Nie umiałam się skupić na treningu. Po prostu nie umiałam się skupić. Nie wiem nawet czemu. Może dla tego że był tu Grzesiek. Nie wiem. Piłka przeleciała mi przed głową.
-Victoria skup się. -krzyknoł Marek.
-Przepraszam...
-Vici, coś się stało? -podszedł do nas Mikołaj.
-Nie
-Na pewno? -widziałam jak Osicki patrzy na mnie z pogardą. Co ja mu zrobiłam?
-Eeee... co? A tak.-Okej, ale nie wygląda. Po prostu postaraj się skupić.
-Jas... -nie skończyłam gdyż Grzesiek zaczął iść w naszą stronę. Axel od razu to zauwarzył i szybko do mnie podszedł. -Ej Victoria możesz mi pomóc? -pokiwałam twierdząco głową. Chłopak złapał mnie za nadgarstek i pociągnął w stronę pokoju klubowego drużyny. -Nie umiesz się skupić na treningu przez Grześka, prawda?
-Tak... -powiedziałam szeptem i kolejny raz tego dnia pozwoliłam łzą kolejny raz tego dnia wyjść na światło dzienne. -Spokojnie. -chłopak mnie ostrożnie przytulił. Łzy od razu przestały mi lecieć. Po prostu jego głos był bardzo kojący. Za to kocham, za to, że zawsze można na nim polegać. -Spokojnie, Grzesiek nic ci nie zrobi. Nie pozwolę ci na to, jestem tu.
-...
-Idziemy na spacer?
-Ok. Idę się przebrać. -szybko się przebrałam i wróciłam do chłopaka. -Możemy już iść. -chłopak też był już przebrany. -Gdzie idziemy?
-Możemy iść do parku i na lody.
-Jestem za. -ubrałam plecak i poszliśmy na lody i do parku.
Chodzimy już dość długo po parku i rozmawiamy o różnych głupotach. Chumor mi się już zdecydowanie poprawił.
-Muszę już wracać robi się późno.
-Odprowadzić cię?
-Nie musisz.
-Na pewno?
-Tak.
-No to pa do jutra.
-Pa. -pożegnałam się i zaczęłam wracać do domu dziecka. Dlaczego Grzesiek się tak na mnie uparł. Przecież ja mu nigdy nic nie zrobiłam...
-Kogo moje oczy widzą.
-Daj mi spokój. -mimo że było na tyle ciemno, że nie widziałam osoby która do mnie mówiła wiedziałam do kogo należy ten głos.
