Pablo's POV
Po naszej rozmowie na skałkach wróciliśmy do domu, aby zobaczyć czy z naszymi gośćmi wszystko jest dobrze i czy są zdolni do chodzenia o własnych nogach.
Jedna osoba nie była i gdy usłyszeliśmy to jadąc autem, nie mieliśmy najmniejszych wątpliwości o kim mówił Felix.
Torres.
—Czy Ciebie pojebało? Kurwa Gavira zapierdalał w tym ogrodzie ostatnio pięć godzin a ty zarzygales wszystkie tulipany! Weź je sobie teraz do domu i wstaw do wazonu. Naturalny zapach gwarantowany.—krzyczał Pedri będąc wściekłym na swojego przyjaciela.
—Odpuść mu. Odwiozę go do domu.—powiedziałem.
—Nikogo nie będziesz odwozić. Masz poczekać na mnie w domu.—sprzeciwił się Gonzalez.
—Nie jesteś moim ojcem. Umiem jeździć.—odbiłem piłeczkę chcąc za wszelką cenę chociaż prze chwilę pojeździć samochodem. Uspokajało mnie to i brałem to za pewien rodzaj terapii.
—Chyba nie zrozumiałeś co powiedziałem.—oburzył się brunet.
—Ferran idź do samochodu i tam na mnie poczekaj.—poprosiłem nadal stojąc twarzą w twarz z Gonzalezem.
—Może boisz się, że coś mi przed przypadek po pijaku powie hmm?—powiedziałem patrząc na niego i czując, że się czegoś boi.
—Nie jestem taki, możesz mi ufać.—próbował się wywinąć.
—Dobrze wiesz, że nie ufam ci prawie wcale.—odpowiedziałem, mimo iż wiedziałem, że nie powinienem po czym wziąłem kluczyki i wyszedłem z domu.
Jak długo mogłem ukrywać ten ból, który mi sprawił? Ile razy mogłem jeszcze przeżyć taką sytuację, która mnie wręcz zabijała. A podobno tak bardzo chciał chronić moje serce.
Wsiadłem do auta, a Ferran już praktycznie usypiał na miejscu pasażera.
—Proszę nie zarzygaj mi tylko tapicerki, okej? Nie mam siły ogarniać jej później całą noc o ile byłbym w stanie.—poprosiłem patrząc na niego.
—Nieee ma problemuuu Gavito.—powiedzial przezwisko jakim nikt nigdy mnie jeszcze nie nazywał.
Jechaliśmy przez dłuższy czas w ciszy. Ja wpatrywałem się w uroki nocnej Barcelony, a Torres co jakiś czas zaczynał kaszleć czym straszył mnie niesamowicie. Milczenie przerwał czarnowłosy wychodząc z pytaniem.
—Gavi, mogę Cię o coś spytać?—odezwał się.
—Jasne, pytaj o co chcesz.—odparłem będąc niedaleko jego domu.
—Boli Cię to prawda? Krzywdzą Cię kłamstwa Pedri'ego?—zapytał co sprawiło, że moje serce na moment się zatrzymało.
Co miałem mu powiedzieć? Że z każdym dniem chodzę z coraz bardziej bolesnym sercem, a w mojej głowie krążą myśli o rozstaniu? Jak miałem odpowiedzieć mu na coś, kiedy sam nie znałem odpowiedzi.
—Nie, dlaczego tak myślisz? Jest przecież okej.—odpowiedziałem próbując jakkolwiek zamaskować emocje co udawało mi się bardzo dobrze.
—Wiesz Gavi, przez słowa możesz kłamać, twoje myśli i gesty mogą klamać. Tyle, że oczy nigdy nie kłamią Pablo.—odpowiedział po czym przymknął oczy.
Uśmiechnąłem się delikatnie na jego słowa, po czym odprowadziłem pijanego do jego domu, gdzie zajęła się nim jego nowa dziewczyna Rosalie.
Pedri
Za max piętnaście minut bądź w domu jasne? Już nikogo nie ma.
![](https://img.wattpad.com/cover/367717383-288-k312311.jpg)
CZYTASZ
I can't save you and me || Gavira x Gonzalez
FanfictionWSTRZYMANO Pierwsza część już na moim profilu! ,,Bad idea, good story" Pedri Gonzalez i Pablo Gavira są przygotowani na kolejny sezon w Barcelonie. Ich wakacje na Teneryfie kończą się i oboje wracają do domu. Gonzalez jednak przed wyjazdem otrzymu...