Na schodach przed domem siedziała dziewczyna. Płakała, ale to tak bardzo, że niektórych to irytowało. Jej ojciec znowu się upił, a jej matka... A jej matki po prostu nie było. Pewnego dnia tak nagle zniknęła. Ale teraz nie o rodzinie tej dziewczyny. Miała ona na oko dwanaście... Może trzynaście lat. W rękach trzymała telefon i wystukiwała na nim jakiś numer telefonu. Bała się, że jej ojciec ją zobaczy, ale mimo wszystko dalej brnęła w wpisywanie liczb.
Młoda miała piękne długie, brązowe włosy oraz oczy. Miała na sobie czarną bluzę z logiem Nike'a, jakieś zwykłe obcisłe dżinsy oraz jakieś zwykłe trampki, którym już prawie przetarła się podeszwa. Dziewczyna płakała i to bardzo. Pewnego dnia wiedziała że ktoś dowie się jakie życie posiada i zabiorą ją od ojca alkoholika. Kochała go mimo wszystko co jej robił.
Brunetka wstała ze schodów i postanowiła pochodzić. Poszła do sklepu i za ostatnie kilka dolarów kupiła żelki. Kiedy wyszła z spożywczaka podeszło do niej kilkoro starszych chłopaków. Zaczęło jej wyrywać zakupione żelki. Jeden z nich zaczął się do niej delikatnie dobierać, ale został szybko odciągnięty od niej przez jakiegoś chłopaka, którego znała tylko z internetu, bo był uznawany za typa spod ciemnej gwiazdy. Młodzieniec przywalił dla jednego i drugiego po czym zaczął grozić dla innych z tej bandy. Jak najszybciej się stamtąd zabrali.
- Dziękuje ci... - Wyszeptała mając w oczach łzy.
- Nie ma za co. - Odpowiedział i podał jej żelki. - Ale następnym razem uważaj.
- Oczywiście, am... A jak masz na imię? - Zapytała sama nie wiedziała dlaczego.
Boże dziewczyno przecież to wiadome że jest starszy od ciebie i od tamtych chłopaków - myślała - aczkolwiek to jak się bił... Boże... Jego twarz to chyba archanioł Michał stworzył... Nie! Ogarnij się kobieto.
- Marcel. Marcel Le Blanche. - Przedstawił się z uśmiechem. - A ty?
- Lory Handerson.
- Miło mi cię poznać.
- Mi również. - Odpowiedziała i oboje zaczęli chodzić.
Kiedy tak szli chodnikiem opowiadali sobie różne rzeczy z ich życia. Dziewczyna dowiedziała się o tym, że matka chłopaka jest alkoholiczką a jego ojciec ma go w dupie i to tak dosłownie. Współczuła mu to, ale znała to uczucie aż za bardzo. Nie mówiła mu dużo, ale coś czuła, że się będą dobrze kolegować mimo wszystko. Polubiła tego młodego, ale zniszczonego chłopaka. Jedyne co dla niego powiedziała to to że jej ojciec jest alkoholikiem, a matka ich zostawiła gdy ona miała jakieś sześć lat.
Pod koniec spotkania wymienili się numerami telefonów i rozeszli się we własne strony, ale oboje byli bardzo zadowoleni.
Tak o to rozpoczęła się długa i wielolernia przyjaźń pomiędzy Lory Sanderson oraz Marcelem Le Blanche...
***
W pokoju siedziała pięknie ubrana dziewczyna. Miała na sobie bordową sukienkę, która opinała jej ciało i pokazywała jej kształty. Włosy miała rozpuszczone, jednakże to bardzo pasowało.
Aktualnie się malowała. Postawiła na taki makijaż w stylu grunge. Bardzo pasował jej taki makijaż ale nie robiła go jakoś bardzo często. Bardzo jej przypomniał o zmarłej siostrze, która tak owy bardzo często miała.
Gdy skończyła się malować poszła założyć bordowe, piękne szpilki, które całej tej stylizacji dodały uroku.
Wzięła telefon i napisała do kogoś po czym wyszła z pokoju. Jej rodzice nawet nie spojrzeli na nią gdy powiedziała, że wychodzi gdziekolwiek. Smuciło ją to, że rodzice mają ją tak bardzo w dupie.

CZYTASZ
Czy Aż Tak Cię Zawiodłem? |ZAWIESZONE|
ActionOto i druga część powieści ,,Czy Zdołasz Mnie Naprawić?".