Rozdział VI

60 4 1
                                    

***** Christopher *****

Spałem smacznie, dopóki nie obudziły mnie krzyki. Zerwałem się z łóżka i wyszedłem z pokoju. Krzyki dobiegały z pokoju Luny! Szybko wszedłem do pokoju, a na łóżku luna się rzucała i krzyczała. Usiadłem koło niej i zacząłem budzić. Po chyba pięciu minutach mi się udało. Usiadła patrząc na mnie przerażonym wzrokiem. Była mokra, co znaczy, że miała straszny koszmar. 

- Hej, mała, co się stało? - spytałem

- Ty... rodzice.... Anabeth... - jąkała się - proszę, nie karz mi tego mówić

- Spokojnie.... Już... cssssiii... Już dobrze - przytuliłem ją

Po kilku minutach jej oddech się uspokoił

- Ok? - spytałem

- Yhym - mruknęła

- Dobranoc - szedłem w kierunku drzwi

- Czekaj! - zatrzymała mnie

- Co jest? - Zapytałem

- Nie idź... Proszę... - powiedziała błagalnym tonem

- Dobrze... Ale się połóż - usiadłem na powrót na łóżku

Położyła się. Kiedy się bała wydawała się taka krucha... A dopiero sama mnie ratowała... 

- Połóż się obok mnie... Proszę... - poprosiła

Przesunęła się trochę i położyłem się obok. Luna się do mnie przysunęła i się przytuliła. Objąłem ją lewą ręką. Leżałem na plecach, a ona położyła głowę na mojej klatce piersiowej. Prawą ręką głaskałem jej włosy. Po około godzinie zasnęła. Nie miałem jak wstać, bo bym ją obudził. Rozmyślając niewiem kiedy zasnąłem... Obudziłem się o... chyba siódmiej. Luna jeszcze spała, ale się  nie dziwię. Miała koszmary o drugiej i ledwo zasnęła. Rozmyślałęm jeszcze chwilę, poczym Luna zaczęła się budzić. Trochę się wierciła i zsunąłem się z łóżka. Złapała mnie za rękę i poleciała na mnie. Dosłownie... Leżałem na plecach, na podłodze, a na mnie Luna. Leżała na brzuchu, na moim brzuchu, a nasze twarze dzieliły milimetry. Zaczęliśmy zbliżać się do siebie niebezpiecznie... Gdy nasze usta miały się zetknąć.... BUM! Anabeth wpadła do pokoju wywarzając drzwi i się na nas patrzy jak na duchy.

- Co tu się dzieję?! - spytała

- Luna miała koszmiar, przyszedłem, pocieszyłem, chciała żebym został, teraz się obudziła, zepchnęła mnie z łóżka i spadła na mnie. Następnie wpadłaś ty i wywarzyłaś drzwi. Potem zacząłem ci opowiadać co się stało, a Luna się brecha - spończyłem wypowiedź

Przez minutę była grobowa cisza. Potem wszyscy wybuchneliśmy niepochamywanym śmiechem.

- Dobra! Koniec! Bo się jeszcze podusimy! - rzekłem

- Dobra dzieciaki! Chodźcie, po śniadanie wystygnie - zeszliśmy w piżamach

- Naleśniki! - krzyknęliśmy razem z Luną

No proszę... Nie tylko ja je uwielbiam. We trójkę dopadliśmy naleśniki i jak to wilki zniknęły z niezamowitą szybkością. Potem się przebraliśmy i poszliśmy do szkoły. Anabeth już wcześniej zabrała nasze plecaki z domów. Dom oddalony od szkoły był o jakieś... SIedem kilometrów? Doszliśmy dziesięć minut przed dzwonkiem. Podeszliśmy do Nicka i Wiktorii. Rzucili się na Lunę jak... Niewiem. Nie mam pojęcia, co może się tak rzucać. Weszliśmy na chemię. Potem mamy artystyczne, matmę, biologię, fizykę i W-F. Nie ćwiczę. Brzuch i noga jeszcze mnie bolą.Resza ran mi się zagoiła. Ta lekcja była mega nudna.  Na przerwie rozmawialiśmy z Nickiem i Wiką. Oni zaczęli się o coś kłucić, a ja i Luna zaczęliśmy telepatycznie rozmawiać

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jul 07, 2015 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

WilkokrwistyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz