Pablo's POV
Na dzisiejszy dzień mieliśmy zaplanowaną małą domówkę w domu moim i Pedri'ego, ponieważ jakiś czas temu razem z całą drużyną postanowiliśmy ustanowić tradycję. Co miesiąc u kogo innego robiliśmy grupowe spotkanie, gdzie mogliśmy pozwolić sobie na alkohol.
Gonzalez jak zawsze postanowił zostać trzeźwym na wypadek gdyby coś się stało. Pedri lubił mieć wszystko pod kontrolą i nie przepadał za życiem w nieświadomości.
Charakter Pedri'ego definitywnie różnił się od stereotypowych chłopców i mężczyzn z dzisiejszego pokolenia. On nie przepadał za alkoholem i ciężko było go namówić do wypicia czegokolwiek i z kimkolwiek. Wolał stan trzeźwości i świadomego umysłu.
Nie mogłem stwierdzić, że byłem jego przeciwieństwem, jednak ja co jakiś czas byłem w stanie pozwolić sobie na lampkę wina lub drinka.
—Wszyscy przyjdą?—zapytał mnie Pedri krzycząc z łazienki.
—Frenkie i Balde nie dadzą rady z tego co mi
wiadomo.—odpowiedziałem.Chłopak nic nie odpowiedział. Mogłem przysięgać na siebie, że w tym momencie jedynie kiwnął głową.
—Pedri coś jest nie tak? Wydajesz się być coraz dalej ode mnie. Brakuje mi Ciebie. Nie wiem gdzie tak ostatnio uciekasz.—wyznałem mu coś co już od dawna we mnie siedziało.
Cisza dla mnie była równoznaczna z odpowiedzią jakiej nie chciałem. Bolał mnie każdy fragment ciała na myśl, że chłopakowi może się w jakiejś sprawie nie powodzić i nie chce mi o tym powiedzieć.
—Proszę przyznaj się i mnie nie oszukuj. Przecież wiesz, że jesteśmy razem aby się wspierać tak? Chcę abyśmy znowu byli tak blisko..—próbowałem jakkolwiek do niego dotrzeć, aby wyznał mi w końcu prawdę.
—Gdyby coś się działo, powiedziałbym Ci.—odparł zupełnie obojętnym wzrokiem co sprawiło, że powoli odsunąłem się i zabrałem dłoń z jego ramienia.
Nie miałem na myśli nic złego. Zależało mi na nim jak na nikim innym i pragnąłem jedynie jego szczęścia. Tyle, że ja sam nie czułem się już dobrze myśląc ciągle o tym, że nie mogę mu ufać.
Za każdym razem, kiedy dochodziło do takiego spięcia między nami, odsuwałem się o krok do tyłu nawet mentalnie jeśli chodzi o naszą relacje. Miałem wrażenie, że mnie odpychał.
Nie czułem się z tym w porządku co sprawiało, że moje samopoczucie w ostatnich dniach uległo zmianie. Nie czułem tego co wcześniej, ale nie w znaczeniu moich romantycznych uczuć do niego tylko w kwestii bezpieczeństwa.
To nie był mój Pedri.
Postanowiłem nie denerwować już chłopaka i nie mówiąc mu nic zabrałem Coco i wsiadając do mojego samochodu wybrałem najkrótszą trasę do centrum gdzie znajdował się mój ulubiony sklep w Amerykańskim stylu i z przekąskami z tamtych rejonów.
Dość sporo zmieniło się od poprzedniego sezonu, ponieważ zdałem prawo jazdy i mogłem pozwolić sobie na dobry samochód, co zdecydowanie ułatwiło mi życie.
Podjechaliśmy z Coco na parking, a następnie biorąc go na ręce wszedłem do środka. Przeglądałem najróżniejsze słodycze, kiedy mój wzrok stanął na tych jednych ciastkach.
Tych jednych ciastkach.
Wrzesień 2021
—Wpierdolisz mi zaraz wszystkie kokosanki.—powiedział Pedri patrząc jak zjadam już trzecie z jego ciastek, które miał w swoim samochodzie.
![](https://img.wattpad.com/cover/367717383-288-k312311.jpg)
CZYTASZ
I can't save you and me || Gavira x Gonzalez
FanfictionWSTRZYMANO Pierwsza część już na moim profilu! ,,Bad idea, good story" Pedri Gonzalez i Pablo Gavira są przygotowani na kolejny sezon w Barcelonie. Ich wakacje na Teneryfie kończą się i oboje wracają do domu. Gonzalez jednak przed wyjazdem otrzymu...