Lipiec 2012
Promienie słońca oświetlały ich uśmiechnięte twarze. Dzieci siedziały w domku na drzewie zbudowanego przez ich ojców i podziwiały zachód słońca, które odbijajało się w tafli małego jeziorka. Ich magiczne miejsce. Pełne cudownych wspomnień i zabaw.
Mała Lili opierała się o klatkę piersiową swojego najlepszego przyjaciela i wpatrywała się w widok rozciągający się przed jej oczyma, za to mały Li podziwiał inne widoki. Jego ulubionym była szczęśliwa przyjaciółka w jego ramionach.
Zawsze był sceptycznie nastawiony na kontakt fizyczny z kimś innym. Nawet z swoją matką, ale Lili była inna. Lepsza od wszystkich. Jej dotyk go koił i właśnie w nim odnajdywał spokój.
Brunetka poruszyła się niespokojnie i już po chwili wypełzła z objęć przyjaciela, siadając na przeciwko.
Chłopczyk zmarszczył brwi patrząc w jej duże, zielone oczy.— Mam pomysł. — szepnęła.
— Dlaczego szepczemy? — Li był co raz bardziej zdezorientowany.
— Bo to tajne. Musi to być tylko nasze.
— Co to za pomysł?
Jej pomysły zawsze były kreatywne i inspirujące. Była mądra jak na swój młody wiek.
— Przysięga. Musimy przysiąść sobie wieczną przyjaźń. — uśmiechnęła się na dwa ostatnie słowa.
— W porządku, ale w jaki sposób?
— Może...hm...ja zacznę zdanie a ty je skończysz? — spytała cichutko. Li pokiwał głową na zgodę. — Dobrze, to...Dopóki gwiazdy będą ślinić na nocnym niebie — wskazała paluszkiem na przyjaciela dając mu znak, że teraz jego kolej.
— A moje serce bić dla ciebie.
Czegoś im brakowało. Coś co by dopełniło ich przysięgę. Pieczęć nad ich przyjaźnią. Jedyną, czystą i harmonijną.
— Będę obok. — powiedzieli równo.
Uśmiech, który rozkwitł na twarzy małej Lili był tak cudowny, że Li często uważał ją za najpiękniejszą dziewczynkę jaką spotkał.
CZYTASZ
Przeszłość pomiędzy teraźniejszością
TienerfictieŻycie Liliany Kandre po śmierci matki zmienia się nie do poznania. Cicha i miła dziewczyna musi stawić czoła popularnej przyrodniej siostrze oraz znienawidzonej macosze. Liam Hoore powraca do Vancouver po kilku latach lecz nie cieszy się znów ujrze...