dwadzieścia trzy kilkometry. Niby dużo, ale dla wilkokrwistych norma. W tym tępie dojdziemy tam za trzydzieści sześć godzin. Ona mieszka w górach, a właściwie pod. Ma chatkę u podnóży gór. Już widać zarys domku. Przyśpieszyliśmy i dotarliśmy tam w piętnaście minut. Przywitaliśmy się i pomagaliśmy. Mama zrobiła zupę, a ja zmieniałam cioci okłady. Tata zajmował się... Niewiem czym...
Miesiąc później
Ciocia czuje się już lepiej, ale jeszcze nie wyzdrowiała. Ten urok wilków.... Niektóre rzeczy przyśpieszają, a niektóre zwalniają... Rodzice powiedzieli, że będziemy tu jeszcze maksymalnie miesiąc. Bardzo tęsknie za Wiki... Nickiem i... Chrisem. Wem, że coś do niego czuję, ale jesze niewiem, co to. Przy nim czuję sę miękka... Nie jestem taka. Jestem twarda. Ciekawe, co u moich przyjaciół. Moja ciocia podczas pełni, przez chorobę nie może się zmieiać. Ciekawe, jak znosi pełnie Chris... Następna za dwa dni. Postanowiłam, że napiszę do niego. Wzięłam telefon i zaczęłam pisać
Ja: Hej, co u Ciebie?
Chris: Dobrze. Nick, Wiki i ja strasznie tęsknimy. Kiedy będziecie?
Ja: Za około miesiąc
Chris: Trochę długo. Jak znosicie pełnie?
Ja: Jakoś znosimy w lesie. A Ty?
Chris: Też siedzę w lesie. Dlaczego wyjechałaś? Nic nie mówiłaś
Ja: Moja Ciocia jest chora i musieliśmy się nią zająć
Chris: Aha...
Ja: Widziałeś coś dziwnego? Mój tata przed wyjazdem dziwnie się zachowywał i codziennie choodził na patrole. Wiesz coś?
Chris: Ostatnio wyczułem Dzikich Wilkokrwistych. U nas
Ja: Niedobrze... Dobra, muszę lecieć. Pogadam o tym z tatą. Pa
Chris: Pa. Pozdrów rodzinę
Ja: Pozdrowię, a ty pozdrów Nicka i Wikę. Pa
Chris: Pa
Tata mnie wołał, żebym zrobiła zakupy. Był już wieczór, a do sklepu szło się pół godziny. Szybko się ubrałam i poszłam. Po półtorej godzinie wróciłam i poszłam spać. Wstałam wypoczęta i poszłam do kuchni zrobić śniadanie dla czterech osób. Jutro pełnia. Jakoś zniosę. Ciekawe, jak się trzyma Christopher. Niby wczoraj z nim pisałam, ale mógł nie mówić prawdy. Na śniadanie zeszła cała rodzina. Potem mama pozmywała, a ja z tatą poszłam się przejść. Chcę orozmawiać o dzikich wilkokrwistych.
![](https://img.wattpad.com/cover/43448047-288-k551442.jpg)
CZYTASZ
Wilkokrwisty
WerewolfMłody Christopher Khern, z pozoru zwykły chłopak, który stracił rodzinę w niewiadomy sposób, cały czas zostaje przeniesiony do innych rodzin zastęczych. Chłopak o trudnym charakterze z każdym przeniesieniem coraz bardziej zamyka się w sobie. Ma taje...