- Wracamy do Westwood! - powiedziałem czekając na reakcje domowników.
Moja matka zbladła, jakby nie dowierzała temu co przed chwilą powiedziałem.
Ojciec otwierał i zamykał usta, nie wiedząc co powinien teraz powiedzieć.
Louis zaczął patrzeć kolejno na wszystkich nie do końca wiedząc o co chodzi.
I jak mógłbym powiedzieć, że każdej z tych reakcji się spodziewałem to nie byłbym szczery, bo to co zrobiła Emma wprowadziło mnie w osupienie.
- Co? W sobie jakieś jaja robicie! No naprawdę zabawne.- wstała i zaczęła się drzeć - Jak mogłaś mi o tym nie powiedzieć - spojrzała na naszą matkę - przez was będę miała zniszczone życie! - parsknąłem wstając od stołu.
- Kto to mówi? Idealna córeczka mamusi, która znając życie idąc do... hm.... zastanówmy się Westwood Academy, bo pewnie tam nas poślecie będzie świecić się i gwiazdorzyć na wszystkie strony. - zacząłem się bezczelnie śmiać - Nazywam się Emma Daniels, jestem córką Natalie Forbes i Blaisa Danielsa dwóch legend tej szkoły. - zacząłem przedżeźniać jej głos- i znając życie będziesz przewodniczącą szkoły, a nawet jeśli powiesz teraz, że pewnie cię nie wybiorą to się mylisz się, bo nadal jest tam ten sam dyrektor. A wszyscy wiedzą, że Natalie Forbes była najlepszą uczennicą w historii tej szkoły i nawet jeśli byś nie wygrała to i tak dyrektorek sfałszował by te całe wybory, bo jesteś córką tej wybitenej uczennicy. - spojrzałem na moich rodziców - Louis jeszcze chodzi do przedszkola, więc racja dla niego to niekoniecznie będzie wielka zmiana, ale w tej całej organizacji zapomniałaś o jednej osobie mamusiu - mój głos dosłownie ocieka jadem, a ona sama nie wiedziała co ma powiedzieć, więc kontynuowałem - więc zapomniałaś bowiem o mnie. Okej mów sobie, że dopiero od września będę zaczynał liceum, ale wiedz o tym, że najgorsze lata swojego życia spędziłem właśnie tam. Byłem oczywiście pośmiechem dla wszystkich okolicznych dzieciaków. Jeśli myślicie, że pogodzę się z myślą o powrocie to się mylicie. Jestem na was tak wkurwiony i mam do cholery tego wszystkiego dość ! Zabieracie mi wszystko co daje mi szczęście już nie mówiąc o piłce nożnej zabieracie mi Summer - wyszedłem nie miałem na to wszystko siły.
Zamknąłem się w pokoju słysząc jak Emma kłóci się o co jeszcze z rodzicami, ale ja nie miałem na to psychicznie siły, na nic już nie miałem siły.
Padłem na łóżko i zasnąłem.
Po jakiejś godzinie obudziło mnie pukanie do drzwi, ale nie zamierzałem się odzywać nie po tym wszystkim. Potrzebowałem chwili by odpocząć. Za drzwiami usłyszałem tylko ciche westchniecie taty, ale nie powiedział nic więcej.
Nie zszedłem już na kolację. Jakiś czas po niej do mojego pokoju zapukał Louis pytając czy zrobimy sobie maraton Shreka.
Popatrzyłem na niego z pod konta i powiedziałem mu, że jak przyniesie chipsy i popcorn to mogę się na to zgodzić.
Napisałem też do Summer czy nie chce wpaść na maraton Shreka zgodziła się i już po piętnastu minutach rozsiedliśmy się we trójkę na moim łóżku pełnym przekąsek.
Louis już po chwili usiadł na moich kolanach.
- Wiesz co ? - szepnął mi do ucha.
- Hmm?
- Kocham cię bardziej niż Shrek Fione. - powiedział i wtulił się w moje ciało.
----------------------------------------------------------------------
BARDZO WAŻNE!Po pierwsze bardzo przepraszam za tak długą nie obecność, ale moja głowa zamiast kreować tych bohaterów zaczęła kreować kolejne pokolenie Danielsów.
Po drugie postaram się, żeby rozdziały były regularniejsze.
I po trzecie najważniejsze czytałam "Summer love" I główna bohaterka, która miała na imię Summer chciała, żeby w skrócie mówić na nią Sam, a ja pisać skrót Sum mam na myśli właśnie czytanie tego jako Sam i pytanie do was czytelników wolicie Sum czy Sam? Czekam na odpowiedzi w komentarzach i jeśli ktoś czyta te opowieść mógłby pisać czasem jakieś komentarze dająć mi tym większą motywację do pisania.
CZYTASZ
Danielsowie tom 1
AléatoireCo gdyby połączyć wszystkie książki Weroniki Ancerowicz i zrobić z nich połączoną opowieść? tu się o tym przekonacie :) ----------------------------------------------------------‐----------- - Proszę to dla ciebie. - powiedział wręczając mi laurkę n...