13

5 0 0
                                    

Po śniadaniu V poszedł doprowadzić się do porządku. Przypomniałem Mo o weekendowym wyjeździe do rodziców. Ta śmiała się do Dagi, że zostaje sama w domu i że ma być grzeczna. Zakazała jej jakichkolwiek imprez i sprowadzania chłopaków do domu. Daga przytakiwała tylko obiecując, że będzie się grzecznie zachowywać.
Ale nadal nie dawało nam spokoju co zaszło pomiędzy tą dwójką, że tak dziwnie było między nimi.

-Spaliście razem? Na kanapie?

-Chyba tak. Bo jak się obudziłam nad ranem, on był obok. Był bardzo troskliwy, podawał mi wodę, tabletki, poprawiał poduszkę. Kiedy poszłam pod prysznic przygotował mi lekką przekąskę i mocną kawę. Wszystko po to abym poczuła się lepiej.
Chwilę pogadaliśmy, a potem poczułam, że muszę się znowu położyć. Było tak bardzo wcześnie. I on położył się obok, aby być pod ręką, jak to ujął. I nie wiem, jak to się stało ...

Mo nie dogadywała. Czekała cierpliwie na ciąg dalszy, chociaż policzki jej płonęły

-Pocałowaliśmy się. Nie wiem kto kogo pierwszy, nie pamiętam. Ale to było jak marzenie. I tak zasnęliśmy.

-I co dalej? – byłem ciekawy, pamiętając co V mówił do mnie w nocy.

-Nic. Nie wiem. Nie rozmawialiśmy. Rano po prostu wstaliśmy i unikaliśmy swojego wzroku nawet ...

-Czyli buzi i cisza? – Mo fuczała jak wściekła kotka. Znowu była zła na V – Typowe-

-Moniś, ja chciałam-

Mo machnęła ręką sygnalizując, że jej się to nie podoba, i że to nie jej sprawa.

-Przecież nic nie mówię. Jesteście dorośli.

Uśmiechnąłem się do Dagi, która przyjęła to za dobrą monetę, bo znacznie się rozluźniła.

Ale kiedy V wyszedł z łazienki, pachnący i przystojny jak cholera, znowu zrobiło się ciężko w powietrzu. Ten przeszedł po salonie, pozbierał wszystkie swoje rzeczy, przeszukał kontrolnie kieszenie czy wszystko zabrał i rzucił „cześć" zakładając kurtkę w drodze do drzwi.

V wyszedł, zostawiając naszą trójkę z idiotycznymi minami.

------------------------

-Ale po co właściwie pakujemy się na ten wyjazd? – Mo nie mogła zrozumieć.
Siedziała w sypialni na podłodze z rozłożoną walizką, nie mogąc się zabrać za pakowanie.
Nie umiałem jej przedstawić planu weekendowego, więc nie wiedziała, które z rzeczy będą jej potrzebne i ile faktycznie wziąć.

-A masz zamiar chodzić w jednym ubraniu przez cały weekend?

-Wiesz o co pytam – Mo jest lekko zirytowana. Stres daje o sobie znać – Przecież twoi rodzice mieszkają tak blisko. To jest ... 2 godziny ...? – kiwam głową potakując, że mniej więcej tyle. – No właśnie. Więc jedźmy tam, zjedzmy obiad, posiedzimy, pogadamy i wrócimy do domu. Po co ten cały kabaret z wyjazdem a tym bardziej noclegiem?

Spoglądam na nią mocno zdzwiony.

-A jak chcesz ich poznać inaczej?

-Po naszemu – czyli trochę dziś, trochę jutro, a jeszcze więcej kiedy indziej. I tak się poznaje u nas – broni się nadal Mo

-Ha! – unoszę znacząco palec do góry, sygnalizując powagę sytuacji – Ale ja miałem okazję poznać Ulę bardzo dobrze. Mieszkaliśmy u niej prawie 3 tygodnie i dlatego znam ją lepiej, niż gdybym widywał ją na uroczystościach rodzinnych.

-No wiem i rozumiem. Ale to jest takie niezręczne ...

Wiem o co chodzi. Uśmiecham się. Mo boi się mojego fetyszu. Fetyszu pierwszych razy z nią. A wiem, że i to się stanie.

-U Uli był ... i nic się nie stało – przypominam

-Ale tam byłam u siebie. A tutaj – twoi rodzice, siostra – brrrr – Mo wstrząsnęła całym ciałem, jak z zimna. Podszedłem do niej całując ją w czoło.

-I tak nie uda ci się mnie uniknąć. Pierwszy raz musi być – szepczę nachylony do jej ucha.

Spoglądam na nią uważnie, jakie wrażenie wywarły na niej moje słowa. Kurcze, rumieni się.

-A co wtedy pomyślą o mnie twoi rodzice? Że jestem jakąś rozwiązłą dziewuchą ... która sprowadza ich syna na złą drogę –

Śmieję się w głos. Jest rozkoszna w tej całej bezradności i zagubieniu.

-Nie pomyślą nic a nic. Bo jesteśmy dorośli i wiedzą, że mamy plany, więc już jesteśmy jak małżeństwo. A poza tym, oni wiedzą, że jesteś normalną dziewczyną, więc popełniasz błędy. Np. pozwalasz, aby twój mężczyzna przekabacił cię i namówił do seksu pod dachem rodziców.

-To się nie stanie – Mo z zagniewaną miną podnosi się z podłogi i wchodzi do garderoby po jakieś ubrania.
Przeciągam się lekko opierając się o materac. Nie odzywam się, bo po co. I tak wiem, że postawię na swoim. Na myśl o tym, co będzie się działo uśmiecham się rozmarzony.

-Mam ochotę zedrzeć ci ten uśmieszek z buzi – słyszę syczący głosik Mo od strony garderoby. Teraz śmieję się całym sobą.

-----------------------------------

Wieczorem przygotowałem paczki z prezentami dla rodziców. Te właśnie, które kupowaliśmy w Krakowie. Poczułem lekką nostalgię obserwując pakunki, kojarzyły mi się z czymś dobrym i miłym.
Kiedy wpadłem w czuły nastrój opowiedziałem Mo o moich rodzicach. Kim są, jacy są. Co robią, czym się zajmują zawodowo. Również wiele anegdot z mojego dzieciństwa, bo jako dziecko byłem ogromnie niezdarny i miałem talent do psucia wszystkiego czego dotknąłem.
Ale również opowiedziałem jej o początkach mojej kariery muzycznej, która nie była taka oczywista.

-Miałem być naukowcem. Może prawnikiem. W sumie kimkolwiek, kto wykorzystywałby swój potencjał i inteligencję. A ja marzyłem o byciu raperem.
Mama nie chciała się zgodzić. Strasznie mnie blokowała. Ze strony taty nie było takiego problemu. On w czasach swojej młodości był ... malarzem, artystą po prostu. Malował. I bardzo chciał iść w tym kierunku, ale jego życie potoczyło się inaczej. I dlatego mnie rozumiał. Wiedział, że na ten ból w piersi niewiele da się poradzić. Że jak człowieka ciągnie do czegoś to trzeba to robić.
Sam rozmawiał z mamą, wiele razy, aby ją przekonać.
Ostatecznie to ja zadałem jej finalne pytanie : „Mamo, wolisz mieć syna, który jest numerem jeden, czy syna, który jest w pierwszych 5 tysiącach" – dotyczyło to mojej lokaty wyników w nauce –

Mo siedziała obok mnie na łóżku z kolanami pod brodą, mocno obejmując rękami nogi. Delikatnie kiwała się w tył i w przód słuchając każdego mojego słowa. Kiedy zrobiłem pauzę spojrzałem na nią.

-Hmm ... twój tata wydaje się być bardzo zasadniczy i surowy, ale również uczciwy i sprawiedliwy. Jakoś nie umiem sobie go wyobrazić śmiejącego się. A twoja mama? – chwilę się zastanawiała – sympatyczna i miła. Ale ostrożna. Bardzo. Prawda?

Coś w tym musiało być. Zdziwiły mnie obserwacje Mo i wnioski, które wyciągnęła, tylko z tego co jej opowiadałem. Czy to znaczy, że ja tak postrzegam swoich rodziców, czy oni tacy faktycznie są?

Life without colors 3|| NamjoonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz