III. Niewinny Daddy

8 0 0
                                    


Przyglądałem się tej wiadomości jakby napisał do mnie sam Nigeryjski książę który chce mnie adoptować albo oddać mi połowę swojej fortuny. Kręciłem palcem nad opcją "zablokuj". Jednak, dziwnie tak wysyłać do obcych ludzi taki wiadomości. Sprawdziłem profil "Daddyf", może w ten sposób wyjaśnię. Konto założone... piętnaści minut temu. Ktoś założył to przed chwilą. Zero znajomych. Zero postów. Cholera. Co jeśli to jakiś zboczeniec który chce mi wyciąć nerkę, płuco i wziąć jeszcze serce w gratisie. I wcale nie mam na myśli żadnej metafory. 

Ale coś mi się nie zgadza. Przecież, ktoś musiał mnie znać by coś takiego napisać. Od razu wykonałem screena wiadomości i udostępniłem na grupce znajomych.

Ja: Który taki śmieszny!?

Ale nikt nie odpisywał. Wszyscy na uczelniach albo w pracy zapewne... nie mieli by czasu na takie jaja. Nie ze mnie... mam nadzieję. 

Wyłączyłem ekran telefonu i skupiłem się na wykładzie. Na rzutniku prezentował się pięknie rozcięty "mentula homo sapiens" aka penis. Aż poczułem skurcz między nogami. Wydaje mi się że to uniwersalne uczucie wśród wszystkich innych studentów. Jednak nie mogłem się skupić. Chciałem wiedzieć. Mój komunikator blokuje opcje wysyłania wiadomości jeśli się na nie nie odpowie co właśnie ma blokować creepów i zboczeńców. Dlatego zrobiłem to co powinienem. Uruchomiłem znów telefon, znalazłem tą wiadomość i wcisnąłem jedyną możliwą opcje w tej sytuacji "dodaj do znajomych".

Ja: Którym śmieszkiem jesteś?
Daddyf: Oooooo dodałeś! Odważnyś!
Ja: Radek? Tadek? Czy Michał? Nie, on nie byłby taki pomysłowy! 
Miałem nadzieje go sprowokować, by szybko się ujawnił. Byłem pewien że to któryś z tych śmieszków!
Daddyf: Twoi byli? Tatuś jest zazdrosny! 
No kurde, to nie powinno mnie śmieszyć jednak śmieszy! Tamto Trio to w stu procentach hetero którzy traktują mnie wręcz jak swoją siostrę przez to że lecę na innych facetów. 
Ja: Dobra czyli nie jesteś nimi.
Daddyf: Bingo! Teraz gadaj, kim oni są?
Ja: A dlaczego miałbym ci to mówić?
Daddyf: Bo ładnie proszę?
Nie powinienem tego robić. Pisać z kimś obcym. Kimś kto strzela sobie na dzień dobry tytuł "Daddy". Wiadomo ilu zboczeńców nosi ta ziemia. A taki ładny chłopiec jak ja. Cholera jaki chłopiec! Facet! 
Ja: Moi przyjaciele. Dokopią ci jeśli masz jakieś złe zamiary.
Daddyf: A mam... ty jesteś moim zamiarem. 

- I tym samym dziękuje za obecność na pierwszym wykładzie w nowym roku akademickim! - zawołał rektor uczelni a za jego słowami wybuchły oklaski. Sam schowałem telefon i zacząłem klaskać z innymi. Z jednej strony głupio mi że nie słuchałem, ale jednak urologia to nie mój konik. Chodź czasami się marzyło by takiego konia dosiąść. 

Poczułem jeszcze jedną wibracje telefonu, ale już nie spojrzałem na niego. Udałem się z całą resztą masy studenckiej na hali wejściowej. Tu i ówdzie dostrzegałem profesorów i doktorów w czarnych togach uczelnianych zdobionych różnymi kolorami. Czytałem o tym że fioletowy, najbardziej królewski oznaczał profesora a niebieskie ozdoby doktora. Rozmawiali między sobą albo z studentami, ale moim zdaniem bił od nich jakiś blask. Ludzie którzy poświęcali całe swoje życie jednej dziedzinie nauki. Wśród tych wszystkich ludzi kręcili się pracownicy hali w uniformach kelnerskich rozdając każdemu kieliszek wina. Białe i czerwone. Za każdym razem jednak odmawiałem gdy podchodził do mnie ktoś z obsługi (jak się nagle dowiedziałem bankietu dla studentów). Nie lubię... nie. To za słabe słowo. Nienawidzę alkoholu. Kojarzy mi się tylko z moim biologicznym "ojcem".

- Pierwszy raz widzę by student odmawiał darmowego alkoholu. - usłyszałem obok siebie niski głos. Było coś w nim takiego że jeżył włos na karku, nie ze strachu, a z ekscytacji. Obejrzałem się i od razu się przywitałem.
- Dzień dobry panie profesorze. - starałem się brzmieć jak najmniej zdenerwowanie. Nawet nie wiem czy dobrze go zatytułowałem. Nauczyłem się tych kolorowych oznaczeń mając nadzieje że nie zrobię sobie wśród kadry profesorskiej jakiegoś wroga. - Staram się stronić od alkoholu. - mój rozmówca zresztą sam trzymał w ręku kieliszek z białym winem. 
- Och to się ceni, naprawdę. Wybacz mi, nazywam się Jakub Ryś i chyba jesteś pierwszo rocznym studentem, prawda? Do której katedry należysz?
Poczułem się dziwnie zestresowany rozmawiając z nim. Czy już mi robi egzamin? Do tego ten podział na katedry w jego ustach brzmiał jak jakiś średniowieczny podział na kasty. Może jak powiem mu do której kasty... to znaczy katedry należę to mnie wyśmieje i powie że jego lepsza? 
- Nic się nie stało panie profesorze, to ja powinienem się przedstawić pierwszy, Aleks Dębacz, od dziś jestem studentem socjologii. 
Widziałem zmianę na twarzy profesora, uśmiech zrobił się bardziej naturalny, ale zamiast mi odpowiedzieć spojrzał na kelnera.
- Przynieś proszę naszemu nowemu studentowi wino bez alkoholu.
- Dobrze panie profesorze. - pracownik obsługi szybko zniknął wśród ludzi.
- Nie może być tak że wszyscy wznoszą toast za swój rok akademicki a ty zostajesz sam. - zaśmiał się - może nie jestem z katedry jednak prowadzę zajęcia w wielu katedrach. Wykładam tu między innymi statystykę i myślę że na tych zajęciach również się spotkamy. 
- Nie mogę się doczekać. - odpowiedziałem ze szczerym entuzjazmem. W końcu przyszedłem tu uczyć się o tym co mnie interesuje.
- Wino dla pana. - odezwała się kelnerka podając mi kieliszek do złudzenia przypominający ten z piciem profesora. Jednak to rzeczywiście było bez alkoholu. Jak tak pomyślę, mój pierwszy taki napój. 
- W takim razie witamy na katedrze socjologii panie Dębacz. - uniósł kieliszek a ja zrobiłem to samo. Wino przyjemnie musowało moje podniebienie bez tego paskudnego zapachu i smaku alkoholu. Nie wiem czy to standardowe zachowanie grona profesorskiego że każdego studenta tak witają ale poczułem się miło. Bo nie musiał nic zrobić, a taki prosty, a taki miły.

Z profesorem udało mi się zamienić kilka zdań zanim porwali go inni wykładowcy. Było mi to na rękę bo czułem się okropnie niezręcznie rozmawiając z nim. Ten hasał setek ludzi, rozmowy innych, to wszystko było takie przytłaczające. Stanąłem pod ścianą przy jednej z wielu kolumn podtrzymujących wysoki dach. Zrobiłem zdjęcie pół pustemu kieliszkowi i spojrzałem na wiszący dymek na ekranie. Nieprzeczytana wiadomość. 

Daddyf: Mam nadzieje że cię nie wystraszyłem, nie miałem takiego zamiaru. 
Ja: Czym miałeś mnie wystraszyć? Piszesz po prostu jak jakiś zboczeniec. 
Daddyf: Zboczeniec? Ja? Wole jak będziesz mi mówił daddy! 
Ja: O tym właśnie mówię. Piszesz tak do nieznajomych!
Daddyf: Ale my się znamy. 

Zaraz... Co?

Daddyf: Może nie jakoś dobrze, ale... znamy się. 
Ja: Kim jesteś?
Daddyf: To moja niewinna tajemnica. 

Poczułem dreszcz na karku. Nie taki przyjemny jak się słuchało pana Profesora Rysia. Coś bardziej niepokojącego. Nieprzyjemnego. Zastanawiałem się czy nie odpisać coś na to, gdy zobaczyłem wiadomość na grupce. 

Tadek: Zablokuj zboczeńca!
Radek: Ktoś do ciebie startuujeeeee! łoooooo!
Radek: Ale zlej jeśli nie znasz!
Michał: Jesteś ważniejszy dla nas niż twoje nerki. Zablokuj!

Ciągle miałem taką opcję. Jak im się przyznać że zrobiłem coś tak głupiego i dodałem kogoś o TAKIM nicku do znajomych. 

Radek: Napisz mu że jak coś to go dojedziemy!
Michał: By mógł z nim pisać musi go dodać do znajomych...
Radek: O! NIE DODAWAJ!
Ja: Patrzcie na to. 

Dodałem do tej wiadomości zdjęcie wina. Chciałem trochę zbić ich z tropu, by nie musieć się przyznawać jeszcze o tej głupocie. 

Tadek: KIM JESTEŚ I CO ZROBIŁEŚ Z NASZYM ALEKSEM!
Radek: ALEKS NIGDY BY NIE DOTKNĄŁ ALKOHOLU!
Michał: Mam nadzieje że go nie dodałeś.... 
Ja: Spokojnie. Jest bez alkoholu! Dostałem od profesora!
Tadek: Już zarywa do profesorów?
Radek: Prywatna sesja sam na sam? Doświadczony przecież lepszy.
Michał: Nie dodałeś go prawda?
Ja: I jest super i był mega miły. Profesor Ryś taki przystojny. A jak mówił to jego głos tak brzmiał że aż włos stawał dęba!
Radek: Nie tylko włos co?
Tadek: XDDXDDXDDDD
Michał: Ej on kręci! Dodałeś go!?
Ja: Dodałem...

Bałem się spojrzeć na kolejne wiadomości od nich. Szybko przerzuciłem się na rozmowę z zboczeńcem.

Ja: Słuchaj, jak jesteś jakimś zboczeńcem powiedz od razu! Bo moi kumple cię dojadą.
Daddyf: Wiem że to tak wygląda ale... wiem że lubisz osoby daddy vibe... a wcześniej jakoś.
Daddyf: No wcześniej wstydziłem się podejść jako... Ja. 
Daddyf: Chciałem byś może polubił mnie za bycie...  mną przez wiadomości zanim bym ci się pokazał. 
Daddyf: Podobasz mi się od liceum po prostu...
Daddyf: Sorry, to było głupie. Powiedz tylko słowo a spierdole i mnie nie będzie. 

Z jednej strony to strasznie głupie co zrobił... ale to ktoś z mojego liceum. Albo widział mnie pierwszy raz jak byłem w liceum... Albo widział mnie wcześniej ale dopiero w liceum zaczął to do mnie czuć... 

Kurwa. 

Czemu to musi być takie skomplikowane?

W końcu odpisałem.

Ja: Spróbujmy jeszcze raz. 

MaseczkiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz