Właśnie skończyła się ostatnia dzisiejsza lekcja. Z dziewczynami szłam na trening. Szczerze trochę się stresowałam, bo dawno z nikim nie grałam. Nie licząc wczorajszego meczu. Dlaczego się zgodziłam? Czemu nie powiedziałam nie? Czyżby football na prawdę tyle dla mnie znaczy? Przecież zniszczył mi życie. A może ja tak tylko sobie wmawiam? Moje rozmyślenia przerwał Mikołaj.
-Hej dziewczyny! Idziecie na trening?
-Nie, idziemy na wyprawę dookoła świata. Może pójdziesz z nami?- powiedziała już zdenerwowana głupimi pytaniami chłopak Nicola.
-No tak! A gdzie miały byśmy iść?-W sumie, to nie wiem. Victoria, ty też idziesz!-
powiedział rozkazującym tonem chłopak.-Wiem, wiem-
powiedziałam udając zniechęcenie. Miałam zamiar znów wrócić do swoich przemyśleń, ale to nie było mi dane, bo Mikołaj mnie z nich wyrwał.-Co ty taka zniechęcona? Dobra nie ważne chodźcie.-
stwierdził chłopak, co mnie zirytowało. To, po co zaczynałeś mówić skoro i tak nie skończyłeś. Znów chciałam wrócić do dalszych przemyśleń, ale tym razem to dziewczyny mnie z nich wyrwały.-Hej wszystkim!-
krzyknęły na cały pokój klubowy.-Hej.-
powiedziałam zaraz po nich głosem, który mówił, że jestem zniechęcona do życia.
-Idę na boisko, jak się ogarniecie to przyjście.-Dobra, potem przyjdziemy.-
oznajmił Harry.-W sumie ja już mogę iść.-
stwierdził Axel, po czym we dwoje poszliście w kierunku boiska.
-A tak w ogóle to mówiłaś, że kiedy grasz przypomina ci się brat. To, dlaczego dołączyłaś do drużyny.-
zapytał po dłuższym czasie chłopak.-W sumie to sama nie wiem. Całą drogę zastanawiałam się. Aż Mikołaj w połowie nie zaczął czegoś do nas mówić w sumie już nie wiem, co, bo nawet go nie słuchałam. Potem zaczęłam się znów zastanawiać nad tym a Mikołaj znowu coś mówił a na koniec to dziewczyny mi przerwały krzycząc wam hej.-
powiedziałam zgodnie z prawdą.-Dlatego jesteś dzisiaj bardziej cicha niż codziennie?
-Tak.-
choć już przy chłopaku poprawił mi się humor. Chłopak zaczął po cichu się śmiać. Dopiero teraz do ciebie dotarło, co powiedziałaś. Nigdy nie umiałam przyznać, że jestem cicho, bo starałam się sobie wmówić, że tak nie jest.
-Nie, nie i nie wcale tego nie powiedziałam!-
krzyknęłam łapiąc się za głowę.-Spoko nikomu nie powiem.-
obiecał chłopak wstrzymując śmiech.-Ta na pewno.-
powiedziałam oschłym głosem.-A co nie wierzysz mi? Przecież nikomu nie zdradziłem sekretu, że twoim bratem jest...!-
Axelowi niedane było skończyć, bo mu przerwałam.-Wiem, ale teraz byś to prawie zrobił.- powiedziałam poważnym głosem, choć w środku już płakałam. Chłopak odwrócił się do tyłu i zobaczył całą drużynę stojącą gdzieś dwa metry za nim.
-Hej. Ile tu stoicie?-
zapytał głosem, którym mówi osoba, która coś przeskrobał.-Od kiedy powiedziałeś, że nikomu nie powiesz. Mam pytanie, Vica, kto jest twoim bratem?-
zapytał Mikołaj.-Nie ważne, wiecie, co muszę iść.- rzekłam szybko by nikt nie zauważył, że już prawie płaczę.
-Pa.-Ale jest trening!-
usłyszałam za swoimi plecami głos Marka, ale już nie odpowiedziałam, bo za zakrętem zaczęłam biec w stronę Odry. Czemu Axel na mnie krzyknął? Ja mu nic nie zrobiłam. Błagam niech nie powie, kto jest moim bratem! Mam dość za niedługo chyba z tym wszystkim skończę.