3

383 7 0
                                    


Po zaobserwowaniu mnie przez Jude'a doszło mi kilkadziesiąt obserwujących. Musiały być to jego psychofanki, które znały jego życie lepiej od niego.
Po chwili dałam konto na prywatne i wyrzuciłam z niego nie znane mi osoby. Wyłączyłam telefon i poszłam się kąpać.

Po ciepłym prysznicu i pielęgnacji położyłam sie do łóżka i ponownie wzięłam telefon do ręki. Na ekranie wyświetliły się wiadomości od młodego pomocnika realu madryt.

Jude Bellingham

Yo kiedy możesz
się spotkać?
Pasuje ci piątek o 17?

Dobra podjechać pod ciebie?

Jak chcesz to pod moją szkołę. Wyślę jak wygląda boczne wejście tam mało osób wychodzi więc będzie lepiej dla nas obu

dobra to tam będę czekać
do zobaczenia

Nic już nie odpisywałam, tylko polubiłam wiadomość i poszłam spać.

Rano obudził mnie budzik, był czwartek a w ten dzień zajęcia zaczynały mi się o 7:30 Był to mój jeden z najgorszych dni bo musiałam wstać dość wcześnie i do tego po lekcjach miałam 2 godzinne korki z matmy.

Na szczęście po wszystkich zajęciach umówiłam się z Zoe w kawiarnii. Musiałam jej wszystko opowiedzieć.
Pokierowałam się do metra, którym nie lubiłam jeździć ale niestety nie miałam innego wyjścia.
Po 20 minutach byłam już na miejscu. Weszłam do kawiarni szukając mojej przyjaciółki. W końcu znałam szatynkę popijającą mrożoną kawę.

_______

-Zabierz go na boisko naszej szkoły będziemy tam jutro prawie całą ekipą- Powiedziała Zoe, która właśnie doradzała mi jakie miejsca pokazać chłopakowi.

-Dużo będzie osób?

-Nie wiem ale pewnie ktoś potem dojdzie ktoś pójdzie więc nigdy nie wiadomo.

Po prawie dwóch godzinach spędzonych z dziewczyną w końcu się rozeszliśmy. Wróciłam do domu pod wieczór, ogarnęłam się i poszłam spać.

________

-W chuj się stresuje- powiedziałam do Zoe, która stała i mnie uspokajała przed spotkaniem z chłopakiem. Był piątek po lekcjach byłam dość zmęczona więc stres był coraz większy. 5 minut temu chłopak napisał mi że podjedzie czarnym BMW M4. Stanęłam już przy wyjściu gdzie byłam umówiona z chłopakiem a ze mną stała Zoe.
Po kilku chwilach ujrzałam czarne bmw m4 którym właśnie miał podjechać chłopak. Pożegnałam się z przyjaciółką szybkim przytuleniem, powiedziałam krótkie do zobaczenia i poszłam do auta. Z zoe mieliśmy się spotkać na boisku za naszą szkołą po tym jak pokażę chłopakowi miasto. Miał on do wyboru iść ze mną albo po prostu pojechać do domu. Jeśli nie będzie chciał spędzać czasu z grupką nastolatków to po prostu pojedzie do domu.

-Przywitałam się z chłopakiem i powiedziałam mu naszą pierwszą lokalizację którą wpisał w nawigacje.
W trakcie drogi rozmawialiśmy ze sobą cały czas. Odrazu gdy skończył się jeden temat zaczynał się drugi. Bardzo dobrze rozmawia mi się chłopakiem nie powiem ,że nie. Jude był całkiem uroczym i przystojnym chłopakiem. Można było z nim normalnie porozmawiać o wszystkim. Gdy z nim byłam totalnie nie odczuwałam tego że jest on sławny na cały świat.

-Po kilkunastu minutach byliśmy już pod
Plac Puerta del Sol czyli "Bramą słońca". Nie za bardzo lubię to miejsce ze względu na turystów których jest tu mnóstwo każdego dnia ale muszę przyznać ,że jest tu urokliwie. Chłopak był idealnie przygotowany na ilość tu zwiedzających. Miał na sobie czapkę z daszkiem ,bluzę z założonym kapturem oraz czarny szalik z LV. Trochę pokręciliśmy się po tym miejscu ale również przespacerowaliśmy się do kilku innych miejsc będących na mojej liście.

-Głodna?- zapytał chłopak w trakcie konwersacji o psach. Które uwielbiał.

-Szczerze? To w chuj- popatrzyłam się na chłopaka śmiejąc się a on razem ze mną. Szukaliśmy przez parę minut dobrej i dość oddalonej od reszty reustaracji by chłopak miał chociaż chwilę spokoju.

-Tu drogo jest -wskazałam palcem na reustaracje.

-Dlatego ja stawiam-pociągnął mnie w jej stronę a ja nawet nie zdążyłam się odezwać bo już po chwili siedzieliśmy przy stoliku dla dwóch osób.

-Mam do ciebie pytanie- zamknęłam menu i odłożyłam je na bok.

-co tam - jego wzrok oderwał się od kartki,a jego brązowe oczy spojrzały się na moje.

-Chcesz iść ze mną spotkać się z moimi znajomymi? Zobaczysz jak żyją dzieci w Madrycie- starałam się przekonać chłopaka bo jeszcze nie chciałam się z nim rozstawać.

-W sumie poszedł bym- uśmiechał się widząc mój wzrok pełny nadziei- a dużo osób będzie?- tym razem on zapytał patrząc się na mnie.

-No trochę, ale spokojnie to grupka takich naprawdę zaufanych mi osób i wiem że oni nic nie odwala więc nie musisz się bać, że coś poleci w internet czy coś.

-Dobra Mela spokojnie pojadę z tobą ty weź coś w końcu wybierz bo głodni nie pojedziemy.

Uśmiechnęłam się do chłopaka co on odwzajemnił i wzięłam ponownie brązowe menu do ręki wybierając danie.

________

-Są w końcu!- krzyknął Marcelo. Uwielbiam typa, miły skromny ale również w chuj zabawny. Marcelo był jednym z moich mi najbliższych przyjaciół. Zawsze umiał mi poprawić humor. Znamy się od kilku lat i od tamtego czasu jest on moim najlepszym przyjacielem. Typ trochę takiego typowego skatera.

-Yoooo Mela- podszedł do nas tym razem Sam a za nim Marcelo. Przywitali się ze mną i z Judem. Nie minęła chwila a chlopaki odrazu złapali wspólny język. Gadali o piłce i innych nie interesujących mnie  rzeczach. Kiedy Sam i Marcelo „porwali" Jude'a ja pokierowałam się do siedzących na ławce dziewczyn.
Kiedy tylko mnie zobaczyły wstały i się ze mną przywitały.  Usiadłam między Mia i Lea i również zaczęliśmy rozmawiać. Czasami zerknęłam na chłopaka czy napewno wszystko w porządku z nim. Z czego widziałam to podawali sobie piłkę od czasu dla czasu robiąc nią jakieś „triki". Fajnie się patrzyło na to ,że się dogadują.

Gdy odwróciłam do nich wzrok i ponownie spojrzałam na dziewczyny to te wszystkie patrzyły na mnie z bananem na twarzy.

-Co?- zapytałam przeżuwając batonika.

-Podoba ci się- powiedziała Lea a ja o mało nie  wyplułam batonika którego jadłam. Odrazu spojrzałam się na nią pytającym wzrokiem bo nie wiedziałam czy mówi na serio. Jednak po jej wyrazie twarzy rozpoznałam się mówiła to na poważnie.

-weźcie się ogarnijcie- wróciłam do jedzenia batona.

-NIE ZAPRZECZYŁA!- powtórzyła kilka razy Mia i Zoe.

-Wy serio jesteście pojebane- już chciałam wstać by pójść w inne miejsce.

-No dobra dobra bo spać nie będziemy gdzie miały- dodała Lea a ja ponownie się na nią spojrzałam.

-Kurwa mać macie zamiar znowu u mnie spać?

-nie no jak są twoi rodzice są w domu to damy ci spokój.

-Nie ma ich.

-No i zajebiście- zaczęły zbierać swoje rzeczy- Ej ferajna idziemy do Mela na noc- krzyknęła Lea do chłopaków grających w piłkę na co oni odrazu się zjawili obok nas. Chwilę później już kierowaliśmy się do metra.

|| Adolescentes Normales ||  Jude Bellingham Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz