Sylwester 2023
Pablo's POV
Od rana miałem strasznie zły humor. Stresowałem tą całą dzisiejszą imprezą. Naprawdę nie miałem ochoty świętować tego dnia. Nienawidziłem Sylwestra równo mocno jak Vini'ego Juniora. (No może trochę mniej).
—Stary masz dzisiaj świecić, żeby temu dzbanowi spadły klapki z oczu.—powiedział Ferran siedząc u mnie na kanapie i obmyślając w głowie plan jak zeswatać mnie ponownie z Pedrim. Torres jest chyba naszym największym shipperem od dawna i nadal ma nadzieję, że coś między nami będzie.
—Ferran czy ja naprawdę muszę tam iść? Serio nie mam ochoty przez sześć albo i więcej godzin siedzieć i patrzeć na mojego byłego jak zapewne będzie się bawić w klubie z innymi laskami.—powiedziałam czując wymioty na myśl, że Pedri mógłby podbijać do kogoś innego niż ja.
—Bawić to on się może z tobą kochany. I to w tej dwuznacznej wersji. Wyobrażasz sobie ten godzący was sek..—zaczął, lecz zanim skończył uderzyłem go poduszką w głowę.
—Zamknij się. Nie mam zamiaru zamienić z nim nawet jednego słowa!—zaprzeczyłem jego planom.
—Jeszcze się przekonamy.—powiedział chłopak mrugając do mnie okiem.
Pedri's POV
Chyba w moim bingo dwa tysiące dwudziestego trzeciego roku, nie było tego, że Fermin, z którym miałem kosę od długiego czasu przyjedzie pomóc mi wymyślić coś, aby odzyskać miłość mojego życia.
—Robię do dla Gavi'ego bo wiem jak Cię kocha i nie bez Ciebie żyć, a Ty męczysz się bez niego. Nie jestem, aż taka znieczulica.—powiedział siedząc u mnie na łóżku.
—Myślisz, że to będzie dobry pomysł? Wszyscy już wiedzą?—spytałem, aby mieć pewność, że mój plan wypali. Tego dnia nic nie mogło się zjebać. To były najważniejsze i najbardziej stresujące dwadzieścia cztery godziny w moim życiu.
—Wiedzą. Ferran ma go przywieźć do klubu a ja, ty, Lamine, Felix, Balde, Raphinha i Alonso pojedziemy po jedenastej w nocy na miejsce.—mieliśmy ustalony cały plan.
Usiadłem przed biurkiem chcąc ułożyć włosy. Zatrzymałem się jednak patrząc w lustro i widząc, że ten Pedri, który we mnie był, kiedy miałem przy sobie Gavi'ego, już dawno odszedł. Moja cera była blada, oczy podkrążone, a gdzieś na czole widziałem małe wypryski, które cholernie mi przeszkadzały. Zniszczyłem siebie i jego. Dałem mu odejść, bo miało być nam lepiej, a jednocześnie pogorszyłem jeszcze sytuację.
—Wiem, że jesteś zestresowany Gonzalez. Widzę to po tobie, ale uwierz, że gdyby Cię nie kochał to by wyszedł z tego bardzo łatwo. A widziałeś jednak jak wygląda po tym wszystkim.—rzucił Fermin. Miał rację. Gav na sto procent mnie kochał, jednak to była całkiem inna sprawa.
—Zaraz musimy wyjeżdżać. Facet już na nas czeka.—powiedział patrząc w telefon. Kiwnialem głową i ubierając jak narazie luźne rzeczy, zszedłem po schodach do auta.
Jechaliśmy do studia tatuażu około dwudziestu minut.
—Co dzisiaj robimy kolego?—zapytał mnie Patrick przybijając mi piątkę. Pokazałem mu napis, który bardzo chciałem mieć wytatuowany na ręce.
Popatrzył na mnie znacząco jakby rozgryzł wszystko co miałem w głowie.
—Spodoba się mu. Obiecuję.—powiedział po czym przystąpił do kolejnych czynności.
Musiałem przyznać, że bolało cholernie. Wstyd mi było w momencie, kiedy Fermin trzymał mnie za rękę, żebym to wytrzymał.
Tak, wolałbym żeby to robił jego przyjaciel.

CZYTASZ
I can't save you and me || Gavira x Gonzalez
FanficWSTRZYMANO Pierwsza część już na moim profilu! ,,Bad idea, good story" Pedri Gonzalez i Pablo Gavira są przygotowani na kolejny sezon w Barcelonie. Ich wakacje na Teneryfie kończą się i oboje wracają do domu. Gonzalez jednak przed wyjazdem otrzymu...