Gdy Victor tylko minął bramę pozwoliłam sobie już dziś drugą porcję łez. Tak bardzo go kochałam, tak bardzo mi na nim zależało, tak bardzo za nim tęskniłam. Przez cały czas próbowałam onim zapomnieć. Choć w sumie on się nie prosił o adopcję to ten cały Wojciech Baronowski go adoptował a on nie miał nawet nic do gadania. Ale to nie zmienia faktu, że mnie zostawił oraz zerwał ze mną kontakt. A może to po prostu ja jestem problemem. Może innym było by lepiej beze mnie. Może to ja powoduje wszystkie problemy. A może...

-O hej Vici! Co tu robisz tak wcześnie? A dobra nie ważne, mam super wieści!- krzyknął Mikołaj z naprawdę wielkim entuzjazmem.

-Jakie?

-Dzisiaj do pierwszej klasy ma dołączyć nowy chłopak! Ponoć jest super zawodnikiem! Już się nawet zapisał do naszej drużyny! Nie mogę się doczekać aż go poznam!!!

-Jejku Mikołaj oddychaj, bo zaraz wybuchniesz z tej ekscytacji.-
za żartowałam.
-Będzie na porannym treningu? Czy dopiero na popołudniowym?
-Chyba na popołudniowym. Dobra nie ważne, trenujemy?-
boże on ma sto tematów na sekundę.

-Wiesz ja już trenuję sporo czasu i muszę chyba chwilę odpocząć.- skłamałam. Nie chciałam mówić o moim urazie. A okłamywanie ludzi to i tak już moja rutyna. Jedyna osoba która wie prawdę to Axel, ale on i tak nie zna całej. Nie chcę by wiedział, że nadal mieszkam w sierocińcu. To może zerwać nasz kontakt, a mi naprawdę na nim zależy.

-No dobra to ja zacznę sam a potem dołączysz z resztą.-
ja chyba powinnam dostać nagrodę za największą ilość kłamstw. Zajęła bym chyba pierwsze miejsce. Ale mówi się trudno. Choć i tak to przykre, że wszyscy myślą, iż mówisz prawdę a ty tak naprawdę wszystkich okłamujesz. Nawet siebie.

-Hej Mikołaj widzę, że nie próżnujesz z treningiem przed jutrem.-
usłyszałam czyjś głos za sobą.
-Hej Victoria. Co tam? Jak tam z nogą?- spytał Axel siadając obok mnie. Na co szturchnęłam go w ramię.

-Zamknij się! Nie chcę by inni wiedzieli, chcę zagrać jutrzejszy mecz.Drużyna na mnie liczy.

-Myślisz, że ja ci pozwolę zagrać z tą nogą?

-Tak.

-W snach. Nie pozwolę ci grać z tą kostką w jutrzejszym meczu.

-Nie potrzebuję twojej zgody. Możemy pogadać po treningu, bo mam ważną sprawę.

-No ok. Idę się przebrać.-
stwierdza po chwili.
-Spoko.-
rzekłam trochę zasmucona, że już idzie.
-Za dziesięć minut wracam.-
powiedział i już za chwilę go nie było, a ja wróciłam do moich przemyśleń.

Trening minął dość szybko chociaż ja cały czas siedziałam na ławce bo Axel powiedział wszystkim moje kontuzji. Właśnie szłam w kierunku szkoły kiedy owa osoba do mnie podeszła.

-O czym chciałaś pogadać?-
spytał.

-Dziś rano gadałam z Victorem. Przyszedł pod szkołę, zachowywał się tak jakby mu naprawdę na mnie zależało. Opatrzył mi kostkę, przytulił. Co o tym myślisz?

-Kto normalne, jesteście rodzeństwem. Rodzeństwo zawsze się kłóci, ale i tak się kocha. Więc nie ma w tym dziwnego.

-Skoro mu na mnie zależy to dlaczego do mnie krzyknął i zerwał ze mną kontakt? Co?!-
już nie wytrzymałam i zaczęłam trzeci raz dzisiaj płakać. W dzień adopcji Viciego obiecałam sobie, że już nigdy nie będę płakać. Coś ta obietnica mi nie wychodzi. Nigdy tyle od tamtego dnia nie płakałam. Czemu możecie mnie tak dobijać.

Victoria KiełkowskaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz