17

5 0 0
                                    

Kolejne dwa dni pobytu spędziliśmy na wspólnych spacerach. Miałem tyle rzeczy do pokazania Mo, tyle jej chciałem opowiedzieć. Szkoła do której chodziłem – Shinil Gimnazjum , jaki wtedy byłem chudy i brzydki, w tym za dużych okularach. Śmieje się z mojej krytyki i zaprzecza. Bo nawet takiego chciałaby, nawet takiego by pokochała. Bo byłem uroczy. O Buddooo!

Zabieram ją na obiad do mojej ulubionej Squirrel Town Mukjip. Może to błąd w tłumaczeniu, ale Mo jest przerażona perspektywą jedzenia wiewiórek. Śmieję się, wyjaśniając jej, że kuchnia w tej restauracji opera się na żołędziach. Kiedy wyjaśniamy sobie nieporozumienie, pozwala się łaskawie zaprosić na obiad. Jedliśmy galaretkę z żołędzi, sałatkę i naleśnik (jeon), ale także zupę i bibimbap. Dla odmiany, aby mieć gwarancję najedzenia się Mo zażyczyła sobie ośmiornicy (jjuggumi), która okazała się wyjątkowo pulchna i pyszna.
Co prawda Mo bała się kosztować aż tak ekstremalnie obcej kuchni, ale wyjaśniłem jej, że nie są tak bardzo żołędziowe, jak mogłoby się wydawać. Raczej żołądź stanowi tu dodatek, dlatego nie powinna mieć problemu z zaakceptowaniem smaku.
Na koniec obiadu, który był syty i bogaty w smaku, sama Mo to przyznała, poszliśmy na piętro na dobrą kawę.

Po południu, na spokojnie spędziliśmy czas na spacerze w Ilsan Lake Park. Pogoda nam sprzyjała, więc poświęciliśmy prawie całe popołudnie. Pokazywałem jej moje ulubione miejsca, zakątki w parku. Kiedy tak noga za nogą, ciesząc się wolnością i ciszą a także wspólnym byciem ze sobą tak po prostu zaśpiewałem Mo jeden z moich kawałków :

Lubię Lake Park bardziej niż Hangang

Może być mały, ale jego uścisk jest przytulny

Kiedy czuję, że tracę siebie

Tam odnajduję swoje stare, wyblakłe ja"*

*Ma City – RM

Mo się wzruszyła. Nie zdawała sobie sprawy, jak ważne dla mnie mogą być tak drobne rzeczy, jak np. park czy spacer po nim z ukochaną. Ucałowała mnie i objęła mocno, a ja już w sercu miałem kolejne rymy.

Ten wyjazd kończymy wspólnym posiłkiem z rodzicami.
Obserwując atmosferę panującą przy stole widzę, jak świetnie się wszyscy ze sobą dogadują. Jak łatwo było Mo znaleźć drogę do moich rodziców. Jak okazało się, mało dzieli nasze kultury. Że podobna historia i lata doświadczeń, a także najazdów lub zaborów, wywołały u nas podobne odczucia. Jak jesteśmy sobie bliżsi niżby mogło się wydawać. Nagle narodowość Mo nie jest problemem. To co wcześniej martwiło, teraz jest formą atrakcji, odmiany.
Rodzice są zadowoleni.
Kiedy się żegnamy obiecujemy sobie częstszy kontakt, jak również mama prosi Mo, aby przypilnowała mnie i zmuszała do częstszych odwiedzin. Ta uśmiecha się ze zrozumieniem i obiecuje. Wracamy do domu. 

***

Zastaje nas pustka i cisza. Ciemność także.

Dom sprawia wrażenie wymarłego. Mo chodzi po pomieszczeniach szukając śladów Dagi, ale nigdzie jej nie ma. Jest posprzątane, wywietrzone. Więc Mo próbuje dodzwonić się do przyjaciółki. Ale ta nie odbiera. Spogląda na mnie smutnymi oczami i już wiem, co muszę zrobić.

Sięgam po telefon i wykręcam numer

-V? – nie słyszałem go od paru dni. Od paru dni nie miałem też od niego żadnej wiadomości.

-Jestem -

-A jest u ciebie Daga ?

-Była -

-To gdzie jest teraz? – ale odpowiada mi cisza – Nie odbiera telefonu. Wróciliśmy, Mo się martwi -

Life without colors 3|| NamjoonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz