W zasadzie dobrze, że pani o to pyta. Trochę już tu przychodzę, a tak naprawdę nie powiedziałem właściwie, po co. Mam problemy ze sobą. Trauma z dzieciństwa, niezałatwione sprawy z ojcem, rozbite małżeństwo i brak perspektyw w pracy. Do tego wszystkiego dochodzi alkoholizm i chociaż nie piję już od pięciu lat, to alkoholikiem zawsze będę. Pewnie jest to pani w stanie udźwignąć i mi pomóc. Nie wątpię w to. Ma pani dobre opinie i dlatego też panią wybrałem. Powiem jednak szczerze, na czym mi tak naprawdę zależy.
Usłyszałem ostatnio o takim projekcie międzygwiezdnym. StarMiner, wspierany przez światowy rząd, buduje ogromny statek pokoleniowy. Nazywał się będzie Nomad. Ma przemierzać kosmos w poszukiwaniu innych, nadających się do życia planet albo przekonać się o tym, że takich nie ma. To taka arka Noego, tylko na znacznie większą skalę. Potrzebują zebrać dziesięć tysięcy ochotników. Mężczyzn i kobiety w różnym wieku i o różnych umiejętnościach. Wymagań jest niewiele, bo też trudno powiedzieć, kto by się na takie coś zgodził. Pewnie zrobili jakieś badania i wyszło im, że niewiele osób chce opuścić Ziemię, by polecieć w nieznane. Równie dobrze, to latające miasto może dolecieć do pasa asteroid i się rozpaść. Poza tym, bilet i tak jest w jedną stronę, a ochotnicy muszą pogodzić się z faktem, że już nigdy nie zobaczą domu. Tam czeka ich nowy start i nowy dom.
Ja jestem z tym faktem pogodzony. Może zrobię coś dobrego? W takim sensie, że przyczynię się do rozwoju ludzkości. Niewiele mi zostało tu, na Ziemi. Sama pani przyzna. Jestem raczej normalnym facetem, ale życie, w większości sam sobie pokomplikowałem. No może trochę pomogli mi w tym inni, a może jestem pechowcem i tak po prostu miało być. Nie ma to teraz znaczenia, bo chcę to wszystko zostawić za sobą. Nie jestem jeszcze taki stary i mogę zacząć życie od nowa. Przekraczając próg Nomada, wejdę do innego świata. Niech pani pomyśli. To jak udać się w zaświaty.
Zgadzam się, to jest loteria i bardzo możliwe, że statek nigdy, nigdzie nie doleci. Kolejne pokolenia będą uczyły się o Ziemi, tak jak my o prehistorii albo i jeszcze dalej, jak o powstawaniu układu słonecznego. Podzielą oś czasu na tą przed eksodusem Nomada i po eksodusie Nomada. Zupełnie jak my ją podzieliliśmy na czasy przed narodzinami Chrystusa i po jego narodzinach. To będzie nowy świat, zbudowany z aluminium, tytanu, karbonu i ceramiki. A może kiedyś, ktoś wpadnie na pomysł, że należy wracać na Ziemię, do kołyski ludzkości? Przekona do tego jakąś grupę ludzi, a i znajdzie się inna grupa, która stanie w opozycji do tej inicjatywy. Jak pani myśli, czy z takiego powodu może wybuchnąć tam wojna? Ciekawe prawda? Natura ludzka jest, jaka jest i myślę, że powstaną obozy, które będą musiały przejść przez to wszystko, co działo się na Ziemi. Zanim zapanuje pokój pod jednym sztandarem zjednoczonego świata, na pewno poleje się krew. Niech pani sobie to tylko wyobrazi. Oczywiście nie koniecznie krew, ale tę całą historię. Kolejne tysiąclecia wielu zmarnowanych szans i niewielu wykorzystanych. Oby tysiąclecia bo podróż może się skończyć jeszcze w układzie, jak już wspominałem. W końcu nikt wcześniej tego nie robił. To jest dopiero wielki krok dla ludzkości!
Ja, z całą pewnością, nie doczekam tego wszystkiego, o czym tak tu rozmyślam. Natomiast wiem jedno. Chcę wziąć w tym udział i być uczestnikiem powstawania nowej cywilizacji gdzieś tam, gdzie oko nie sięga i może nawet dalej, poza granicami wyobraźni. A może pani też chce lecieć?
CZYTASZ
Nomad
Science FictionMężczyzna po przejściach decyduje się porzucić życie na Ziemi i wyruszyć w podróż do gwiazd z biletem w jedną stronę. W tym celu odwiedza panią psycholog, od której potrzebuje zaświadczenia, dzięki któremu może mieć czansę na dostanie się na pokład...